Dlaczego powstał piąty i szósty sezon?! Jak można w taki sposób zj***ać tak zacny serial?
Rozumiem, że żyć jakoś trzeba, a mamona na drzewach nie rośnie, ale bez przesady.
Wolę poczytać jednego z Henryków - Millera, albo Bukowskiego.
Szkoda Hank, szkoda.
No niestety- pecunia non olet. Był serial na poziomie- taka wariacja na temat Bukowskiego, a teraz zrobił a się tania komedyjka na poziomie Benny Hilla- ze slapstickowym dowcipem( ta scena w centrum odwykowym! No skandalicznie kiepska), drugoplanowi bohaterowie spłyceni, przerysowani, obcięci do przewidywalnych do bólu kliszy. Szkoda. Pewnie ostatni odcinek serii oglądnę, ale mam nadzieję że następnej serii nie będzie.
Ale najbardziej wkur**ają mnie te "gwiazdy serii" - odnoszę wrażenie, że Californication staje się bramką dla biednych gwiazdeczek-piz*eczek, które nie umieją w żaden inny sposób zabłysnąć. I nie mówię tutaj o Mansonie, lecz o tych wszystkich Faithach i Atticusach.
Jedyna postać, której jeszcze Showtime nie pozbawiło jajec, to Runkle - tylko on mnie tu jeszcze trzyma.
Pisząc "gwiazeczek-piz*eczek" miałem bardziej na myśli ich zachowanie, niż rzeczywistą popularność. ;)
Czy Californication od zawsze było wytrargetowane na prawiczków i 40 kilkuletnich facetów przechodzących kryzys wieku średniego czy dopiero teraz przejrzałem na oczy?
Ile może śmieszyć Hank-posiadacz czerstwego humoru, który właściwie nie pracuje(czasem coś naskrobie przy butelce), który nie narzeka na brak gotówki i seksu?
Właśnie śmieszy coraz mniej, niestety. Żarty systematycznie obniżają loty. Początkowe sezony można było traktować jako współczesny przyczynek do choćby prozy Bukowskiego, teraz nawet nie wiem jak to nazwać.
Może zmienili target i mnie jako praworządną obywatelkę, żonę i matkę dzieciom( :)), wyrzuciło poza marketingowy nawias ? Jedyne czego nie dzierżę w filmach to brak szacunku dla inteligencji odbiorcy, dlatego dominującym uczuciem przy oglądaniu Californication staje się żenada... Szkoda.
Już od drugiego sezonu można było zauważyć radykalne obniżenie poziomu. Ale mimo tego z przyjemnością doczłapałem do końca czwartego sezonu.
A potem obejrzałem piąty i teraz skończyłem szósty - jeśli czegoś nie zmienią, jeśli nie będzie powrotu do klimatu pierwszego sezonu, to najlepiej by było po prostu zabić to gówno.
jak to się mówi- niech dobija to zwierze...
Jak po finale?
Jak dla mnie upychanie kilku minut koncertu w niespełna 30 minutowym odcinku( czy raczej 20 minutowym odliczając czołówkę oraz przypomnienia dla widzów z Alzheimerem) to widoczny brak pomysłu na zapchanie odcinka.
Kolejny zwrot Hanka był przewidywalny do bólu. I nudny.
Finał był wyjątkowo... beznadziejny. Przez cały odcinek tak naprawdę nic się nie działo. Ślub na koncercie był szybki i dziwnie słaby, zbyt długie pożegnanie... Nie powiem, trochę mnie zaskoczyło, że był to ostatni odcinek, bo nie zwracałam na to uwagi, a po odcinku jednak czegoś brakowało.
niestety muszę się zgodzić . sezon przeleciał nijako tym razem. ostatni odcinek był jakąś klapą no i ta końcówka takie trzymanie w napięciu do następnego sezonu . nie wyszło troszkę
a moim zdaniem ostatni sezon był jednym z najlepszych - własnie to przerysowanie do mnie trafiało. wcześniejsze sezony są "grzeczniejsze" od tego co się dzieje teraz, co działa na korzyść nowego californication :)
Tak więc mamy zupełnie odmienne opinie. Jak dla mnie, "Californication" zaczęło się pomału staczać już od początku drugiego sezonu, to co mnie jeszcze trzyma to fakt, że raz na jakiś czas trafi się świetny odcinek.
Pierwszy sezon był zajebisty, natomiast piąty i szósty mnie kompletnie nie usatysfakcjonowały.
gusta i guściki - napisałam to, ponieważ zauważyłam, że niektórzy szukają tu wskazówek do którego sezonu warto oglądać, a przeważały negatywne opinie o nowych sezonach.
Przyznaję rację, autorowi wątku. Pierwsze 3-4 sezony oglądałam lawinowo, jeden za drugim, a później coraz ciężej mi było się zebrać. Obecnie skończyłam na początkowym odcinku 5 sezonu i nie mam ochoty ruszyć dalej.
Zgadzam się. Pierwsze trzy sezony tego serialu były o czymś, teraz jest już tylko śmiesznie. Szkoda. Na pewno nie będę żałował czasu spędzonego z Californication bo ten serial naprawdę dobrze realizował potencjał do kontestowania zawartości głowy widzów i tych pierwszych 3 sezonów nikt nam nie zabierze. Po prostu traktuję to co się dzieje od czwartego sezonu jako zupełnie inny serial. Wystarczająco śmieszny by poświęcić na niego 20 minut w tygodniu ale nic ponad to.