PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=648702}

Defiance

2013 - 2015
6,5 4,1 tys. ocen
6,5 10 1 4059
Defiance
powrót do forum serialu Defiance

Mam za sobą wszystkie seriale SF będące kanonem fana Sci-Fi. Każdy ma swoje wady i zalety,
w każdym są odcinki arcydzieła i odcinki, które można uznać za zapychacze anteny w
najlepszym przypadku. Natomiast Defiance jest inny. Serial nie wykazuje jakiejkolwiek chęci do
stworzenia czegoś wielkiego. Owszem ma ciekawy świat (tło fabularne), fabuła jest niezła,
postacie w sumie też są całkiem niezłe (zwłaszcza rodzina Tarrów składająca się z niezłych
popaprańców), natomiast brakuje w nim potwornie szlifu nad materiałem, a przede wszystkim
włożonego serca w jego produkcje. Mógłby być to wybitny serial gdyby wszystko było jakoś
lepiej spięte. A tak mamy miasto pogranicza, które zasadniczo nim nie jest bo brak w nim tego
ryzyka, spisków, konspiracji, awanturnictwa mimo, że dwója głównych (albo raczej
eksponowanych na takie) bohaterów jest niemal archetypicznymi przypadkami awanturników. Z
kolei cała ta mieszkam kulturowa kilku ras nie ma większego znaczenia mimo, że ciągle
podkreśla jacy to są oni inni, a jedyne co nam się funduje to jedną patologiczną (i to ziemskiej i
ichniej kulturze ) rodzinkę, która więcej ma wspólnego z ludźmi niż moi sąsiedzi z dołu. Tak
wiem, że gdyby to byli prawdziwi obcy budowanie fabuły byłoby trudne. No i w końcu niby
główny wątek wybranki losu/bogów/AI/wpisz sobie co tam chcesz, który był poprowadzony tak
nieudolnie mimo potężnego potencjału. Bo nikt mi nie powie, że bycie dziewczyną/kluczem do
zagłady bądź zbawienia kilku ras i walka o posiadanie/obronienie/zniszczenie tej postaci nie
mogło zostać wykonane lepiej. Ironia jest taka, że serial ten trwa dalej (powstaje trzeci sezon), a
swego czasu taka perełka jak Firefly, który miał w sobie znacznie więcej, treści, fabuły, dobrych
postaci, humoru, dramatu i tajemnicy i był przy tym dość prostym spacewesternem na co pozuje
nieudolnie Defiance (nawet tytuł filmu jest próbą zrzynki z Firefly), skończył się na połowie
sezonu. Obejrzę na pewno kolejny sezon tego udającego dobry serial, ale tylko z czystej
ciekawości ci uda się twórcom po 25 odcinak zacząć wreszcie wykorzystywać potencjał jak miał
ten serial, bo jak na razie to mamy tu najdłuższe wprowadzenie w historii Sci-Fi

Lanied

Za bardzo sie skupiasz na mysleniu co chcesz napisac.

ocenił(a) serial na 5
Lanied

W tym serialu nie ma żadnych Obcych i nigdy ich nie było. Są ludzie o czasem udziwnionym wyglądzie. Kulturowo, mentalnie, społecznie są 100% ludźmi. Nie są bardziej egzotyczni dla współczesnych niż, dajmy na to, przedstawiciele kultury Mezopotamii czy Fenicji. W tym sensie serial jest płytki, głupi a nawet prymitywny.
Twórcy nie wykazali talentu ani inteligencji wystarczających do wykreowania Obcych. Rozumiem, że jest to produkcja młodzieżowa, adresowana do mniej wymagającego odbiorcy, ale w dzisiejszych czasach, gdy powstają seriale coraz bardziej "wysmakowane", kładące nacisk na jakiś realizm psychologiczny, społeczny, kulturowy, na minimalną wiarygodność opowiadanej historii, to taki analfabetyzm staje się powoli anachronizmem.
15-latkowi to nie przeszkadza, ale starszym widzom ciężko takie rzeczy oceniać nazbyt pozytywnie, nawet jeśli te płytkie i pozbawione większej wartości rzeczy są dobre do kotleta.

