Nie uważacie, że serial całkowicie zszedł na psy? Nie wiem jak wy, ale dla mnie w pewnym momencie 10 sezonu zaczęło się coś psuć .
Nie chodzi mi tylko o Shonde, która niewątpliwie zaczęła korzystać z usług dilera dysponującego naprawdę mocnym kwasem. Grafika. Pierwszy odcinek tego sezonu, scena na dachu. 5 latek w paincie zrobiłby lepszą grafikę. Sposób robienia ujęć, coś znowu nie tak, wcześniej tak nie było. Muzyka. Ostatnie odcinki to ciągła lista coverów „How to save a life?” i „Chasing cars”. Istnieją inne ładne utwory.
Sposób przedstawienia bohaterów. Minęło 11 lat i każda postać musiała się jakoś zmienić, ale coś mi tu nie gra. Wszyscy są tacy… uczuciowi, płaczący. Nikt nie ma już jaj. Humor jest na takim niskim poziomie, że Shonda zaraz wprowadzi sitcomowy śmiech, aby odbiorcy wiedzieli kiedy się śmiać a kiedy płakać.
Lista jest długa. Ale podsumuję moje hejty jednym pytaniem. Czy 12 sezon ma sens? Jestem fanką GA od kilku lat, serial zawsze był utrzymywany na wysokim poziomie. Na każdym odcinku płakałam ze wzruszenia, teraz to bardziej z rozczarowania i żalu. Jest sens?
Ps. Właśnie odpalam ostatni odcinek 11 sezonu. Mam się bać?