Naprawde nic ciekawego, seksualne przygody amanta w srednim wieku. Do ekranu telewizora przyciagna nagie piersi i gole tylki.
Sytuacje ratuje Duchovny, szanse zaprzepaszcza 'aktorka' grajaca jego zone, ktora jak na serial ociekajacy neglizem, jest totalnie aseseksualna i mnie osobiscie kastruje swoja obecnoscia na szklanym ekranie.
Wszystko pięknie / fajnie, ale co to ma niby znaczyć ,,mnie osobiście kastruje swoją obecnością"?
Ja tam widziałam sporo wątków psychologicznych no ale to ja. Nie oceniaj książki po okładce. Ani serialu po jednym odcinku.
Napisałam o WĄTKACH, nie oceniłam całość. Być może nie przyjrzałeś się zbyt dokładnie, ale ja wyraźnie widzę rozterki faceta, który próbuje odzyskać swoją miłość, stara się wychować dobrze córkę i nie wie jak to zrobić tak, żeby ona nie popełniła jego błędów. Widać uczucia głównego bohatera, widać co myśli. Wiele osób uważa ten serial za pustkę intelektualną, wypełnioną seksem, narkotykami i alkoholem, a szkoda :) Pozdrawiam.
Niby jest tak jak piszesz, ale tak naprawdę ten serial jest pusty. Lubię go, lubię bohaterów, generalnie jest śmieszny, ale jednak te rozterki Hanka to bardziej prowizorka. Są, ale bardzo płytkie i w sumie nieistotne, bo tak właściwie to jego postać nie zmieniła się jakoś szczególnie od pierwszego sezonu.
na 2 serii juz zaczałem sie nudzic, bo jest m.in. jak piszesz tzn. na jednym sezonie mozna było poprzestac, bo dalej nic ciekawego nie było. Duchovny gra bardzo dobrze, ale to tez jest troche na niekorzysc, bo inni aktorzy sa od niego o wiele gorsi, w moim odczuciu szczegolnie jego córka oraz była zona.Niektórzy aktorzy sa denerwujacy a juz aktorki nabardziej, tak jakby co druga tylko aspirowała do miana aktorki.Obsada serialu jest bardzo nierówna moim zdaniem i były "zgrzyty' jak oglądałem.
Moim zdaniem gra jest całkiem spoko, oczywiście do Duchovnego się nie umywają. Problemem jest brak logiki w zachowaniu Karen i Becci. One dwie mnie wkurzają niemiłosiernie, nieraz oglądając miałam skrzywioną minę ze względu na nielogiczność sceny. Przykład: Hank wypija dużo alkoholu i zjada tabletki Sashy Bingham, trafia do szpitala. Karen, myśląc, że chciał popełnić samobójstwo pozwala mu zamieszkać w JEGO mieszkaniu. Potem w rozmowie z Beccą wychodzi na jaw (Becca kabluje), że nie chciał się zabić. Karen dostaje szału (bo przecież kiedy myślala że chciał się zabić było bardziej romantycznie), wywala go z domu a Becca mówi do Hanka: "Świetnie, przez CIEBIE będę musiała znowu słuchać jej płaczu". O ile jestem kobietą i rozumiem niektóre dziwne dla mężczyzn zachowania, to ta scenka zniszczyła mi wszelkie pojęcie logiki o kobiecych pomysłach.
Absolutnie się zgadzam. Niby ma do zaoferowania "problematykę głównego bohatera, który martwi się o swoją córkę", ale to tylko pretekst do namowy widzów do cudzołóstwa (z ang. "fornication"). Głównie to sprawia, że młodzi się nim fascynują. Reszta dojrzalszych widzów ogląda, bo po prostu jest popularny. Zaczyna się od "Zobaczę co to jest", by później się wkręcić w oglądanie, co nie znaczy, że jest to dobry serial. Jak dla mnie pusty, nic nie wnoszący do jakiejkolwiek odmiany kinematografii tasiemiec, jak wiele innych. Jeśli ktoś to ogląda z nudów to spoko, ale fascynacji nim absolutnie nie rozumiem.
Nie staram sie tu trollowac, ten serial na pewno zapewnia rozrywkę, tylko te ochy i achy trochę nieuprawnione moim zdaniem, obsada aktorska (poza Duchovnym bardzo przeciętna), scenariusz, odejmijmy odważne sceny seksu i co zostaje? i czy byłoby tak ciekawie bez tego.