Serial ma swoje plusy, nie twierdzę, że nie, ale generalnie jest to rzecz do obejrzenia i zapomnienia, niestety. Mimo, że rzeczywiście kilka ciekawszych postaci zostało tu skonstruowanych.
3 sezon niestety nie próbuje być choć trochę mądrzejszy. Jest chyba jeszcze bardziej przewidywalny, liniowy, komiksowy i płytki niż poprzednie sezony. To źle wróży...

per333

Szczerze mówiąc,niezbyt rozumiem Twoje zarzuty dotyczące sposobu kreacji Obcych. Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę fakt, że mówimy o kosmicznych "rasach", które już dość długo koegzystują na Ziemi razem z ludźmi. Normalne jest, że w jakimś stopniu zaczęli upodabniać się do "gospodarzy", chociażby ucząc się ich języka. Zdołali jednak zachować (jedni w mniejszym, inni w większym stopniu) swoje odrębne cechy, co w serialu wielokrotnie pokazano. Twórcy "szarpnęli" się nawet na stworzenie kilku nowych języków i serwują nam rozmowy w "oryginale" co, moim zdaniem, dodaje pewnego smaczku całości. Całe to "obce towarzystwo" jest mniej więcej tak "egzotyczne jak rasy z uniwersum Star Treka. Czyli humanoidzi, mniej lub bardziej odróżniający się o ludzi, ale w jakiś sposób dla nich zrozumiali. Ten sposób pokazania Obych wpisuję się w kanoniczny nurt si -fi - można go nie lubić, ale nie przesadzałabym z tą krytyką.
Po drugie, nie wiem skąd przypuszczenie, że to serial głównie dla młodzieży. Dawno nie zaliczam się do tej kategorii, ale Defiance oglądałam z dużą przyjemnością. Owszem, są fakupy, jak zresztą w prawie każdym serialu si - fi, ale serial ma to "coś" co powoduje, że chce się go oglądać. A przede wszystkim (na szczęście ) większość postaci jest niejednoznacznych, ani "dobrzy", ani "źli" co dla mnie jest akurat sporym atutem. No i świetna kosmiczna lady MacBeth na dokładkę.
Wybitne dzieło to na pewno nie jest, ale osobiście polecałabym je fanom si-fi, którzy mają ochotę na nieco mniej apokaliptyczne klimaty.

ocenił(a) serial na 5
sts111

Nie wiem co to znaczy "fan sf". W tym kontekście brzmi to jak "fan pluszowego misia".
SF to najbardziej pojemny gatunek literacki ze wszystkich. Jest zdolny pomieścić w sobie niemal wszystkie inne gatunki literackie. Ja jestem fanem sf czyli fanem Dostojewskiego, Gogola i Czechowa. A ten serial jest adresowany do antyfanów sf czyli do fanów pluszowego misia, komiksu i kreskówki.

Dobre, dojrzałe, inteligentne sf nie jest adresowane do antyfanów sf. Jest adresowane do fanów sf czyli do fanów Dicka, Silverberga, Pohla czy Aldissa albo chociaż naszego Lema. A to? Defiance to pomieszanie kreskówki z komiksem. Niewiele ma do zaoferowania fanowi sf.

W tym serialu nie ma żadnej obcej rasy. Szanujący się fan sf oczekuje, że na bazie naukowej, antropologicznej, kulturowej, biologicznej, genetycznej, fizycznej, chemicznej, technologicznej inteligentny autor opisze "możliwą" obcą cywilizację.

