Cały serial mógłby się obyć bez odcinków 2-5. Nic w nich się nie dzieje, co wniosło by coś sensownego do fabuły, albo rozwiązania zagadki. Cały serial wygląda dziwnie, klimat i wnętrza wyglądają jak z jakiegoś sitcomu albo Na Wspólnej. Dla mnie gra aktorska Louise też pozostawiała wiele do życzenia (w przeciwieństwie do Roba). Jedynie zakończenie było w miarę satysfakcjonujące, ale też bez szału. Nie przepadam za muzyką do filmów, która jest popularna i powszechnie znana, więc to też nieszczególnie przypadło mi do gustu. Jeśli chodzi o lektora, o którym tu często wspominacie, to usłyszałam kiedyś w jakimś wywiadzie, że praca aktorka to nie tylko ruchy i zachowanie, ale również głos i emocje jakie nim przekazuje. Od tej pory unikam lektora i oglądam wszystko z napisami. Polecam takie podejście :) Szczególnie miło słucha się filmów w różnych językach, wtedy klimat
od razu staje się inny.