Pluję na niego a jak umrze to pluję na jego grób. Za krzywdzenie ludzi, złodziejstwo, wandalizm, pijaństwo i dzgniecie dziadka 17 razy. Zwykła szuja.
Jest olbrzymia różnica pomiędzy gloryfikacją, a opowiedzeniem czyjejś historii (nawet jeśli ubarwionej). Zdecydowanie nie powiedziałabym, że Olofssonowi wystawiono tu laurkę.
Ostatnia scena - rozmowa z dziennikarką - to zgniecenie tej laurki i policzek dla każdego kto gloryfikował tego palanta. Dlatego nie zgadzam się z tym, że to film ku czci Olofssona.
Dokładnie, już pierwsza scena porodu co najmniej sugeruje, że w bajki Clarka o jego życiu nie można wierzyć ani przez sekundę. Każda kolejna scena pokazująca jego wielkie czyny (jak choćby scena sztormu) jest tak przejaskrawiona i absurdalnie wyolbrzymiona, że nawet przy dużej naiwności nie da się ich brać na poważnie. 
Pokazali Clarka jako osobę ogromnie charyzmatyczną i powierzchownie bardzo sympatyczną i w to akurat wierzę, bo na to wskazują fakty i tacy często wydają się socjopaci. Ale w niemal każdym odcinku pokazywano także jak oszukiwał swoje kobiety i zostawiał przyjaciół w potrzebie a resztki sympatii do niego niszczy scena z Midsommar czy stosunek do córek. 
Sam film niesamowity- zwariowany wizualnie, surrealistyczny , momentami przezabawny, innymi brutalny i smutny. Nie spodziewałam się, że Szwedzi tak potrafią. 
 
Przecież nie mówię o filmie Midsommar. Midsommar to nie tylko tytuł tamtego horroru ale po prostu konkertne szwedzkie święto (przesilenie letnie czy coś w tym stylu) i w tym serialu Clark na nie trafia w przedostatnim odcninku i dźga tego mężczyznę.
Co nie zrozumiałeś jakiegoś zwrotu , a może nie wiesz do czego służy przecinek , lub kiedy pisze ,, ę ". Następnym razem weź sobie słownik , jak masz , lebiego .
Zmazy nocne to miałem synek pomad trzydzieści lat temu , i nie powiadam tylko piszę . I na chusteczkę wpieprzasz się w wątek sprzed dwóch lat bystrzaku , zawijaj ...
chyba nie do końca zrozumiałeś albo nie obejrzałeś. ostatnio odcinek odczarowuje całą opowieść pokazując prawdziwe oblicze bandyty. Zresztą z takim podejście do tematu trzeba by negować połowę filmów kryminalnych, zaczynając od "ojca chrzestnego", "pulp fiction" kończąc na "chłopakach z ferajny". trochę dystansu, kino to fikcja, która trzeba umieć się bawić.
Gloryfikujący? Serial dobitnie pokazuje, że Clark był zwykłym cwaniaczkiem a do tego patologicznym narcyzem i kłamcą dla którego liczył się tylko on sam. Serial dość barwnie zrealizowany, ale w żadnym momencie nie gloryfikuje jego postaci.
Cała historia jest opowiedziana przez samego Clarka co jeszcze bardziej podkreśla to jakim był egoistą i dupkiem. To nie jest żadna laurka w jego stronę.
ja bym abstrahował - gloryfikacja czy nie. To jest po prosty bardzo słaba historia, bardzo przeciętnie opowiedziana i słabo zagrana. Tandeta po prostu