W tym serialu są rasy ludzkie, ziemskie, humanoidalne, człekokształtne, człowiekowate. Jakie jest prawdopodobieństwo, że w naszej niedużej galaktyce spiralnej wyewoluowały w tym samym czasie w zasadzie identyczne zwierzęta, różniące się tylko nieznacznie od siebie nawzajem? A gdzie inne gatunki, oparte na strukturze krzemowej czy węglowej? Nastoletni widz uznałby je za zbyt abstrakcyjne i zbyt trudne do wyobrażenia. Dlatego nastolatkowi, antyfanowi sf, podsuwa się takie wariacje na temat Ziemi i tylko Ziemi. Człowiek nienawidzący sf dostaje więc ludzi, wyglądających jak ludzie, szybko uczących się języków ziemskich, prezentujących rozmaite wariacje na temat kultury ziemskiej, tej czy innej. Pojawiają się ludzkie pojęcia takie jak miłość, zazdrość, nienawiść, chciwość czy kłamstwo.

Fan sf mówi: literatura sf ma ten etap za sobą. Robienie takich komiksów dla dziesięciolatków to anachronizm. To sobie mogło być w Star Treku czy w innych przedpotopowych produkcjach, ale dziś fan sf oczekuje czegoś więcej. Oczekuje, że sf, najpojemniejszy gatunek literacki ze wszystkich istniejących, będzie "poszukiwać" przyszłości, możliwej, wiarygodnej, prawdopodobnej. I będzie opierać się na nauce, rozumie i na znanych nam prawach fizyki. Oraz na realiach, w tym psychologicznych, przynajmniej w opisie zachowań ludzi.
Dziś szanująca się powieść sf kładzie ogromny nacisk na realizm psychologiczny.

Tymczasem antyfani sf mają swoje stereotypy dotyczące sf. Ci z kolei oczekują, że sf będzie adresowany tylko do dzieci i młodzieży, tudzież do idiotów. Oczekują, że reputacja sf zawsze będzie śmieciowa.
Ja, fan sf, oczekuję, że sf będzie sięgać poziomu Dostojewskiego, Bułhakowa i starszego Tołstoja. Będzie dramaturgicznie i psychologicznie opowieścią pogłębioną. W świecie seriali czekam na The Wire osadzony w gatunku sf, albo chociaż sf Breaking Bad. Bo jestem fanem sf a nie antyfanem.

per333

Hmm, i teraz zrobiłeś ze mnie antyfana i wielbicielkę komiksów... Zarzut nie trafiony w obu przypadkach. Ale do rzeczy. Skoro sf jest tak obszernym gatunkiem, że może pomieścić nawet rosyjskich klasyków, to cóż Ci przeszkadza jego, nazwijmy to, bardziej lightowy odłam? Albo, używając Twojego określenia, "anachroniczny"? Przeszkadzają Ci humanoidzi i fakt, że rasy kosmiczne to w gruncie rzeczy wariacja na temat różnych ziemskich kultur. Cóż, zgodzę się, że tak jest w istocie, ale takie są prawa pewnej konwencji, która po prostu Ci nie odpowiada i tyle. Zastanawiam się jak inaczej pokazać cywilizacje kosmiczne, które zdolne są do współpracy z człowiekiem na, nazwijmy to, w miarę równorzędnych prawach, o mniej lub bardziej pokojowej koegzystencji nie wspominając. Przecież aby poruszać się np. w tej samej przestrzeni muszą móc oddychać tlenem, muszą być w formie materialnej, i bodaj zbliżonej fizycznie do Ziemian. Muszą mieć podobne narządy wzroku, słuchu i dotyku, oraz możliwość artykulacji. Fizyczne ciało w takiej formie jaką mają humanoidzi decyduję o tym w jakiej przestrzeni żyją i jaki typ kultury są w stanie stworzyć. No i gdzieś musi dojść do tego kontaktu. A jeśli na Ziemi, to też jakoś muszą się na niej znaleźć. "Myślący ocean" raczej nas nie odwiedzi.
Masz rację, Obcym znane są, jak widać, typowo ziemskie emocje, ale znowu, otwarte pozostaje pytanie w jaki sposób mieli by się z nami porozumieć, tak aby można było mówić o współpracy w ludzkich kategoriach myślenia.
Defiance to taka historyjka mieszająca różne konwencję, włączając w to western. Podobnie jak, tak hołubiony w kręgach fanów sf Firefly. Choć może powinnam napisać antyfanów. To kontynuacja czy wariacja na temat takiego odłamu sf, który Ci po prostu nie opowiada. I tyle.
Co do The Wire, tak, to jest jakiś wyznacznik jakości, choć także można go określić jako pewną hybrydę gatunkową. Sf na poziomie The Wire? Why not, sama chętnie bym to obejrzała, ale z braku laku ... Gdyby ktoś miał sobie wyrobić pojęcie na temat całego gatunku po obejrzeniu Defiance, to byłoby to, delikatnie rzecz ujmując, grube nieporozumienie. Ale jako przykład pewnego odłamu, dla mnie jest całkiem strawny. Czasami ma się ochotę na "The Wire", a czasami na coś lżejszego. To znaczy, z moego punktu widzenia, bo być może z Tobą jest inaczej :)

