Po odejściu Cristiny wszystko jestem w stanie zrozumieć. Laski mają kontakt na odległość, gdzieś tam się Krysia w wypowiedziach pojawia.
Ale do jasnej ciasnej! Umiera Derek i persona Mer nie przyjeżdża?! Jak to jak to? Nawet jak jest na końcu świata, to przyjaźń powinna być trwała zwłaszcza w tych ciężkich momentach.
Kiedy Mer została pobita w 12 sezonie? 6 tygodni leżała na łóżku, nie mogła mówić i Krysia z końca świata nie mogła przylecieć nawet jej odwiedzić?! Rozumiem, że aktorka odeszła od serialu, ale to się robi aż nierealne...