PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=399264}

Czysta krew

True Blood
2008 - 2014
7,3 75 tys. ocen
7,3 10 1 74706
6,5 8 krytyków
Czysta krew
powrót do forum serialu Czysta krew

Kończy się czwarty sezon i przyznam, że jak kocham "True Blood" miłością pierwszą (szczególnie pierwszy i trzeci sezon) to jestem zawiedziona obecnymi odcinkami.

Za dużo zrobiło się wszystkich nadprzyrodzonych postaci. Bo oprócz wampirów są już przecież wilkołaki, zmiennokształtne, wiedźmy, duchy, wróżki, magowie voodoo. Trochę za dużo tych grzybów w barszczu, zaczyna się robić śmiesznie, ale w niezamierzony sposób (np. ostatnia scena walki na cmentarzu, w mgle).
Siłą serialu zawsze było zetknięcie ujawnionych wampirów z amerykańskim społeczeństwem na zadupiu Stanów. W tym tkwił komizm i iskra. Teraz jest wybełtana zupa ze wszystkich magicznych istot jakie zdołała stworzyć ludzka fantazja. Jest zbyt ckliwie i bajkowo momentami. Realizmu i rozbrajających szczegółów życia tępawych mieszkańców południa USA jest coraz mniej.

Romans Sookie z ogłupiałym Erikiem (który z automatu stracił cały urok, jako poczciwy, wampirzy Hoyt w wersji blond) wypalił się jako jeden z głównych punktów zapalnych serialu. Co, wróci teraz do Billa? I tak w kółko? Boooring.

Mam wrażenie niedosytu. Trzeci sezon oglądało się z zapartym tchem, teraz wiem, że to dzięki Russellowi Edgington. On zrobił demoniczny, krwawy show, wszystko z seksualnym napięciem. Teraz jest bajeczka, nikt nie może zginąć, zawsze ktoś komuś poda wampirzą krew, w końcu jest pod ręką w każdej chwili. Zostały męsko-damskie przepychanki, też jakieś takie wtórne i mdłe. Nudy :(

pris

No cóż mam kompletnie inne odczucia. 4 sezon jest jak na razie najlepszy. Rzeczywiście z sezonu na sezon przybywa nadprzyrodzonych istot - i dobrze. O ile nieco raziło mnie to w 3 sezonie, w tej chwili uważam, że odkrywanie kolejnych nadnaturalnych postaci czyni ten serial bardzo interesującym. Długo wyczekiwany wątek Sookie i Erica był bardzo ciekawy i choć zdarzały się momenty, do których można się było przyczepić, ogólnie jestem zadowolona. Jaka fanka tomu "Martwy dla świata" oglądałam te sceny z zapartym tchem. Z kolei 3 sezon na tle pozostałych wypada wg mnie najsłabiej, zwłaszcza ze względu na wątki niedotyczące wampirów, które po prostu wiały nudą. Choć przyznaję, że gdyby nie Russell mogłoby być znacznie gorzej...

ocenił(a) serial na 7
pkjm

pris, zgadzam się z Tobą. 4 sezon to dla mnie najgorszy sezon. Wcześniej naprawdę z niecierpliwością czekałam na kolejny odcinek, teraz to już nie to samo :). Owszem, mnóstwo się dzieje, ale serial już nie ma tego klimatu, co kiedyś. Mam nadzieję, że jeśli powstanie 6 sezon (bo 5 na pewno), następca Balla wniesie coś świeżego do serialu.

użytkownik usunięty
pris

Pris, super wpis, dziękuję. Mam podobne odczucia, ale serial ma u mnie wciąż fory - jakoś zawsze czymś pozytywnie zaskoczy. Porównanie 'zapomnianego' Erica do Hoyta - bezcenne.