ocenił(a) serial na 5
sts111

Ja przecież nie daję Defiance negatywnej oceny. Uważam, że to serial średni. Ma swoje plusy. Jest zjadliwy i raczej nietrujący. Ale irytuje mnie, gdy określa się go mianem serialu dla fana sf.
Poza tym rozmawialiśmy o opisie Obcych. Ja wyraźnie napisałem, że Obcych w tym serialu nie ma. Nie występują. Są ludzie, z różnych, mniej lub bardziej egzotycznych kultur, raczej mniej egzotycznych niż choćby Fenicjanie.

Realistyczny opis Obcego? Zajmuje się tym astrobiologia. Tworzone są symulacje innych wariantów ewolucji ziemskiej. Wychodzą z tego rzeczy fascynujące. I literatura sf po to sięga, natomiast nie sięga film, może dlatego, że jest to trochę trudno przetłumaczalne na język filmu.
Dokonuje się symulacji przy uwzględnieniu innych warunków życia i rozwoju, innego typu promieniowania gwiezdnego, innego nasłonecznienia, innych temperatur i ciśnień, innego składu atmosfery...

Nasza wiedza o Wszechświecie jest w powijakach, ale naukowcy nie zakładają, że Ziemia jest anomalią w skali Wszechświata. Znaczna większość naukowców uważa, że życie wykształca się na innych planetach, może nawet na planetach i księżycach znajdujących się w naszym skromnym, peryferyjnym Układzie Słonecznym.

Obcy? Prawdopodobieństwo, że pierwszy kontakt z obcą cywilizacją pozaziemską nastąpi z przedstawicielem gatunku humanoidalnego jest bliskie zeru. Założenie, że człowiek z Ziemi z XXI czy z XXII wieku czyli taki, który nawet nie jest w stanie opuścić macierzystego układu gwiezdnego w konfrontacji z zaawansowaną technologicznie cywilizacją podróżującą po tej galaktyce będzie "partnerem" jest śmieszne i absurdalne.
My w takiej konfrontacji będziemy mniej niż Indianie w zetknięciu z Hiszpanami.

Indianie i Hiszpanie byli zdolni uczyć się wzajemnie własnych języków. Moim zdaniem Obcy będą niezrozumiali, nawet z pomocą najpotężniejszych komputerów ziemskich. Wiele starożytnych języków ZIEMSKICH nie zostało skodyfikowanych i przetłumaczonych,mimo, że niektóre pozostawiły swoje śladu w piśmiennictwie.
Ludzie nie potrafią rozszyfrować prostych języków szympansów bonobo, nie ma też jednoznacznego, spójnego alfabetu języków waleni, w tym delfinów, które w zgodnej opinii posługują się sekwencją dźwięków i "gestów" o językowym wymiarze.

Skoro ludzie XXI wieku są tak nieporadni w rozumieniu inteligentnych istot, z którymi współdzielą tę planetę, to co dopiero mówić o kontakcie z obcą cywilizacją, dla której my będziemy mniej niż dla nas bonobo.

