Podzielę się swoimi wrażeniami po obejrzeniu ostatniego odcinka "Długiej Nocy".
Na forum pojawiają się wpisy, że finał był słaby bo pozostawia zbyt dużo pytań bez odpowiedzi. I muszę się zgodzić tylko z tym drugim - rzeczywiście serial zostawia dużo pytań bez odpowiedzi - tylko one zmuszają nas do samodzielnej interpretacji całości.
Sprawa chyba najważniejsza to czy Naz był niewinny czy nie jest najbardziej dyskusyjne. Takie jest w serialu nie bez powodu ława przysięgłych miało podzielone zdanie 6 na 6. I takie też jest dla widza - każdy z nas może sądzić inaczej. Ja tu widzę trzy opcje: Naz jest winny albo niewinny oraz zwyczajnie "nie wiem". Bo szczerze? Sam nie mam pojęcia.
Nie chcę się rozwodzić nad chorobą Stone'a i problemami innych postaci (Chandra itd.); metafory do kota - to nie dla mnie.
Rodzina Nasira. Matka Naza widzi w nim mordercę - tak mówi jej matczyny instynkt. Ojciec nie jest pewny ze skłonnością na niewinność. Brat chyba myśli, że Naz jest niewinny, ale boi się go bo przypakował i ma tatuaże :D (to taki lekki śmieszek ;p)
Co mnie najbardziej zdziwiło? To, że Naz nie zginął moment przed wyjściem z więzienia (byłem przekonany, że zaraz Freddie go zabije) oraz to, że się z nim nie pożegnał.
Na razie to tyle, zachęcam do dyskusji bo porozmawiałbym o tym serialu jeszcze trochę.