To wszystko już się chyba przejadło. Trzeba obiektywnie spojrzeć na ten serial i stwierdzić, że im dalej tym gorzej. Czy naprawdę twórcy nie mają żadnego innego pomysłu niż przerabianie po raz tysięczny nieustannego rozchodzenia się i powrotów Karen i Hanka. Sam Hank powoli staje się żałosnym, użalającym się nad sobą facetem. A cały ten serial staje się nudny. Byłem fanem początkowych sezonów tego serialu, ale od 5 sezonu a może i wcześniej oglądam już tylko z przyzwyczajenia i ciekawości jak to się wszystko skończy. Jednak po każdym odcinku jedyne co myślę to: "Znowu to samo." A głównym problemem wydaje się zwyczajny brak pomysłu jak rozwijać tę historię, albo nawet jak ją zakończyć.
Nom, zgadzam się. Pierwsze trzy sezony były super. W czwartym zachwyciła mnie postać pani prawnik i stąd obejrzałam sezon do końca. I nie mogłam się doczekać 5tego. Niestety 5-ty sezon zrobili zupełnie dla gimbusów. Co sobie darowałam, bo do 3-4 sezonu był seks i było to inteligentne, w 5tym był sex ale do tego kał, wymiociny i inne "śmieszności", ale inteligentnym tego nie można nazwać.
Zaczęłam teraz czytać komentarze na Filmwebie bo gdzieś na jakimś portalu przeczytałam, że w 6-stym sezonie Californication wraca do korzeni... niestety chyba jednak nie :/
Szkoda mi Karen, która nie wie czego chce, tego szwendającego się Hanka a w szczególności Runkle'a, który był w miarę sympatycznym facetem i był normalny, choć lekko zeschizowany seksualnie, ale od dwóch sezonów robią z niego zupełnego idiotę. I to nie pierwszy serial w którym widać iż scenarzyści znajdują sobie kozła ofiarnego i robią z w miarę ok bohatera, kompletnego idiotę i opóźnionego, a powodem z reguły jest brak pomysłów.