-idiotyczna fabuła, gigantyczne nieścisłości i sprzeczności scenariuszowe, po prostu szkoda sensu!
Pierwsze trzy, od biedy 4 sezony oglądało się świetne. Nigdy nie był to serial najwyższych lotów, ale trzymało się to wszystko w miarę kupy i był klimat. Teraz to jest AUTOPARODIA.
Śmieszą mnie ci wszyscy którzy się na serio zastanawiają co będzie w następnym sezonie. No bo do diaska, jakie to ma znaczenie? Poziom ABSURDU dawno pobił wszelkie rekordy. Tak, wróci Eric, który w jakiś magiczny sposób przeżyje (nie wiadomo jak i przecież to sensu nie ma, ale - who cares!) Do tego Bill na nowo zakocha się w Sookie, a ta nieszczęsna idiotka będzie rozważała powrót do niego. Beverly Hills! Ale to nie koniec! Na czele armii zombie-wampirów stanie Hoyt, który wróci z Alaski jako najpotężniejszy nieumarły, tak, przecież teraz w tym serialiku już wszystko jest możliwe, więc dlaczego nie na przykład to? Okaże się, że gdzieś pod ziemią w Bon Temps zakopany jest Święty Graal (to tak na wszelki wypadek, gdyby scenarzystom pod koniec sezonu już kończyły się pomysły), a córka-wróżka szeryfa Bellefleura to tak naprawdę reinkarnacja menady z 3 sezonu. Nie zapominajmy o Jasonie panterołaku, który w końcu wyrucha swoją wampirzą obrończynię, ale na koniec przez przypadek ją zje (jako panterołak oczywiście), co spowoduje jego mentalne rozterki na jakieś dobre 5 odcinków. Będą łzy, wzruszenia, wszystko, kurna, będzie:) Ktoś ma jeszcze pomysły?
zabawne, że mówisz o absurdzie mając do czynienia z serialem, w którym występują mityczne stwory takie jak wampiry, wróżki, wilkołaki czy zmiennokształtni. Poza tym czytając to, mam wrażenie, że nikt cię dawno nie przeleciał.
Fantastyka nie musi być absurdalna. Wiadomo - wampiry i wilkołaki - coś takiego nie istnieje, tak jak nie istnieją hobbici i smoki - ale film i literatura na ten temat może być porządna, a nawet genialna, wewnętrznie logiczna i spójna - Dracula, Wywiad z wampirem, trylogia Tolkiena, nawet pierwsze odcinki True Blood, bo choć nie jest to arcydzieło jak wcześniej wymienione filmy, to jednak trzymały te epizody fajny specyficzny klimat i stroniły od absurdów scenariuszowych. Byłem fanem tego serialu aż do pewnego momentu, gdy wszystko zaczęło się mocno psuć, a apogeum encyklopedycznego gniota stanowi 6 sezon. Jeżeli tego nie łapiesz, to ile ty masz lat? Bo twoje wrażenia na temat adwersarzy (a także dziecinne pojmowanie fantastyki) zdradzają, że moczysz jeszcze łóżko:)
tak, sezon 6 jest bardzo nielogiczny. Bill z super mocą "BÓG" nie potrafi zrobić rozpierduchy w wiezieniu, i przez 8 odcinków myśli. Przychodzi Eric i to robi. Bill wchodzi do okrągłej celi aby wampiry mogły się napić jego krwi ( Przez co prawie schodzi :)) - no tak, a nie mogą wyjść tym wejściem co wszedł Bill i się schować do cienia? Takich absurdów jest mega ilość w ostatnim sezonie. Tu nie chodzi o to co jeszcze scenarzyści wymyślą, mogą być nawet krasnoludki - tylko niech to będzie logiczne i po coś, a niestety w ostatnim sezonie wszystko było po nic. O co chodziło z wataha i po co to było. Co to miało wspólnego z całym sezonem 6 - nic. kompletnie nic. zero spójności i połączenia wątków.