zdecydowanie TAK, ja też to napisałam w jednym z komentarzy - takie wrażenie powstaje przez tę fatalną (aktorsko) mimikę twarzy i wiecznie otwarte usta, strasznie mnie to irytuje
debra to wulkan emocji; nigdy nie wiesz czy się uśmiechnie, rozpłacze czy pośle kulkę między oczy. idealna przeciwwaga dla dextera:)
Mnie również irytuje ten sposób gry więc dziwie się, że niektórzy tego nie widzą. Zbyt przesadzona gra niestety., przecież cokolwiek ona mówi zaczyna się jej głos łamać i robi minę jakby się właśnie miała rozpłakać. Już widzę oczami duszy, że w całym sezonie 7-mym będzie tak robić zważywszy na niedawny finał.
nie chciałbym mieć takiej dziewczyny lub żony, jednak uważam, że jej postać (przesadna lub nie) dużo wnosi do serialu. nie jestem nawet pewien czy to gra aktorska, chyba prędzej wrodzona ekspresja.
NIE. Za to czasem mam wrażenie, że zakończy fangą w nos, albo kopniakiem z półobrotu ;P
O, ale widzę, że się nie znam, bo znawcy sztuki aktorskiej już się wypowiedzieli XD
Nie. Ok, momentami Carpenter mogłaby grać lepiej, jednak za każdym razem jej mimika wydaje się być adekwatna do sytuacji. Dodatkowo po raz pierwszy mamy okazję oglądać ją przy takim nawale problemów i wątpliwości, które przekładają się na każde jej zachowanie. Po uświadomieniu sobie uczuć do Dexa nawet w scenach z nim nie może być w 100% sobą. Moim zdaniem Debra jest dobrze zagrana w tym szczególnym dla niej momencie życia. Co do głosu - zawsze miała specyficzny, nie jest niczym nowym że mówi większość kwestii lekko łamiącym się głosem. To samo dotyczy Halla, bo wielokrotnie usłyszałam, że mówi swoje monologi rozedrganym głosem.
Debra zawsze była specyficzna, wywołuje albo uwielbienie albo nienawiść - innymi słowy temat był wałkowany chyba jakieś 50 miliardów razy.
Quinn natomiast mówi tak cicho jak by dzien wczesniej był na jakimś koncercie h-metalowym w pierwszym rzędzie. A scena że dexter całuje sie z Debrą to jak dla mnie była żenującą.
Już nie wplątujmy we wszystko tej sceny - są do tego inne tematy, tutaj wywoła moim zdaniem niepotrzebny bajzel.
Myślę, że każdy bohater (nawet Dexter / MCH) ma swoje wady i czepianie się konkretnie Debry w sytuacji kiedy, jak dobrze zauważyłeś, Quinn mamrocze jest nieco bezzasadne. To w dużej mierze kwestia gustu.
A co do małżeństwa - czytałam całe mnóstwo plotek i chyba nikt dokładnie nie wie czemu się rozstali. Niemniej jednak wielki szacun dla nich, że mimo niezbyt miłych okoliczności potrafią grać role które w obecnym sezonie mocno zmieniły swój stosunek do siebie :)
Czasami odnoszę takie wrażenie, ale za to właśnie ją kocham. Za to, że wydaje się, jakby w środku była małą, bezbronną dziewczynką, a jednak jest twarda.
TAK, zwłaszcza w 6 sezonie. Nie wiem co się z nią porobiło. Może scenarzyści chcieli pokazać, że w końcu zaczęła padać pod przygniatającym ją ciężarem przeżyć. Śmierć ojca, narzeczony morderca, śmierć ukochanego, niespodziewany awans, rozstanie z Quinem. Po czymś takim każdy miałby prawo do depresji, ale z Deb przesadzili. Przez cały 6 sezon albo ma świeczki w oczach, albo klnie. To nie jest wina złego aktorstwa tylko źle rozpisanej postaci.