Nie wiem, czy autor miał aspiracje do stworzenia serialu katastroficznego, thrilleru/filmu grozy o morderczym, niewidzialnym promieniowaniu, które uśmierca wszystko w swoim zasięgu, dokumentu o radzieckiej propagandzie, czy wysoce naciąganego dramatu poprzeplatanego nic niewnoszącymi, dodatkowymi wątkami, gdzie biedne dzieci zmuszone są strzelać z karabinów do szczeniaczków (tak, szczeniaczków!), a cała "fabuła poboczna" przypomina wątłą, amatorską adaptację "Dżumy" Camusa, gdzie typowe cliché amerykańskiego kina próbuje się zamaskować pseudo-głębokimi monologami w akompaniamencie nastrojowego soundtracku.
Efekt końcowy tych zabiegów jest taki, jak gdyby dać pięciolatkowi pudełko z plasteliną, a ten, wziąwszy jedynie po małym kawałku każdego z kolorów, zlepia je wszystkie w jedną, wielką, bezkształtną, szarą bryłę. Toteż niesamowicie dziwi mnie (jak i poniekąd smuci) ten niewyobrażalny poklask, jaki ta mierna produkcja otrzymała, i, niestety, otrzymuje w dalszym ciągu.
Lepiej powiedz czemu Twoj gust jest ważniejszy od gustu tych, którzy wywindowali serial na 1 miejsce.
Nie wiem czy autor tego posta miał aspiracje do wygłoszenia wybitnego komentarza świadczącego o jego nieprzeciętnej erudycji. Efekt końcowy jest taki, że otrzymujemy jeden wielki zlepek pustosłowia w postaci pseudointeligentnego bełkotu.
Autor tego posta przez cale 8 linijek próbuje nam coś przekazać (prawdopodobnie stara się skrytykować serial) niestety jak widać mu to nie wychodzi.