Oglądam go bo lubię Sarah i Johna, ale kurczę, ten serial w ogóle nie ma żadnego sensu, przylatują sobie jacyś kosmici, których w ogóle nie widać, stawiają mur po środku Los Angeles. Ludzie są uwięzieni, za murem, świat dalej się toczy jak się toczył. I co cały świat nie może zaatakować kosmitów, w każdym filmie zawsze jest walka z kosmitami, tutaj NIC. Co robi prezydent w Waszyngtonie, co robi świat, co jest za murem, czemu nikt nie pomaga im. Jaki ten serial ma sens, denerwuje mnie to, więc chyba przestanę oglądać, bo zaatakowali LA, a nie cały świat i zrobili sobie takie mini Zoo.
Walka była, gdy był najazd. System obronny został rozwalony raz dwa. Ta wizja jest akurat dużo bardziej prawdopodobna niż walka - jak to nazwałeś - całego świata z kosmitami, bo jeżeli ufole faktycznie istnieją mają technologię, o jakiej ludziom się nawet nie śniło. Nie mielibyśmy z nimi szans.
Tę dyskietkę trzeba jeszcze umieścić w stacji dysków, której zapewne ufole nie mają, bo dyskietki nawet teraz są przeżytkiem ;-)
Masz to wytłumaczone dobrze w serialu. Walka początkowo trwała kilka godzin bo na tyle było stać ludzi podczas inwazji biorąc pod uwagę różnicę technologiczną. W momencie przylotu obcy wiedzieli wszystko o wszystkich, dzięki danym jakie ludzie sami udostępnili (bazy rządowe, portale społecznościowe itd). Znali zachowania, słabe punkty, to dało dodatkową przewagę. Świat pokazany za murem to tylko jeden z wielu dystryktów na całej Ziemi. Wzorowany na okupacji nazistowskiej. Według fabuły, celem obcych nie jest też zabijanie wszystkich. Coś potrzebują i mają po osiągnięciu celu dać spokój. Według mnie serial jest świetny, jeden z lepszych w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Ale jak widać, jego zrozumienie u niektórych osób jest zerowe stąd krytyka.
----------------------[spoilery]----------------------
Naprawdę chciałbyś oglądać kolejny serial w którym bohaterowie podejmują skuteczną walkę o wyzwolenie? Jeżeli jakaś rasa byłaby w stanie dokonać podróży międzygwiezdnych, to ich przewaga technologiczna byłaby przeogromna. Największe źródło energii jakie opanowała ludzkość, to energia jądrowa, a ta jest zbyt słaba aby na poważnie zakładać podróże do innych gwiazd (w jakimś względnie przyzwoitym czasie podróży). Kosmici musieli okiełznać coś o mocy porównywalnej do antymaterii, a do tego opracować odpowiednik napędu warp i technologie osłon statku na który musieli zabrać ze sobą "całą planetę". W ostatnim odcinku mieliśmy próbkę możliwości obcych, gdy mały dron jednym tylko strzałem z lasera zniszczył 12 kondygnacyjny budynek. Myślę, że z naszej perspektywy obcy dysponowaliby mocą równą bogom, a nasze szanse w konwencjonalnej walce byłby podobne tym, jakie mają muchy w starciu z packą.
Najrozsądniejszym rozwiązaniem dla ocalałych byłoby skupienie się na przetrwaniu gatunku ludzkiego i jednocześnie szukania sposobu na wkupienie się w łaski wroga by odkryć kim jest(poznać jego system wartości), czego chce i jakie są jego słabości. Obcy zbudowali fabryki na księżycu, wiec może po uzupełnieniu zapasów po prostu odlecą? Być może obcy również szanują życie i dlatego utworzyli te getta? Obcy mogli uznać, że skoro ludzie w imię ocalenia fauny i flory tworzą rezerwaty (gdzie kontrolują populację albo odstrzeliwują agresywne osobniki), to z łatwością przystaną na podobne warunki? Kto wie?