Słowo partyjniaka liczy się bardziej niż profesora.
I to niestety dotyczy nie tylko ZSRR. Mamy przykłady także u siebie. Chociażby protest środowiska naukowego przeciwko masowemu odstrzałowi dzików (https://naukadlaprzyrody.pl/2019/01/09/list-otwarty-srodowiska-naukowego-w-spra wie-redukcji-populacji-dzikow/), który został przez władze olany.
O rozdawaniu stanowisk za koneksje zamiast kompetencji, nawet nie ma co wspominać.
Ludzie wolą słuchać słodkich przemów polityków niż suchych faktów i gorzkiej prawdy naukowców.