[SPOILER ALERT]
Jak oceniacie finał sezonu? Bardzo się cieszę, że tak się sprawy poukładały między Callie i Arizoną (a właściwie Arizona je poukładała), przeczuwałam od początku, że to, co się zadziało w "sądowym" odcinku, nie pozostanie w takiej formie na zawsze. Niestety, jakim kosztem? :c wieść niesie (za wetpaint. com), że Sara Ramirez opuszcza serial. Można było to przeczuwać po jej kwietniowej wypowiedzi na tweeterze, a 8 godzin temu napisała na nim, że robi sobie przerwę, została też oficjalnie pożegnana przez Shondę. Odchodzi naprawdę, czy to kolejny shondalandowy dramatyczny chwyt? ;-) jeśli nie, to nawet się cieszę, że Callie nie będzie dłużej członkinią tej farsy :P szkoda tylko, że miłością jej życia jest obecnie Penny.
Ślub Owena z Amelią, poród April oraz Warrena przemilczę. Shonda lubi odgrzewać stare kotlety.
Cieszę się, że Mer się otwiera na nową znajomość, mam nadzieję, że jej nie odpuści dla Maggie, choć z drugiej strony wersja dark and twisted widow bardzo do niej pasuje.
Jo nic nie powiedziała Alexowi przez tyle lat? Naprawdę, naprawdę (!) myślałam, że są ze sobą na poważnie, ale czego się po niej można było spodziewać? Dla mnie to utrzymanie stereotypu skrzywdzonej, pokręconej sieroty, która nigdy nie będzie miała możliwości, żeby się ogarnąć, a szkoda.
Jaka telenowela! Jaka drama! Jaki odgrzewany kotlet! Czy nie ma już normalnych porodów, czy ludzie nie mogą się normalnie pobierać, WTF Shonda... Podobało mi się! :D
PS. Napisałam to przed obejrzeniem do końca i nie czytając Twojego posta. Nie zamierzałam być ironiczna, po prostu wyciągamy podobne wnioski.
PPS. Zaczęła mi się podobać nowa, pewna siebie, zdystansowana i ironiczna Mer.
mnie tam brakowało (ponieważ im kibicuję) wisienki na torcie w postaci "Kocham Cię, April" od Jacksona kiedy miał Ben robić cesarkę :) mówił co prawda "ratuj ją", a potem nawet się dzieckiem nie zainteresował, tylko pobiegł za nią pod blok operacyjny, ale jednak.... chociaż oni by do siebie wrócili w końcu i byli razem już bez większych kłopotów.
w ślubie Owena z Amelią, oprócz wielkiego zdziwienia, że matka nie chciała przyjechać (wtf?) najbardziej podobała mi się Mer. zresztą jak napisała Dziubla - podoba mi się to wydanie ! zawsze mnie trochę wkurzała, trochę irytowała, chociaż zawsze ją lubiłam. nie myślałam, że kiedyś to powiem, ale dobrze jej zrobiło odejście Dereka, nie wróciła do dark and twisted sprzed Dereka, dorosła, zmieniła się, jest dark and twisted, ale inaczej. kiedyś nie byłoby jej stać na to żeby "być osobą" Amelii w dniu ślubu, a tutaj stanęła na wysokości zadania.
Relacja Mer z Riggsem - oto powód dla którego wrócę w przyszłym sezonie. i niech Maggie się odczepi :P
zapomniałam - Arizona złapała u mnie naaaaaaaaaaaprawdę duży plus. nigdy jej specjalnie nie lubiłam, ale w sporze sądowym byłam po jej stronie. oto matka która przed wszystkim myśli o dobru dziecka i jak się okazało szczęściu byłej partnerki
Ja już się nie mogę doczekać, żeby się dowiedzieć, jak potoczy się relacja Meredith z Riggsem. I w sumie zgadzam się, że Jackson i April mogliby już do siebie wrócić. Jo przemilczę, bo od dłuższego czasu mnie irytuje ta postać.
hahha ja miałam dokładnie to samo! cały czas czekałam na to "Kocham Cię, April" i przez telefon i potem jak się obudziła
Ten odcinek na tyle zgrabnie podomykał większość wątków (nie licząc Alexa) , że naprawdę Shonda powinna mieć odrobinę godności i skończyć wreszcie ten serial. Błagam, niechże da sobie spokój z kolejnym..
