Co kolejny sezon to lepsze zakończenie zakończenie 6 sezonu zmiażdżyło mi umysł totalnie.
---SPOILER---
*nie wiem jak wy, ale mnie zamurowało jak Deb zobaczyła Dextera podczas rytuału @.@
*równie mocno zamurował mnie fakt, że Rita została zamordowana przez Trójkowego !
miejsce zbrodni i jego wystrój, był masakrycznie dopracowany. Każdy detal był zrobiony, że
w środku aż czułeś mrok tego miejsca. Brawo
1.A według was, które zakończenie sezonu było najlepsze ?
2.Szczerze mówiąc śmierć Rity była dobrym posunięciem, zagranie psychiczne na Dexterze
oraz fakt, ze musi teraz pogodzić swojego mrocznego pasażera z dbaniem nad dziećmi, ale
jakby to było gdyby Rita dalej żyła ?
"*nie wiem jak wy, ale mnie zamurowało jak Deb zobaczyła Dextera podczas rytuału"
Typowe przedłużenie serialu, gdyby nie to zdarzenie, ludzie nie oczekiwaliby z taką niecierpliwością na sezon 7.
"*równie mocno zamurował mnie fakt, że Rita została zamordowana przez Trójkowego !
miejsce zbrodni i jego wystrój, był masakrycznie dopracowany. Każdy detal był zrobiony, że
w środku aż czułeś mrok tego miejsca. Brawo"
Mnie nie zamurowało, bo ktoś mi zaspoilerował. Jednak początek 5 sezonu(sprawdzanie dlaczego Rita zmarła,szok Dextera itp.)mogli trochę pociągnąć. Oglądałem ten serial dobre 5 miesięcy temu i generalnie to pamiętam tylko kluczowe sceny, ale akurat o tym co się działo po śmierci Rity, pamiętam do dziś.
"1.A według was, które zakończenie sezonu było najlepsze ?"
Pamiętam tylko zakończenie 4 i 6, wiec nie będę pisał.
"2.Szczerze mówiąc śmierć Rity była dobrym posunięciem, zagranie psychiczne na Dexterze
oraz fakt, ze musi teraz pogodzić swojego mrocznego pasażera z dbaniem nad dziećmi, ale
jakby to było gdyby Rita dalej żyła ?"
Od razu zaznaczam, że to jest tylko moje zdanie. Według mnie śmierć Rity spowodowała pustkę w serialu, dała Dexterowi swobodę w zabijaniu, ponieważ dotychczas musiał się tłumaczyć Ricie z tego gdzie był, co robił. Teraz wychodzi kiedy i gdzie chce i nikt się go nie pyta co robił. Już nie ma takiego napięcia w serialu, że ktoś go może złapać, wiec Dexter musi uważać i zacierać ślady( 2 sezon).
Śmierć Rity sprawiła, że przez kilka minut gapiłem się tępo w monitor. Niestety jednak nie wykorzystali tej sytuacji dostatecznie. Jej śmierć właściwie nie miała żadnych konsekwencji, nic się nie zmieniło. No i w sumie byłem naprawdę ciekawy jak Rita zareagowałaby, gdyby odkryła prawdę o Dexie.
Ja osobiście nie podzielam powszechnego zachwytu końcówką czwartego sezonu. OK, zaskakujące i zmieniające dalszy bieg serialu w sposób drastyczny, ale....na gorsze. Nikt chyba specjalnie nie lubił Rity (ze mną na czele), ale odkąd jej nie ma, to widać, że czegoś w tym brakuje. Kwintesencją Dextera było prowadzenie podwójnego życia przez bohatera, ale odkąd Rita nie żyje, to Dex nawet specjalnie nie ma się przed kim kryć; nawet posiadanie dziecka okazuje się w niczym nie przeszkadzać, bo można je podrzucić niani, który tylko czeka na telefon 24/7. Serial jak dla mnie na tym bardzo stracił, bo stał się jednowymiarowy.
