Battlestar: Galactica to mój ulubiony serial. Pokochałem to uniwersum od pierwszego odcinka i dlatego obawiałem się, że Caprica w jakiś sposób tą miłość ostudzi.
Na szczęście było odwrotnie. To NIE jest BSG ale czuć tutaj podobny styl, choć w niego innym klimacie. Nie ma kosmosu, nie ma bitew, nie ma tego rozmachu, który towarzyszył BSG od początku do końca. Jednak dalej są świetne postacie, ich dylematy oraz trudne pytania o świat w którym żyjemy. Do tego piękna muzyka, ciekawa fabuła i efekty specjalne, które nieźle wpasowują się w film, a nie stanowią jego głównej osi (jak to ostatnio często bywa).
Bardzo dobry wstęp do mam nadzieję równie dobrego serialu. 10/10.