pris

Również niestety muszę się z Tobą zgodzić. Niestety, bo wolałabym ten sezon oglądać z taką przyjemnością i zaciekawieniem, jak pozostałe. O ile nie przeszkadza mi ilość nadprzyrodzonych postaci, to bardzo przeszkadza mi ich jakość i sposób przedstawienia. Bo na początku sezonu zaciekawiły mnie wróżki, a potem nagle zniknęły, co najmniej jakby cały ich świat rozpadł się po zdrenowaniu Claudine. Szkoda, bo zapowiadało się ciekawie.
Żałuję, że Merlott's bar nie odgrywa już w serialu tak dużej roli jak w sezonie pierwszym czy drugim. Żałuję, że wątek głównej bohaterki został poprowadzony w tak ckliwy i mdły sposób. Żałuję straty starego Erica, bo po ostatnim odcinku łatwo można zauważyć, że po tym, co sobie przypomniał, prawdopodobnie już nigdy nie będzie taki jak wcześniej. I pewnie zaraz ktoś zarzuci mi: "Nie podoba ci się to nie oglądaj", ale to nie działa w taki sposób. Bo pomimo, że w ostatecznym rozrachunku odcinki obecnego sezonu są moim zdaniem po prostu słabiutkie, to w każdym znajdzie się scena czy sceny, które są po prostu genialne.
Mam jednak nadzieję, że w piątym sezonie twórcy wrócą do dawnego klimatu. Boję się tylko, że skoro pierwsze sezony przyzwyczaiły nas do tak wysokiego poziomu, to naturalnie każdy następny sezon, w naszych oczach będzie słabszy...

ocenił(a) serial na 10
domcia1316

Hej, nie będzie źle. Czwarty sezon, owszem, jest inny niż poprzednie, ale nie jest gorszy. Scenarzyści muszą być wierni książkom, choć w minimalnym stopniu, a każdy odstęp od nich wychodzi to serialowi na dobre- przynajmniej ja tak sądzę. Dlaczego? Bill w dalszych częściach byłby przez wszystkich skreślony, stałby się nieważną postacią, a Eric najpewniej triumfowałby dalej. Scenarzyści więc zobrzydzili nam Erica, a Billa udoskonalili, tak by był postacią ciekawszą.

A wiary w serial nie straciłam, choćby dlatego, że pamiętam jak okrutnie nudny i beznadziejny był 3 sezon Dextera, a scenarzyści nie dość, że wyszli z tego odrętwienia, to jeszcze przeszli sami siebie serwując genialny sezon 4, i bardziej kontrowersyjny, sezon 5- który figuruje u mnie jako sezon top 2 ;D

Sookie będąca z "prawdziwym" Ericiem? Zaledwie po kilku tygodniach -w jej świadomości- od kiedy uplasował się na jej liście znienawidzonych osób? Naprawdę? Nawet kochana pani Harris dała nam jasno do zrozumienia, że Sook mogłaby się związać w tak krótkim czasie, tylko z Ericiem, którego się nie boi, który nie ma wobec niej złych planów, i który nie będzie stroną absolutnie dominującą.
Tak czy siak, sezon 4 jest jaki musi być. Teraz wystarczy trzymać kciuki za sezon 5 i Rusella i wierzyć, że wtedy Sook dojdzie do wniosku, że to nie przez amnezję pokochała tego wikinga.

Co do wątku czarownic...Żartujecie?!? Marnie jest wspaniała, Antonia również. Wątek spójny i logiczny, nareszcie rozwijający się i przechodzący z fazy "obserwujcie ten wspaniały nastrój, poczucie niebezpieczeństwa" w "będzie rozruba!".
Wątek Hoyta i Jess. Hoyt wyrósł z małego lwiątka w naprawdę pełnokrwistego lwa. I bardzo dobrze. Jess zrozumiała, że życie, które gotowa była prowadzić, nie jest dla niej. Również dobrze.
No i wątek Lala i Jesusa. Obaj szczęśliwi, coraz bardziej rozumiejący siebie samych, odkrywający swoje możliwości. Tylko tak dalej! Jedyne co mi się nie podoba w tym sezonie, i do czego mam zastrzeżenia-

Po co komu ta Debbie? I Alcide? Rozumiem już nawet przynudzający wątek Sama, ok, chłop zasługuje na coś miłego. Ale ta parka...nie, nie wiem, ale jej nie trawię. Od początku z resztą tak było.
Och i jeszcze- Uwielbiam Terry'ego, i zawsze będą to powtarzać. Do znudzenia!! ;D <weeeeee>

Petty_3

Amen!