Moim zdaniem to co stanowiło o sile tego serialu, a przynajmniej o wartości pierwszych 4 sezonów, to bardzo zręczne połączenie komedii i dramatu z małą domieszką wyuzdania (nie oszukujmy się, seks jest jednym z ważniejszych sił napędowych działania człowieka). Przy dobrym zestawieniu proporcji wychodziły świetne odcinki i dobre sezony. Dobrze zgrane składniki, czasami świetnie napisane scenariusze poszczególnych odcinków. Niestety potem coś się zepsuło i serial stał się swoją własną karykaturą.
W innym wątku ktoś napisał że po 4 sezonie Tom Kapinos sam zaczął pisać scenariusze do tego serialu i jeśli to prawda, to mamy winnego ;) Pojawiły się jakieś karykaturalne postacie wpierdzielające się na pierwszy plan. Mam na myśli bohaterów granych przez Minchina i RZA. A teraz jeszcze ten cały Levon. Historia zrobiła się miałka i powtarzalna. Powiało nudą i żenadą.
Nie jestem odosobniony - jak widzę czytając forum - w opinii, że sezon 7. jest symbolem upadku tego cesarstwa. Pierwsze 7 czy 8 odcinków tego sezonu to kompletna kicha. I nie chodzi mi tu o brak seksu i cycków na cały ekran. To coś (sezon 7.) chyba miało być śmieszne, ale poziom humoru sięgnął dna i inteligentny widz ma problem z wykrzesaniem uśmiechu przez większość czasu. Brakło też jakiegokolwiek dramatyzmu. A szkoda, bo na początku był to serial skierowany ewidentnie do kumatego widza, a nie niebzyt wymagającego widza MTV. Ale może nie ma się co rozpisywać o tych słabych sezonach 5, 6, 7.
Odpowiadając trochę Kuba na twoje pytanie, co by zostało z tego serialu gdyby zdjąć sceny seksu. Czy ty naprawdę dostrzegasz tam tylko seks? Na tak zagmatwanej postaci jak Hank Moody można było, i na początku się udawało, zbudować ciekawą historię. Takiej historii nie napisze nikt biorąc za bohatera prostolinijną postać. Facet tworzy wokół siebie chaos, jak to powiedziała Karen, w jednym o ostatnich odcinków, i ten chaos jest ciekawym, abstrakcyjnym obrazem ludzkiego życia. Ten serial kiedyś wywoływał prawdziwe emocje u widza, teraz co najwyżej pusty śmiech i to nie za często. Wcześniej udawało się budować ciekawe komiczne sytuacje, teraz sprowadzono to do wsadzania sobie palca do tyłka.... Słabe.
Serial, w swoich lepszych odsłonach, oczywiście lepiej trafi do widza z pewnymi doświadczeniami życiowymi. Moim zdaniem to zupełnie nie jest serial dla młodzieży, bo ona niewiele z niego wyłapie. Jeśli ktoś przeszedł przez zawirowania życiowe związane z nieudanymi związkami, dziećmi, itp. Będzie odbierał więcej z tej dramatycznej warstwy całej historii. Jeśli ktoś nie ma pewnego poziomi wrażliwości czy doświadczenia, to jego odbiór tej historii będzie zapewne dużo płytszy. Jeśli ktoś ma problemy z seksualnością, to będzie oburzony tym co zobaczy w Californication. I nie piję tu do nikogo konkretnego.
Cóż. Nie jest to historia dla każdego, i nie ma w tym nic złego.
pozdrawiam
m.
ps. a tak w ogóle to jestem fanem sezonu z Lew Ashbym (chyba 2. sezon). To był majstersztyk.
No niestety nie mam doswiadczenia z dziecmi i nieudanymi zwiazkami, na pewno nie w takim stopniu jak głowny bohater, nie pamietam zadnych scen seksu z tego serialu, bo one najmniej mnie interesowały, a jedynie jego relacje z córką, które mnie jakoś nie powalają (chodzi o gre aktorska głownie) nie mowiac o relacji z zona i doprawdy nie rozumiem fascynacji tym serialem; relacje z żoną i córką najbardziej przykuły moją uwagę, ta para tego łysego (nie obrazam goscia wiem ze mial bialaczke) i tej brunetki, sam nie wiem po co oni byli w tym serialu, co takiego wnosili. Oceniam 2 pierwsze serie.Pozdrawiam.
Możesz sobie bronić tego przecenianego serialu i tworzyć tutaj jakieś wybujałe, wyolbrzymione sentencje, ale nijak się to ma z prawdą. To właśnie młodzież go najbardziej uwielbia, więc argument nie wypalił. Ludzie z pewnym poziomem doświadczenia i wrażliwości nie stracą czasu na tego typu produkcje. Problemy z seksualnością mogą mieć osoby, których rajcuje taki pusty temat. Proste.
