Pierwsze odcinki to była klapa, chociarz mi i tak się miło oglądało z racji tego, że jestem fanem fantasy. Odcinek pt. "pani z jeziora" ratuje ten serial. Jest mroczny, jest więcej fabuły i dramaturgi, a mniej sexu i bezsensownej przemocy. No i postać Merlina świetnie obsadzona. Na dalszy plan zszedł Artur, ale nawet on jakoś tak lepiej tym razem wypadł. Wielki plus za oryginalne podejście do sprawyy magii. Mam nadzieje że serial zrechabilituje się po kiepskim starcie.
Muszę przyznać, że po trzech naprawdę koszmarnych odcinkach czwarty wreszcie mile zaskakuje. Wątek Artura, Ginewry i szkółki miecza w zamku Camelot nadal trzyma swój przygruntowy poziom, ale to, co w tym odcinku działo się z Morganą (Eva Green jednak potrafi i jeśli oglądać ten serial, to tylko dla niej) i sposób, w jaki wyjaśniono narodziny legendy Pani Jeziora, no jak dla mnie bomba. Oczywiście mogli tę cała wyprawę Merlina po miecz i spotkanie z kowalem rozpisać mniej debilnie, ale za sam pomysł piątka. I choć nadal nie kupuję Fiennsa w tej roli (który, mam wrażenie, wzoruje się na bracie w roli Voldemorta), podoba mi się pomysł, że za symbolami legend arturiańskich stoi Merlin, jego bujna wyobraźnia i wyprzedzający swoje czasy zmysł marketingowy :)
Z tym że finnes wzoruje się na bracie grając Merlina się nie zgodzę, poprostu facet ma taką maniere teatralną i tyle. Nie zmienia to faktu że w ogóle bym chętniej widział jego brata w roli Merlina bo to znacznie lepszy aktor, a marnuje się w jakichś harrych potterach. Dlaczego się tak dziwnie zachowywał? A dlaczego kowal się tak dziwnie zachowywał? ;) Myślę że twórcy chcieli pokazać dlaczego Merlin stara się nie używać magii. Jest od niej uzależniony, ale gdy jej używa odnosi często inny skutek do zamierzonego. W pewnym stopniu go to opentuje tak jak agresja tamtego kowala.
"podoba mi się pomysł, że za symbolami legend arturiańskich stoi Merlin, jego bujna wyobraźnia i wyprzedzający swoje czasy zmysł marketingowy :) " Dokładnie tak, bardzo sprytne rozwiązanie.
O nie, szkoda by mi było talentu Ralpha na ten serial tak samo, jak teraz szkoda mi trafiającej w pustkę charyzmy Evy Green. Z tym wzorowaniem się oczywiście przesadzam, ale coś w jego sposobie grania, głównie to ciche cedzenie słów w takim creepy wysokim tonie, kojarzy mi się z Voldim :)
"Myślę że twórcy chcieli pokazać dlaczego Merlin stara się nie używać magii. "
Dokładnie tak. Merlin przypomina mi tu trochę Gandalfa, który też sięgał po magię w ostateczności, wiedząc, jak bardzo jest niebezpieczna w swojej potędze i właściwościach uzależniających. Tyle, że nie bardzo mu tu wychodzi, co dodaje jego postaci ciekawego tragizmu.
Jednak nie zmienia to faktu, że cała sekwencja zdobycia miecza jest napisana kiepsko. Merlin nie chce używać magii i twierdzi, że tylko przez przypadek usmażył kowala, ale wcześniej nie przeszkadzało mu to zabawiać się powiększaniem płomienia w ognisku. Potem skacze z nożem no bogu ducha winną dziewczynę, jakby miała zaraz wszystkim rozgadać, że omg!, Merlin para się magią. Później tej samej gówniarze daje się zdzielić przez łeb i nie daje rady jej dogonić, mimo że ta ucieka przez las, w długiej sukni i z mieczem większym od niej. Wreszcie magią zamraża pół jeziora, żeby unieruchomić łódź, ale żeby wyciągnąć tonącą dziewczynę spod lodu, łupie go mieczem. Jeden wielki scenariuszowy bałagan, no ale to jest norma w tym serialu.
To ja tylko napiszę... ŻE WYŻEJ JEST WIELE SPOJLERÓW :) Tak dla ludzi. Nic no, pozostaje nam czekać jak się serial rozwinie w następnych odcinkach. Tak samo z "Grą o tron". Pierwszy odcinek ani mnie chłodzi, ani ziębi. Zobaczymy co dalej. btw. Po tych wszystkich cyckach i obciętych głowach nowy sezon "przygód Merlina" może wypaść nieco zabawnie.