Pamiętam gdy leciał 3 sezon, również pojawiało się sporo zażaleń i tematów takich jak ten. TB to serial bardzo różnorodny, każdy sezon jest trochę inny, tak jak i poszczególne wątki. Postacie się zmieniają (muszą! nie mogą być cały czas takie same), a tempo wydarzeń jest zawrotne. I właśnie za to kocham ten serial. Pomimo, iż znam książkę, twórcy serialu ciągle mnie czymś zaskakują. Jedyne co mnie drażni to, że trzeba czekać prawie rok na kolejny sezon ;/

Co do Terry'ego - również go uwielbiam, zwłaszcza po ostatnim odcinku ;)

ocenił(a) serial na 7
pkjm

Zgadzam się z Tobą w pełni, ja także dobrze pamiętam sytuację sprzed roku, kiedy to większość populacji narzekała i siarczyście kleła na 3 sezon True Bloodzika, a teraz nagle okazuje się, że poprzedni sezon był jednym z najlepszych, a obecny - 4 sezon jest do kitu... Obstawiam, że za rok będzie powtórka z rozrywki ;D

ocenił(a) serial na 8
Petty_3

Petty_3 - poniekąd dałaś mi nadzieję na przyszłość ;) Skoro ten sezon to konieczne rozwinięcie pewnych wątków, żeby mogły "dojrzeć" do swojej ciekawszej fazy, to ok, rozumiem skąd ten irytujący momentami brak logiki. Przyznaję bez bicia, że znajomość z literaturą pani Harris skończyłam w połowie drugiego tomu. Nie zdzierżyłam, tak cienkie to jest, mimo że to książkowy pierwowzór serialu który uwielbiam i WIELE mogę dla niego znieść.

Marnie/Antonia to świetna rola i zagrana po mistrzowsku, zgoda, ale wątek czarownic mi wyjątkowo nie siadł. Brak w nim rozmachu, ikry, cały serial można określić jako "sexy" i każdy antagonista, w każdym sezonie właśnie taki był. Tymczasem wiedźmy to jakieś stadko oszalałych, przybrudnych hipisek, z jedną opętaną na czele. Ostatnia scena, kiedy ekipa wampirów w czarnych skórach wyrusza z bazooką przeciwko wiedźmom... rozumiem, autoparodia, ale wyszła ociupinę zbyt serio :)

Zgadzam się, że Debbie i Alcide mogliby zniknąć, ale rozumiem że jeszcze jakieś plany są względem duetu Sookie-Alcide. Sama mam dość, Jasona i Andy'ego też. Terry'ego też kocham (za hodowanie pancernika pod łóżkiem :), Jessica wyrasta na ludzi i zaczęła wręcz dominować jako najciekawsza postać tego sezonu.

ocenił(a) serial na 7
pris

Moje pierwsze spotkanie z 1 sezonem "True Blood" było bardzo rozczarowujące. Obejrzałam kilka odcinków i doszłam do wniosku, że tak szmirowatego pseudomelodramatu to jeszcze nie widziałam i nie mam zamiaru zobaczyć ;) Wróciłam do oglądania po zakończeniu 2 sezonu, nie z ciekawości ale z braku innych ciekawych seriali do oglądania. Drugi sezon mile mnie zaskoczył, z 3 poszło jeszcze lepiej a 4 podoba mi się i to bardzo. Może to kwestia postępującego uzależnienia, może spadającej inteligencji a może po prostu wciągnęła mnie ciekawa historia z dziwacznymi postaciami po przejściach.
Wkurzają mnie niektórzy bohaterowie, wątki, sceny ale w sumie wszystko to układa się w dość zgrabną całość. Czasem wydaje się, że coś jest niedorzeczne i niepotrzebne ale po kolejnych odcinkach nabiera sensu i wyjaśnia wiele.
Wątek czarownic wydaje mi się o wiele ciekawszy niż w książce. Motywacja wiedźmy jest o wiele "mocniejsza", nie pieniądze i władza, oraz pociąg do Erika ;) a zemsta, krzywda, ból i strach. Fiona Shaw jest genialna jako Martonia, ogląda się ją z przyjemnością, szczególnie, że jest w tej roli infantylną kobietą, prostą i bez ciekawego wnętrza, dopiero spotkanie z Antonią dodaje jej życiu sensu a ona nabiera wartości we własnych oczach. Inne wątki są również dość ciekawie poprowadzone, niektóre na razie zawieszone ale na pewno będą kontynuowane. Nie rozumiem postępowania Sookie, choć staram się zrozumieć. Lubię budowanie postaci Erika i Billa (choć nie lubię tej postaci), lubię Jasona i jego proste "złote myśli", nie znoszę Tary i Jesusa. Alcid i Sam są mi zupełnie obojętni.
W tym sezonie może troszkę za dużo jest różnych postaci, które mają osobne wątki. Narracja przez to czasem się rozmywa a główny wątek nie jest prowadzony wystarczająco szybko i obszernie. W sumie przedstawienie postaci, może z wyjątkiem Sookie jest dużo lepsze niż w książkach. Są wielowymiarowe, ewoluują, pokazują wciąż swoje nowe strony, są głębsze i bardziej kompletne.

