psuje reputację gatunkowi. Dla dojrzewającej młodzieży. Trudno żeby osoba dorosła zdzierżyła ilość idiotyzmów zawartych w fabule. Na szczęście pomimo tego, że serial jest "płytki", nie jest infantylny. Dlatego jakoś się to ogląda.
Wciąż czekam na serial klasy - dajmy na to - Breaking Bad w gatunku sf. I wierzę, że się doczekam, bo wyraźnie istnieje na takie seriale zapotrzebowanie. Na razie jednak trzeba zacisnąć zęby i pogodzić się z faktem, że młodzież w produkcjach sf ma pierwszeństwo. Dostaje rzeczy familijne, komiksowe, albo właśnie takie jak Defiance. Głupie to okrutnie, ale przecież przywilejem młodości jest głupota.
Uczciwie oceniam ten serial na 4/10 jako "ujdzie". Uczciwszej oceny być nie może i chyba każdy się z tym zgodzi. Coś co jest głupie, płytkie, szablonowe, schematyczne i wtórne raczej na wyższą ocenę nie zasługuje. Nie ma tu też jakichś wybitnych kreacji aktorskich czy wybitnych zdjęć. Plusem na pewno jest fajna rockowa muzyka, ale przecież ona o jakości tego dzieła nie stanowi.
I tak ten serial nie jest najgorszy. To nie jest kupsko w rodzaju Terra Nova, Falling Skies, Dominion, Under the Dome czy The 100.

Trzeba wyraźnie powiedzieć, że dobra, ambitna literatura sf czeka aż twórcy telewizyjni po nią sięgną, albo chociaż się nią zainspirują i w realiach produkcji telewizyjnej osiągną porównywalny poziom artystyczny i intelektualny. Można było zrobić takie seriale jak The Wire, Boss, Breaking Bad (reprezentujące różne gatunki), to i będzie można w niedalekiej przyszłości mile zaskoczyć miłośnika sf.