Serial niby spoko, chociaż odtwórca roli Zordona w ogóle nie pasował do książkowej postaci, przez co ciężko mi się było wczuć w klimat. Powiedzmy sobie szczerze: więcej tam było chemii pomiędzy Chyłą i Langerem, niż Chyłką i Zordonem, no ale życie...nie zawsze wszystko wychodzi tak, jak by się tego chciało.
Ale...na Boga...! Więcej się tam książek Mroza i samego Mroza, a nawet jego nazwiska do pseudonimu dla tajnego agenta z lat 80tych nie dało wsadzić? Przecież to była kompletna żenada! Tak, wiemy, że Chyłkę napisał Mròz i naprawdę nie trzeba nam tego przypominać co pięć minut. Podobnie zresztą jak tego, że głównym sponsorem był Wedel i jego Ptasie Mleczko i czekolada, które dziwnym trafem każdy bohater miał na swoim biurku... Litości...