ocenił(a) serial na 8
pris

Ja generalnie lubię wszystkie sezony TB. W każdym spotykamy się z innego rodzaju akcją. Fakt są odcinki lepsze i gorsze. Czasami za wiele czasu poświęcają wątkom pobocznym. Ciężko jest zadowolić każdego. Ja np. najbardziej lubię Billa, a że najwięcej go było w sezonie pierwszym i drugim te są moje ulubione. W tym sezonie stanowczo za dużo Erica, co z kolei podoba się jego fankom. Na plus oczywiście, że Ball zrobił z Billa króla, co znacznie procentuje na jego postaci, czego nie było w książce, a wątek z Billem spadł na jeden z ostatnich planów. Alcide mógłby dla mnie nie istnieć, ale wiem, że są osoby, które nie wyobrażają sobie bez niego dalszych sezonów. Z kolei brakuje mi Franklina i Rusella, którzy zostali uśmierceni w trzecim sezonie, a byli jednym z największych atutów trzeciej serii. Tara, Sam, Jesus, a nawet Erik mogliby zostać uśmierceni. Denerwuje mnie w tym sezonie Sookie, śmieszny jest dla mnie wątek z tą całą 'wróżkolandią' i tym żółtym światełkiem, które zawsze pojawia się w odpowiedniej porze. Wątki Jason-pumołak i Laffayet medium+ Jesus wiedźmin też mi nie leżą. Jest też dużo dobrych momentów, choćby starcia na linii Nan-Bill, scena w której Jess żali się Nan, czy choćby walka Erik-Bill podczas konwentu w sprawie tolerancji. Wątek z wiedźmami trochę za bardzo się ciągnie, ale ogólnie nie ma na co w tym wypadku narzekać. Zwłaszcza, że scena finałowa ciągle przed nami i jak widziałam w zwiastunach zapowiada się dość spektakularnie. Bill, Erik na stosie, może być ciekawie.

Reasumując. Czwarty sezon dalej trzyma się true bloodowego klimatu, który tak kochamy w tym serialu. Jest sex, krew i akcja. W każdym sezonie są momenty gorsze i lepsze. Ja generalnie jestem zadowolona z czwartego sezonu i z niecierpliwością będę czekać na piąty. Brawa dla Balla, bo co bardzo rzadko się zdarza w tym wypadku wolę serial od książki.

ocenił(a) serial na 7
pris

Sama nie wiem, czy ten sezon jest najgorszy, ale na pewno nie jest najlepszym...
Po pierwsze: GDZIE WAMPIRY?! Oczywiście, gdzieś tam występują (na początku i końcu odcinka, kiedy jest noc), ale jest ich zdecydowanie za mało. Zamiast tego możemy oglądać nieciekawy wątek uzależnionego Andy'iego. Na prawdę to nie jest zbyt ciekawe. W 3 sezonie przynajmniej w każdym odcinku była spora dawka krwiopijców, a tutaj jak już coś się zacznie ciekawego, trwa tylko przez 5 minut i często pod sam koniec. Właściwie każdy odcinek ma taki sam schemat: zaczyna się ciekawie, później jest nudno, dopiero w ostatnich minutach przed zakończeniem jest coś interesującego, dzięki czemu nie możemy się doczekać drugiego odcinka, w którym wszystko się powtarza.
Po drugie: Lafayett. Jego wątek jest tak nudny i naciągany, że nie da się tego oglądać. Na siłę chcą z niego zrobić kogoś znaczącego (a przecież w książce umiera). Z jego chłopakiem Jesusem to samo.
Już nawet nie chcę wspominać o Ericku...