Firefly był komedią flirtującą z kilkoma gatunkami. Zgrabną, harmonijną, w ramach konwencji do kupienia. I to się jakimś dziwnym trafem udało, może dlatego, że opowiedziano to bez zadęcia, z pewnym wdziękiem, dobrze zmontowano, zachowano tempo i "melodię". Nie zgrzytało.
Defiance natomiast wpadł w utarte koleiny produkcji młodzieżowej. Nie ma tu nic nowego, czego byśmy już wcześniej nie widzieli. Nie jest to też opowiedziane z jakimś artyzmem szczególnym. Jest młoda dziewczyna naparzająca facetów, co jest typowe dla kina dla nastolatków. Jest super hero wzięty z komiksu Marvela, którego się kule nie imają i zawsze wychodzi obronną ręką z każdej opresji. Jest cała masa przerysowanych postaci z ich przerysowanymi historyjkami. Znamy takie klimaty od dawna. Defiance ponad przeciętność się nie wybija.

per333

Ok, nie spodziewam się, że pierwszy Obcy na którego natkną się ludzie będzie miał uszka w szpic, albo dla odmiany zielone czułki ;). Lub wyglądał jak przerośnięty insekt na sterydach. W sumie te wyobrażenia więcej mówią o na samych, niż o cywilizacjach pozaziemskich. I w tym sensie, zgadzam się z Twoją krytyką. Problem polega wszakże na czymś innym. Wydaje mi się, że na tym poziomie na jakim znajduje się nasza nauka i technologia, nie jesteśmy w stanie wiarygodnie wyobrazić sobie bardziej złożonych form życia w kosmosie, nie mówiąc już o cywilizacjach. Ok, może na Marsie czy innym księżycu w naszym układzie słonecznym znajdują się jakieś "prymitywne" (z naszego punktu widzenia) organizmy, ale trudno tu mówić o kontakcie w takim sensie, w jakim tu rozmawiamy. Kiedy pisałam o "równorzędnych" partnerach miałam na myśli fakt, że w ogóle może dojść do kontaktu w którym np. zaistnieje zrozumiała dla obydwóch stron wymiana informacji. Podałeś przykład Indian i konkwistadorów. Ok to były dwa absolutnie odrębne światy, jedni o drugich nic nie wiedzieli, ale istniała możliwość komunikacji i wymiany informacji, kiedy przedstawiciele każdej ze stron opanowali język drugiej. Poza tym gatunkowo oba "byty" nie różniły się od siebie i na czysto biologicznym poziomie były takie same. Zarówno konkwistadorzy, jak i Indianie musieli jeść, pić, oddychać, spać, wydalać etc. i robili to za pomocą takich samych narządów. Obie strony miały społeczeństwa z których się wywodziły i pewne pojęcia czy symbole dało się (z mniejszym bądź większym sukcesem) przełożyć na język drugiej strony. Jestem z wykształcenia antropologiem, więc są to bliskie mi zagadnienia.
A z Obcymi tak łatwo nie jest, bo człowiek nie jest chyba w stanie przekroczyć ludzkich kategorii myślowych. Ja w każdym razie z trudem jestem sobie w stanie wyobrazić cywilizację pozaziemską, o bardzo wysokim stopniu inteligencji, mogącą się przemieszczać i czującą taką potrzebę i jednocześnie kompletnie "nieludzką". Nie wiem, jak to miałoby wyglądać. No i nie chodzi to tylko o sam kontakt, ale też i cel takiego kontaktu z ich strony.
Co do Defiance, pewnie że, jest tu sporo znanych skądinąd klisz. W tym sensie, rzeczywiście "szału nie ma". Dla mnie była to miła odskocznia od Falling Skies, które oglądałam wcześniej i które strasznie mnie zmęczyło. Dlatego do Defiance podeszłam na luzie. Ale oczywiście, w Twojej krytyce jest sporo racji.
Co zatem sądzisz o Battlestar Galactica, jeśli w ogóle się na ten serial zdecydowałeś?

ocenił(a) serial na 5
sts111

Skoro jesteś antropologiem, to tym bardziej niezrozumiała jest Twoja tolerancja dla tych wszystkich "antropologicznych" durnot zawartych w tym serialu. Pasują one może do Babylon5, zresztą czuć tę "inspirację", ale Babylon5 to serial sprzed 20 lat...
Dlatego mówiłem o anachronizmie.

