Mojej ciekawości ciąg dalszy. Więc tak, co myślicie o aktorach i postaciach które grają? Kogo lubicie
najbardziej? A kogo najmniej?
Najbardziej lubię kapitana Killiana ;D Hook'a nie pobije chyba nikt xD
A najmniej Mary Margaret. Denerwuje mnie to jak traktuje Emmę od kiedy była w ciąży do teraz jak już ma syna. Zwraca uwagę tylko na niego - to moje odczucie przynajmniej ;D
Jeżeli chodzi o grę aktorską to jestem rozczarowana Henrym. Lubie dzieciaka, ale gra tak sztucznie niestety..
Uwielbiam gdy są w retrospekcjach. UBÓSTWIAM czas akcji z Zaczarowanego Lasu przed pierwszej i drugiej klątwy oraz momenty, gdy są przebrani w te XVI - XVIII wieczne stroje, skórzane spodnie, futra itd. Żaden aktor mi nie przeszkadza, żadna postać mi nie przeszkadza i zakochuje się w każdym sezonowym złoczyńcy (oprócz Tamary i Grega), czyli Cora -> Piotruś -> Zła Czarownica -> Królowa Śniegu -> Maleficent.
Akcja z teraźniejszego Storybrooke mnie średnio interesuje.
Ja najbardziej lubię Rumbelle ale w czwartym sezonie trochę się zmienili i jakoś tak dziwnie. Nie lubię Snow i Charminga chociaż w EF byli znośni.
Męskie czarne charaktery (niezależnie od tego czy potem wybierają dobro czy nie) :D Hook, Piotruś i Felix - najlepsi z najlepszych. W kolesiu grającym Piotrusia dostrzegam potencjał, mam nadzieję że jeszcze o nim usłyszymy.
Wkurzają mnie natomiast Śnieżka (że niby taki ideał?) i Henry.
Moi ''ulubieńcy'': Hook, Emma, Rumpel
Najmniej lubię: Bell (jak ja jej nie znoszę lubiłam ją tylko w zaczarowanym lesie) Snow and Charming (irytujący)
Dla mnie nr 1 jest Regina. Lubiłam ją (nawet jako postać) już w pierwszym sezonie, kiedy większość wieszała na niej psy. Już wtedy widziałam, że iskierka dobra wciąż się w niej tli. Podoba mi się wielowymiarowość i nietuzinkowość tej postaci. Ale bardziej jeszcze niż Reginę lubię i cenię aktorkę, która ją odgrywa. Sporo seriali oglądam, ale takiego kunsztu jeszcze nie widziałam (nie porównuję z aktorami filmowymi i teatralnymi, bo to inny rodzaj pracy jest).
Identyfikuję się ze Snow i to nawet w wydaniu Mary Margaret. Ciekawiej mi się ogląda interakcje między nią a Reginą, niż między Reg a Emmą.
Bardzo lubię młodą Corę i podziwiam grę wspaniałej Rose McGowan.
Piotruś Pan był jednym z najbardziej psychodelicznych, niepokojących i przekonujących villainów ever. Mistrzostwo jak dla mnie. Nazwisko Robbie Kay zapamiętam na długo.
Postaci, których bym jakoś wybitnie nie lubiła, nie ma.