Wilson mnie wkurzyla :? Alex zasluguje zeby w koncu mu sie ulozylo, a ta mu nic nie powiedziala, a na koniec ta jadka z Deluca :/ On doskonale zna takie problemy, sam byl z rodziny ktora miala problemy, by jej pomogl i wyprostowal wszystko a tak co? CHociaz z drugiej strony caly koljny sezon WIlson moze za nim lazic i wyjasniac az uda jej sie jednak rozwiesc?
"CHociaz z drugiej strony caly koljny sezon WIlson moze za nim lazic i wyjasniac az uda jej sie jednak rozwiesc?"
- o jeżu, tylko nie to...Ogólnie postać Jo w tym sezonie była dla mnie max irytująca. Cały wątek jest popi*** jak w Plebanii czy innej Niewolnicy Isaurze z Mody na Sukces: jestem z facetem X lat i nic mu nie mówię o swojej sytuacji życiowej, taka żem smutna i pokrzywdzona. I nie mówię mu nawet w momencie, kiedy mnie prosi o rękę, ani później ani jeszcze później, ponieważ oh rany rany...można by tej dramat uciąć i w 3 odcinkach zamknąć, ale to jest chirurgiczna Plebania na sukces a Jo jest niewolnicą, więc się musi ciągnąć i ciągnąć, aż do wymiotów. I musi być cierpienie, dużo cierpienia. I nieporozumienia, i krzyki, i płacze, i w pysk ktoś przypadkowy i niewinny oberwać też musi.
pozostałe dramy tego odcinka to naprawdę odgrzewane kotlety i już nieco "śmierdzą knurem" (by Gessler) Przez moment pomyślałam, że Shonda uzna za stosowne uśmiercenie April, ale nie...cała ta akcja z domową cesarką była po to, żeby Ben i Miranda się pogodzili :D. Co do scen okołoślubnych to mam wrażenie, że oglądam ciągle to samo, tylko kiecki się zmieniają.
A co gdyby okazało się że Alex zabije Deluca (niecelowo)? To byłaby dopiero drama!
hłeh...albo przywalił tak mocno, że Deluca będzie przez cały sezon w śpiączce. Alex się rozpije z rozpaczy, Jo prześpi z przypadkowym facetem, zajdzie w ciążę i nie będzie chciała jej usunąć, bo to będzie dla niej namiastka miłości małżeńskiej. Śpiączkowy Deluca wzruszy Maggie, która będzie czytała mu książki i karty medyczne innych pacjentów. W finale następnego sezonu Alex będzie już po próbie samobójczej ze złamanymi kończynami leżał na łóżku obok Deluci, bo akurat zabrakło miejsca w szpitalu (bo ogniste tornado w Seattle). Deluca się obudzi, spojrzy na Alexa i mu wybaczy, jednocześnie łypnie na Maggie i powie coś w stylu "wiedziałem, że przy mnie będziesz". Jo będzie przedwcześnie rodzić w przyczepie samochodowej, gdzie jest słaby zasięg, poród będzie odbierała Zola i młodsze rodzeństwo, ponieważ Mer operuje właśnie wyrostek ciężarnej Amelii, więc podrzuciła dzieci do przyczepy, bo inni są zajęci, a tylko Jo jest na urlopie, bo jakieś tam ciążowe problemy...
wyobraźnia poniosła,ale w sumie rzeczywiście nie zdziwiłabym się gdyby tak wątek pociągnęli :P
a mnie sie wydaje, że właśnie sukienki też mają w jeden deseń... ;) i też lubię Riggsa :)