Battlestar Galactica cenię. Dałem mu wysoką notę 7/10. Więcej nie mogłem, bo ma zbyt wiele mielizn, zbyt często popada w plastikowość i bylejakość. Są momenty błyskotliwe przeplatane pospolitymi głupotami, których w sf nie toleruję. Ale opowieść ta zadaje kilka fajnych pytań, natury - jakby to rzec - filozoficznej.

Nie ma obcych. Albo inaczej - obcymi na Ziemi okazują się ludzie. Jest jeszcze inny typ ludzi - stworzony przez ludzi, na podobieństwo ludzi. Generalnie kilka ciekawych motywów tam poruszono...


per333

Moja "tolerancja" wynika poniekąd właśnie z wykształcenia. Bawi mnie tropienie inspiracji twórców serialu. Być może Star Trek nauczył mnie pewnej odporności na antropologiczne durnoty. Ale widzę je. Zwykle np. Ziemianie są bardzo zróżnicowaną i zindywidulizowaną grupą, podczas gdy Obcy są na ogół monolityczną masą, ten sam wygląd, te same lub podobne stroje ... A te postacie, które zwykle budzą naszą sympatię, są jednocześnie najbardziej "ludzkie". No i te wszystkie ludzkie dylematy przeniesione w przestrzeń kosmiczną ... Po prostu biorę to w duży nawias.
Pytałam o Galacticę, bo uważam ją za dobry serial, i tak , dokładnie, porusza pewne problemy natury filozoficznej. Podobało mi się to, że nie ma żadnych "ufoludków", jest mrocznie, klaustrofobicznie, czuje się, że ci ludzie naprawdę ocaleli z apokalipsy. Ciągłe wybory z gatunku "żadne wyjście nie jest dobre", ekstremalne sytuacje... Właściwie w pewnym sensie to dramat wojenny osadzony w kosmosie. No i znakomita muzyka, a to też się liczy.

ocenił(a) serial na 3
per333

Wybaczcie, że odświeżam tak stary temat, ale parę lat mi zajęło podejście do 3 sezonu... W końcu się jednak dokonało :D
Pokuszę się o stwierdzenie, że nie jest to serial sci-fi, a co najwyżej przygodowy w otoczce (z elementami) sci-fi. Bo czy serial straci cokolwiek, gdybyśmy zmyli aktorom makijaże i odebrali im sci-fi gadżety? W sumie, to kto wie, czy nie byłby wtedy bardziej wiarygodny? W końcu po globalnej, wyniszczającej wojnie, upadku wszelkich struktur państwowych łatwiej byłoby wyjaśnić uwstecznienie technologiczne, powrót do prymitywnych obrzędów kulturowych i religijnych (w tym też powstawania nowych) czy też najazdy krwawych łupieżców i morderców.

A co do obcych, to jestem po stronie naukowców, którzy czasami w wywiadach dla różnych filmów dokumentalnych twierdzą, że najpewniej wcale byśmy nie rozumieli ich kultury oraz tego, co motywuje ich do działania. Coś jak Inżynierowie z Prometeusza, których ciężko zaklasyfikować jako bogów dobrych, złych, kapryśnych czy jakkolwiek inaczej.

Lanied

Z nowych serii pojawiły się Dark Matter i Killjoys i oba są gnojone i porównywane do Firefly chociaż wszystkie 3 serie z Defiance na czele różnią się znacznie od tej produkcji. Nie ma zbyt wielu dobrych serii z gatunku si-fi i nie ma powodu by aż tak wybrzydzać. Serial ma sporo wad i nie próbuję nawet udawać produkcji ambitnej, ale i tak jest lepszy od większości seriali z ostatnich lat.

ocenił(a) serial na 5
RadoslawKamil

Nie wiem co mają Dark Matter i Killjoys wspólnego z Firefly. To są komiksy, seriale dla dzieci.

