Mam pytanie do osób, które czytają książki i oglądają serial: czy serial wprowadza swoje własne
wątki nie poruszone w powieściach? Pytam o to ponieważ przeczytałem tylko pierwsze dwie
książki i to dość dawno i większość sytuacji wydaje mi się być obca.
Tak, w pewnym momencie serial przestaje w ogóle zahaczać o fabułę książek, 3 sezon jest podobny do książki, w czwartym tez parę wątków się pokrywa, ale za to piąty i szósty są napędzane fantazją twórcy serialu, nie Charlaine Harris ;)
Serial już po 3 sezonie coraz bardziej oddalał się od treści książek. Całe to zwierzchnictwo, Bill jako król, stwórca Erica jako romantyczna, tragiczna i poetycka postać... ( w rzeczywistości był to starszawy rzymianin gustujący w młodych chłopcach), siostra Erica, Tara jako wampirzyca, Andy jako wróżkowy tatuś. Nie mówiąc już o całej masie postaci, które pominięto. Oj.. wygląda to trochę tak jakby scenarzyści poczuli się bardziej kompetentni od autorki serii i teraz zabrnęli w ślepy zaułek wymyślając coraz bardziej absurdalne wątki. Serial nie ma już tego klimatu za to robi się tak głupi, że aż śmieszny.
jak widać po początkach 6 sezonu, seriali osiąga dno, a wręcz przebija się przez jądro ziemi... ale scenarzyści chyba widzą potrzebę powrotu do fabuły książki, dlatego wprowadzili postać Nialla... ale i tak nie polecam 6 sezonu
Z racji tego, że serial mi się podoba, a twierdzicie, że książki są lepsze i mają mniej absurdalne wątki od tych serialowych, to nie pozostaje mi nic innego jak wykorzystać wakacyjny czas na przeczytanie wszystkich powieści.
Szczerze polecam. Mimo, że pod koniec serii czuć już zmęczenie autorki tematem to postacie są dużo bardziej wyraziste. Sookie jest w książkach twarda, ironiczna i charyzmatyczna. Natomiast postać grana przez Annę Paquin to ledwie cień książkowej panny Stackhouse. Dużym plusem serialu jest jednak Lafayette ( w książce jego postać jest niewiele znacząca i szybko ginie)
zgadzam się w zupełności... no i Tara w książce jest zupełnie inna.... a więź Sookie z Erikiem po prostu uwodzi :)
dokladnie Sookie & Eric w ksiazkach swietni, nie chce CI spojlerowac, ale czy wiesz moze jak sie zakonczyla ta seria??
nie czytałam jeszcze ostatniej części (tej z tego roku) ale jak na razie muszę przyznać, że wątek Sookie i Erica to mój ulubiony wątek, wściekła Sookie, kiedy zostaje żoną Erica po prostu mnie rozwaliła:D... ale wojna wróżek, w której Sookie zostaje porwana i torturowana, bo jest wnuczką Nialla, to lekkie przegięcie
ta wojna wrozek rzeczywiscie przesada, moze w serialu cos lepiej wmysla :) a watek Sookie i Erica w ksiazce swietny, czulo sie chemie miedzy nimi. Mi zostaly 3 tomy do konca i z tego co slyszalam to w ostatnim tomie Pani Harris przesadzila niestety :/
Czemu waszym zdaniem wojna wróżek jest przesadą? Matko... Muszę zobaczyć jak to z książkami stoi, bo ostatnią co pamiętam to chyba 12 tom.
sama idea wony wróżek nie jest zła... tylko to torturowanie Sookie wszystko pomieszało... swoją drogą świetnie połączenie- wróżki i ich ostre jak sztylety zęby :D
Czytam dopiero 8. tom, więc jeszcze sporo Sookie i Erica przede mną :D ale co jest dla mnie wielką różnicą, to postać Billa- w książce jest bardzo ludzki, i co prawda jakoś tam przewija się w tle, ale jest pomocny, rozsądny itd. Można go lubić i nawet mu kibicować! A w serialu jest zdecydowanie irytujący i po 06x03 czekam, aż zniknie na zawsze xd