Uwielbiam niekonwencjonalne westerny bez wartkiej akcji, ale ta produkcja sprawia wrażenie, jakby sam reżyser momentami nie wiedział dokąd zmierza akcja i co właściwie chciał powiedzieć.. Zamysł dobry ale realizacja tragiczna.. Wątek się rwie, przesadny realizm trąci sztucznością, a obecność wśród wykonawców twarzy znanych z dobrych ról tylko pogłębia to wrażenie.. Gdyby ścisnąć te trzy odcinki do jednego, może wyszłoby z tego coś godnego uwagi, co zawiera w sobie jakąś myśl, a tak powstał jeszcze jeden gniot na temat sprawy indiańskiej i dzikiego zachodu..
Niby o tym samym ale zupełnie inaczej traktują takie obrazy jak powstała niedawno epopeja pioniersko-indiańska "Into the West" czy zapomniany genialny serial sprzed lat "Na Południe od Brazos", który przedstawiał koleje życia prostych ludzi w sposób dowcipny i zarazem poruszający swym tragizmem tak że nie sposób było oderwać wzroku od ekranu, a po zakończeniu emisji człowiek czuł żal i pustkę jakby się rozstawał z kimś bliskim i jeszcze przez wiele miesięcy przeżywał to rozstanie.