Druga sprawa ze śmiercią Rity, która mi przeszkadza to to, że było to rozwiązanie wyciągnięty "z dupy", tak samo jak końcówka sezonu szóstego. Obie te sytuacje wydarzyły się żadnego budowania akcji pod ich kątem; po prostu scenarzyści zagrali kartami, które trzymali w rękawie od początku i mogli użyć w losowym momencie - Debra mogła nakryć Dex przy dziesiątkach innych zabójstw (i to bez chęci wyznania mu miłości, ale tego już komentował nie będę), a Ritę zabić mógł jakikolwiek antagonista, przykładowo Jordan i nie byłoby to wcale jakoś mniej wiarygodne.
Nie chodzi mi o to, że twisty z Ritą i Debrą były złą decyzją (chociaż moim zdaniem Debra powinna uchylić tą nieszczęsną folię w 5.12), tylko że te zagrywki nie są jakimś wielkim wyczynem jeśli idzie o budowanie fabuły i generalnie losowe wpadnięcie Debry do kościoła nie różni się niczym od dramatycznego starci Hanki z kartonami, które to też mogło się wydarzyć w którymkolwiek z xxxx odcinków (aczkolwiek idąc tym tropem, to na pewno dramaturgia byłaby większa, gdyby Hanka pędziła, by wyznać miłość Lucjanowi). Dużo bardziej cenię przykładowo finałowe odkrycie pierwszego sezonu, bo wtedy można było sobie naprawdę powiedzieć "wow, nieźle, teraz to wszystko ma sens", bo wtedy cały sezon prowadził to tego wielkiego odkrycia i po nim zupełnie inaczej można spojrzeć na wcześniejsze odcinki.
Tak czy inaczej dwa pierwsze odcinki będą kluczowe - "Are you...?" niech rozwinie problem z Debrą, a "The shadow knows" wprowadzi sensownych nowych bohaterów (Rusków?) i zawiąże nową intrygę, bo po ostatnim sezonie widać, że ten serial potrzebuje porządnego wstrząsu.
Gdyby śmierć Rity była zapowiadana wcześniej nie byłoby takiego szoku. tak nikt się tego nie spodziewał i zrobiło to ogromne wrażenie. Co do Debry się zgodzę: powinni to odkrycie rozłożyć na kilka odcinków. W szóstym sezonie nie podobało mi się też niewykorzystanie wątku z Brianem. Kiedy pojawił się na końcu szóstego odcinka myślałem, że stanie się jednym z głównych wątków sezonu. Dexter walczący sam ze sobą, balansujący pomiędzy kodeksem, a swoimi potrzebami. A ta bęc: po jednym odcinku się skończyło.
Albo byłoby odwrotnie - gdyby coś wskazywało na śmierć Rity to odcinek finałowy byłby mega emocjonujący, bo z jednej strony liczylibyśmy na to, że Dex ją np. uratuje, a z drugiej - bralibyśmy pod uwagę to, że może zginąć. 4x12 jako cały odcinek był fajnie zrealizowany, końcówka dopełniła efektu, jednak podobnie jak u BetonowegoNiggera (genialny nick btw) widziałam wcześniej spoiler. Inną sprawą jest to o czym pisał Buka, czyli kwestia późniejszego wykorzystania potencjału i sensu zabicia Rity. Tak sobie myślę, że w sumie ich wątek był i tak w martwym punkcie. Ślub był, dziecko jest, problemy małżeńskie (jak i przedmałżeńskie) były. Fajnie byłoby gdyby Rita żyła, ale jaką miałaby rolę w kolejnych sezonach?
Oj tak, odcinek z Brianem był dla mnie najlepszy w sezonie i chyba jednym z lepszych w całym serialu. Gdyby nie odkrycie Debry mogłabym się łudzić, że w kolejnym sezonie Dexiu zeświruje i zrobią nam 12-odcinkową "Nebraskę", ale z plączącą się Deb chyba nie ma na to szans. To jest chyba pierwszy raz, kiedy naprawdę nie wiem co będzie dalej. Serial osiągnął punkt, w którym większość pomysłów już była, ale mimo wszystko chyba fabularnie nie jest przygotowany na koniec. Wiem tylko czego bym nie chciała: jakichś tajnych paktów Deb+Dex, krycia go, współudziałów itp. Wiadomo, pierwsze odcinki mogą takie być, jednak nie wyobrażam sobie teamu mordującego i pieprzącego się w nocy oraz pracującego w policji za dnia.
