Cześć ludzi krytykuje wybielanie bandyty, ale w takim razie plujmy na "Ojca chrzestnego" i "Chłopaków z ferajny", albo zdystansujmy się i cieszmy się dobrym kinem, bo tym właśnie jest Clark. To jeden z lepszych seriali jakie oglądem w życiu, a przynajmniej w ostatnich latach, gdzieś obok Fargo i Gambit Królowej. W tym filmie, w przeciwieństwie do polskiego Najmro, wszystko trzyma się kupy, fabuła jest płynna i spójna, nie ma niepotrzebnych przedłużaczy tak często pojawiających się w innych produkcjach. Praca operatorska jest świetna, a efekty wizualne podkreślające poszczególne etapy życia bandyty kojarzą się z najlepszymi filmami Guy'a Ritchiego. Aktor grający główną role pasuje tu idealnie, zresztą cała obsada poradziła sobie świetnie. Jedyna wadą jest zamknięta forma serialu, jeden sezon zamyka cała historię i o innych przygodach antybohatera możemy jedynie pomarzyć. Jak dla mnie rewelacja!