Zresztą jest wiele lepszych produkcji, nagrody nie są zadnym wyznacznikiem, ale serial dostał własciwie jedną znaczącą nagrodę,nie serial a Duchovny w zasadzie i to po pierwszej serii, jak na 7 serii to niewiele. Nie wiem jak mozna rozwlekac tak długo te historie (rozumiem pieniadze), w sumie to wystarczy 1 seria. Wiem, ze to jest subiektywna opinia, ale ten serial ma tak irytujace aktorki, ze czasem nie moglem tego ogladac, 'kruluje" Madelaine Zima i jej pseudololita.
Luke... a możesz mi podać linka do statystyki, która świadczy o tym, że to głównie młodzież ogląda ten serial? Czy tak po prostu wiesz już wszystko o wszystkim i zdanie innych jest dla Ciebie nic nie warte?
Wiele osób serial przyciągał nagością i "kontrowersyjną" ze względu na seks treścią. Ale wiele osób dostrzegło jeszcze coś, kiedy to coś było.
Tym razem pisałem krótszymi zdaniami. Będzie Ci łatwiej czytać.
pozdrawiam
Nie ma osoby, która by wiedziała wszystko o wszystkim. Wystarczy, że wiem, kto broni tego serialu, kto o nim gada itd. Wystarcza do tego podstawowa zdolność obserwacji i rozumowania. Kiepska zaczepka, ale pewnie moje argumenty były za dobre i stąd próba ataku. No cóż, na tego typu portalu to każdy jest "mądry".
Argumenty? Zabawne:) Daj ten argument i poprosimy link do czegoś konkretnego(statystyk). O ile, oczywiście, uznać(te ewentualne statystyki, bo na razie nie widać) to za argument. Bo to, że młodzież w większości ogląda ten serial, nie znaczy, że jest on serialem dla młodzieży. Młodzież go ogląda dla ww. cycków, seksu, które są ważnym elementem serialu, ale nie definiują go(nie są wszystkim co może zaoferować).
Pozdrawiam króla dobrych argumentów.
Nie wiedziałeś, że istnieje kłamstwo, większe kłamstwo i statystyka? :) Pozdrawiam kolejnego obrońcę tego syfu.
Podaj mi tytuły seriali, których ludzie młodzi nie stanowią większości osób oglądających. Chciałbym przypomnieć, to że publika np. Rodziny Soprano czy Kompani Braci to obecnie ponad 30-latkowie oznacza jednak, iż oglądali go jako młodzież. Cały ten biznes jest napędzany przez ludzi młodych. Mówiąc młodych mam na myśli takich od 18 do +/- 30 roku życia. Nie wmówisz mi chyba, że Californication w większości ogląda publika poniżej 18 roku życia co? :)
Całkowicie się zgadzam z tym co napisał marekm2011. Ten serial miał w sobie coś więcej niż seks i śmieszne gafy. Najbardziej mnie przyciągały w pierwszych sezonach rozterki Hanka i jego życiowe problemy. Znacznie bardziej ceniłem sobie ten serial jako dramat niż komedię. Zgadzam się co do określenia, iż ten serial oglądała w większości młodzież, ale jakich seriali się to nie tyczy? Czy to kto ogląda serial definiuje to dla kogo ten serial jest przeznaczony? "Spring Breakers" oglądały w większości osoby co oczekiwały drugiego Projektu X a otrzymały coś głębszego stąd ocena zdecydowanie zaniżona. Californication było promowane jako komedia z duża ilością seksu co się zgadzało, dlatego przyciągało młodych, którzy nie dostrzegali dramatu Hanka. Nie jest to jakiś serial psychologiczny i głęboki, ale uważam iż sprowadzanie pierwszych sezonów do samego seksu to jak sprowadzenie "Fight Club" do filmu o obijaniu mordy (przesadzone porównanie, ale chodzi o zaobrazowanie problemu).
Powiem wam coś z perspektywy człowieka oglądającego ten serial.
Z poczatku, gdy zacząłem go oglądać mając 16 lat, przyciągnęły mnie komedia, piersi, "zajebisty gość który rwie panienki".
Z biegiem czasu (obecnie lat 21) perspektywa postrzegania serialu z innej strony zaczeła się wyostrzać. Zobaczyłem dramat tego człowieka, niespełniona miłość, rozterki, uzależnienia, przeszkadzanie samemu sobie w zdobywaniu wszystkiego czego pragnął.
Uważam, że piersi i komedia nadają serialowi pewien klimat ale też sądzę, że były zabiegiem, by serial nie poległ na pierwszym czy drugim sezonie. Właśnie to przyciągnęło widzów i podtrzymało do samego końca, tak jak wg mnie zakładali producenci. Wydaje mi się, że wiedzieli też, że kto ma dostrzec głębię tej produkcji ten ją dostrzeże.