Miałem ochotę na dobry serial medyczny. Dostałem telenowelę, o absurdalnych relacjach seksualnych w miejscu pracy w stylu każdy z każdym.
Tytułowa bohaterka - kobieta o mentalności napalonej 16to latki. Niby zdolna i ambitna a z wyjątkiem pierwszego odcinka tylko snuje się z tym swoim sztucznym uśmiechem po szpitalu, będąc albo obrażona albo napalona na obiekt swoich westchnień, który w zasadzie robi niemal to samo ale przynajmniej coś tam operuje.
Postacie poboczne są lepsze. Kardiolog i jego dziewczyna są napisani dużo lepiej. Reszta to taka szara masa która nie wzbudza ani sympatii ani antypatii.
Najgorzej napisany został dziekan, dr Webb czy jakoś tak. Zamiast w drugim sezonie pogonić całe towarzystwo, co zrobił by każdy, komu na sercu leżało by dobro zarządzanego przez siebie szpitala, to wszystkim przebacza, daje kolejne szanse a zatrudnia kolejne osoby podnoszące poziom seksualnej toksyczności w miejscu pracy.
Tego się nie da oglądać. Kto przyznaje te wszystkie nagrody? Jeszcze te wszystkie mądrości na początku i końcu każdego odcinka... Już w he-manie z lat 80tych były ciekawsze morały. Żenada.