W fantastyce pojawia się trochę dojrzalszych rzeczy. The Leftovers, Sense8, Mirror Black, Utopia, Penny Dreadful, ostatnio Jonathan Strange & Mister Norrel, Wayward Pines, Humans (brytyjski remake serialu szwedzkiego), Extant, Les Revenants (amerykańska wersja słabsza), The Walking Dead, Intruders, czy nawet Outlander, reprezentujący fantastykę kobiecą ;)

Może nie wszystko jest ambitne i wysokich lotów, ale przynajmniej nie jest dla dzieci. Niedługo The Man in the High Castle na podstawie Dicka (na razie jest pilot).

Defiance z tych rzeczy dla dzieci i młodzieży jest jeszcze w miarę znośny. Płytki, wtórny, schematyczny, ale daje się obejrzeć.

per333

Wszystkie 3 to western si-fi bynajmniej nie dla dzieci. Seriale, które wymieniłeś to fantastyka, która znacznie różni się od si-fi. Z wyjątkiem Wayward Pines pozostałe to straszne badziewie. Początki Penny Dreadful zapowiadały się dobrze ale po paru odcinkach również zwątpiłem. The Walking Dead w tej grupie zupełnie nie pasuje. Serial o zombi apokalipsie przypadł mi jednak do gustu i obecnie planuje powtórkę z 5 sezonu, bo zupełnie zapomniałem co w nim było. Defiance jako serial dla dzieci to chyba prowokacja. Chociaż obecnie w produkcjach dla dzieci przemoc i seks są nie mniej powszechne niż w innych produkcjach. Gdybym chciał oglądać tzw. dojrzalsze pozycję to wróciłbym do anime, gdzie poziom jest kilkakrotnie wyższy niż w jakimkolwiek serialu aktorskim przynajmniej w kategorii si-fi i fantastyki.

ocenił(a) serial na 5
RadoslawKamil

Utopia, Black Mirror to badziwie? Cóż, różne są gusta. The Walking Dead to social fiction, na pewno nie horror. Zombie są tylko rekwizytem, sednem jest opowiedzenie historii grupki ludzi, którzy znaleźli się w ekstremalnej sytuacji i muszą walczyć o przetrwanie. Klasyczna fantastyka socjologiczna w realiach postapokaliptycznych. Podkreślam: The Walking Dead to nie horror.
SF to bardzo pojemny gatunek... Dla Ciebie sf może różnić się od sf. A dla mnie siłą sf jest właśnie jego różnorodność...

Ale to co nie pasuje to komiksy typu Dark Matter. Firefly komiksem nie był...

ocenił(a) serial na 9
per333

Moim zdaniem ogromnym plusem tego serialu jest zwyczajność i dziwi mnie tak niska ocena. Wojna, uchodźcy, próba ocalenia na obcym gruncie swojej "substancji", może zbyt w założeniu antropocentryczna i dlatego do mnie przemawia? Ogólnie bardzo ok.

Lanied

Też to czuje, to jak bym miał już złapać w zęby coś smacznego ale jakoś nie mogę tego smaku się doszukać ani tego czegoś na co tak miałem ochotę,
ale teraz już ciężko o dobre SF więc oglądać trzeba na bezrybiu i rak ryba )

użytkownik usunięty
Lanied

Nie skupia sie na mysleniu, to cos nie mysli w ogóle, tumany nigdy nie dostrzegą nic ciekawego, dla nich trzeba wyprodukować serial za 300 baniek z efektami w każdym wymiarze żeby byli ku(r)wa kontent, inaczej takie dzieci płaczą, bo ich możliwości poznawcze są tak ograniczone że nie widzą aktorstwa i całej reszty

ocenił(a) serial na 8
Lanied

Przykro mi że muszę to napisać. Obok prawdziwego fana SF nawet nie stałeś.