Według mnie trzeci sezon był o wiele lepszy, głównie dlatego, że były ciekawsze postacie i to wszystko jakoś trzymało się kupy. Za to w 4 sezonie mamy wielką mieszankę tak na prawdę niczego...

ocenił(a) serial na 8
asiasiao

Podsumowując czwarty sezon. Sezon dobry, ale bez rewelacji. Były momenty lepsze i gorsze.

Dla mnie największy plus tego sezonu to to, że zrobili z Billa króla. Podziałało to stanowczo na korzyść jego postaci. Zupełnie się tego nie spodziewałam, bo w książce było kompletnie inaczej. Cieszę się, że nie odsunęli go całkowicie i dalej odgrywa/odgrywała istotną rolę w tym sezonie. Bill wreszcie zrobił się stanowczy, zdecydowany i odzyskał pierwiastek wampirzy, prawdziwy przywódca, który nie boi się postawić Nan i wyrazić własne zdanie. Mimo tego wszystkiego, tej całej władzy jednak nie stał się taki całkiem bezwzględny i troszczy się o Sookie.

Generalnie miał być to sezon Erica, ta cała amnezja itd, ale jakoś nie bardzo im to wyszło. Wszystko pięknie i cacy, ale Eric zamiast zyskać na tej swojej słodkości, bezradności irytował. Zupełnie brak chemii w jego miłosnych scenach z Sookie, scena prysznicowa marna w porównaniu do sceny prysznicowej Bill-Sookie w trzecim sezonie.
No i ten śnieg, wtf, jakby się obaj pożadnie narąbali.

Cieszę się, że Bill i Eric nawiązali wreszcie nić porozumienia i współpracowali w tym sezonie. Dobrze im to generalnie wychodziło i o dziwo tworzą zgrany team (kto by sie spodziewał po ich wcześniejszych relacjach). Ich sceny z pewnością jedne z lepszych w tym sezonie.

Irytowała Sookie, taka bezradna, słaba, zagubiona. Zupełnie straciła swój urok. Nie powiem lubiłam ją w poprzednich sezonach, ale w tym zaczęła mnie irytować. Po pierwsze ten jej brak zdecydowania... dwóch fajnych facetów, a ona wali kity, że niby kocha ich obu... ale nie może z nimi być, wtf? i później beczy. Gdy jest w niebezpieczeństwie Bill i Eric mają nadstawiać dla niej karku, a kiedy nie trzeba używa tego swojego żółtego światełka. Zupełnie wątek wróżkolandii poplątany i pogmatwany w tym sezonie. Myślałam, że coś się wyjaśni w tej kwestii, ale chyba sami scenarzyści nie mają pojęcia jak to dalej rozegrać.

Fajna postać Nan i te jej przekomarzania się z Billem.

Słabo, że wprowadzili w finale babcię Sookie, po co ona tam właściwie była?? do teraz się nad tym zastanawiam. W ogóle nie była tam potrzebna.

No i ten cały wątek z Hot shot, w ogóle bez sensu... parę odcinków pociągnięte i nagle finito. Niby miało być tak kontrowersyjne z tymi scenami gwałtu na Jasonie, a wyszło jak wyszło...

I ta maska Jesus, jak to pierwszy raz zobaczyłam myślałam Co kurffaaaa *%$#^

ocenił(a) serial na 7
pris

Zgadzam się w 100% .Z horroru zaczyna się robić tani romans dla kobiet. Wystarczy poczytać komentarze ach Bill ...., ach Eric.... Litości..Nie ma już w nim tego czarnego humoru, klimatu , tajemniczości poprzednich sezonów.Kiedyś nie moglem doczekać się kolejnych odcinków ,teraz oglądam z nudów kilka dni po premierze, żeby zobaczyć co jeszcze głupiego wymyśla żeby go jeszcze bardziej pogrążyć. W piątym sezonie scenarzyści będą musieli wprowadzić paru nowych bohaterów bo zaraz okaże się że Tara zmieni się w zombi,Andy będzie wróżkiem, taka męska wróżka tylko mu skrzydełka wyrosną, a Hoytowi urośnie trzecie oko na tyłku i będzie widział nim przyszłość.