Ten serial jest niemal doskonałym przykładem tego, co jest nie tak z Disneyem.
Chcesz wiedzieć dlaczego jest tak źle? Wejdź na imdb, zacznij przeglądać i stanie się to oczywiste nawet dla laika takiego jak ja. Z jakiegoś powodu Disney zatrudnił grupę ludzi, którzy mają doświadczenie w wykopywaniu śmieci za pomocą łopaty, mających na celu szybki zysk, lub po prostu bzdur. Nawet obsada tego serialu nie jest w stanie pokonać scenariuszy, które sprawiają wrażenie, jakby zostały napisane przez LLM i dopracowane przez kogoś, kto obejrzał kilka filmów na YouTubie o Daredevilu i uznał to za wystarczająco dobre badanie. I na tym właściwie się nie kończy.
Zdjęcia przypominają projekt szkoły filmowej, pozbawiony jakiejkolwiek spójności i celu poza stwierdzeniem „to fajne ujęcie”. Zmienia się od stylów naturalistycznych przez surrealistyczny, po kręcenie kamerą ręczną, od ujęć stacjonarnych po bezsensowne zwolnione tempo… i w zasadzie każdą technikę i styl, jaki możesz wymyślić losowo. Ujęcia rzadko pomagają w opowiadaniu historii, a często utrudniają ją tak bardzo, że czujesz się całkowicie odłączony i niekomfortowy. Ścieżka dźwiękowa jest tak zupełnie nijaka, że można by się spodziewać, że utwory znajdziesz w bezpłatnej bibliotece muzycznej. Równie dobrze reżyserią mogła zająć się obca istota, która wiele słyszała o ludziach, ale nigdy z nimi nie współpracowała. I walki. Ach te walki. Program Netlix zyskał reputację i popularność w dużej mierze dzięki dobrze przemyślanym walkom. Scharakteryzowali. Opowiadali historie. Ten Disney Daredevil? Tak, nie do końca odpowiada standardom filmu Aflecka z 2003 roku, nie mówiąc już o wysiłkach Netflixa.
Nie jestem zły. Jestem po prostu rozczarowany.
Disney nie wygląda na studio filmowe. To EA branży filmowej. Kupowanie i konsumowanie ukochanych historii i postaci oraz niszczenie ich, aby kolejny kwartał Disneya był jak najbardziej zyskowny.
Opowiadanie historii ma znaczenie. Historie, które sobie opowiadamy, często inspirują rzeczywistość, którą tworzymy. I szczerze mówiąc, jestem zmęczony korporacyjnymi historiami i korporacyjną rzeczywistością.
Zrób lepiej, Disneyu. Albo nie. Nie będzie Cię brakować, gdy upadniesz pod ciężarem własnej chciwości. Może po twojej śmierci moglibyśmy nawet poczynić pewne postępy w sprawie rozsądnego prawa autorskiego.
Zmieniam zdanie. Rób dalej to, co robisz, Disneyu. Gdybyś mógł szybciej dokonać samozniszczenia, byłoby idealnie.