Nie macie wrażenia, że poziom słodkości tego serialu jednak jest przegięty? jaskrawe kolory, ostre światło, piękne wnętrza, zawsze uśmiechnięci ludzie, delikatni "mężczyźni" o cienkich głosikach i skłonności do wzruszeń - no po prostu taki barbie world. Brak jakichkolwiek realnych problemów (największym jest stłuczenie wielkiego kieliszka na wino) a ci ludzie, choć niby pracują, to chyba tylko niby.
Rozumiem, że to taka konwencja, lubię i oglądam ten serial (głównie do ćwiczenia rozumienia bez słuchu), ale momentami już mnie zaczyna drażnić z powodów, o których wyżej.