A wracając do tematu - podobało mi się zakończenie praktycznie każdego sezonu (oprócz 5. ofc). 1 - bo Brian, 2 - Doakes, 3 - w finale w końcu coś się działo i to chyba najciekawszy odcinek sezonu, zresztą, całkiem lubiłam Miguela, 4 - wiadomo i 6 - generalnie w moim odczuciu cały odcinek był w porządku, trzymał w napięciu, końcówka to też niezły cliffhanger.
"Fajnie byłoby gdyby Rita żyła, ale jaką miałaby rolę w kolejnych sezonach?"
Mam wręcz identyczne zdanie jak Buka, odkąd nie ma Rity w serialu panuje pustka. Mogłaby być takim pachołkiem, dopełnieniem. Dexter musiałby uważać, tłumaczyć się z tego co robi w wolnym czasie, wiadomo od czasu do czasu pojawiłyby się jakieś problemy.
"Oj tak, odcinek z Brianem był dla mnie najlepszy w sezonie i chyba jednym z lepszych w całym serialu"
Zgadzam się z Tobą, sama postać Briana była klimatyczna, podobnie jak Doaksa.
"Serial osiągnął punkt, w którym większość pomysłów już była, ale mimo wszystko chyba fabularnie nie jest przygotowany na koniec."
Odkrycie Deb była dla mnie jasnym sygnałem, że brakuje pomysłu na fabułę.
"Wiem tylko czego bym nie chciała: jakichś tajnych paktów Deb+Dex, krycia go, współudziałów itp. Wiadomo, pierwsze odcinki mogą takie być, jednak nie wyobrażam sobie teamu mordującego i pieprzącego się w nocy oraz pracującego w policji za dnia. "
Może 5 sezon dał im coś do myślenia i nie zrobią takiego błędu.
Ja także zgadzam się ze stwierdzeniem Buki, tylko po prostu wiem, że ciężko byłoby pokierować jej losami w taki sposób, żeby było to ciekawe, pasujące do serialu itp. To jest sytuacja, kiedy każde wyjście ma większe lub mniejsze minusy. Chociaż, obiektywnie patrząc, lepiej byłoby zostawić w serialu Ritę niż teraz bez ładu i składu próbować wnieść nieco emocji. Ostatnio trochę nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że po prostu trochę źle rozplanowano całą tą postać. W 1. sezonie Dex i Rita byli już ze sobą, wszystko szło bardzo szybko. Dużo fajniej byłoby, gdyby twórcy tak bardzo się nie śpieszyli i zaczęli serial od tego jak się poznali.Ale wiem, łatwo jest teoretyzować i mądrzyć się po fakcie, to raczej takie luźne spostrzeżenie :)
Co do Briana & Doakesa - myślę, że takie wyraziste postacie to klucz do sukcesu. Najlepszym na to przykładem jest sezon 4. - nie był on jakiś arcygenialny, jednak postać Trinity'ego przesłaniała wszelkie wady. Gdyby w 6. sezonie (który miał przecież fajny pomysł, fajne morderstwa, działo się dużo) zamiast nijakiego Olmosa i Hanksa te postaci zagraliby aktorzy z jajami, przekonywujący i przede wszystkim, wzbudzający strach czy niepokój to byłby to dużo lepszy sezon.
Twoja opinia na temat odkrycia Deb jest ciekawa, z drugiej zaś strony nie oszukujmy się - ten moment musiał kiedyś nadejść :) No, chyba że Hall podpisałby jakiś dożywotni kontrakt i zginął w 28 sezonie podobnie jak Zębowa Wróżka w którymś z odcinków :P
Obyś miał rację i oby 7. sezon nie powielił błędów 5.. Nie no, z tego co widzimy to twórcy raczej orientują się w tym jakie są opinie o serialu, więc może zdają sobie sprawę, że większość fanów uważa ten sezon za najgorszy.
Nie zgodzę się, że Olmos z Hanksem zawalili ostatni sezon. Owszem, zwłaszcza Hanks wypadł beznadziejnie, tyle tylko że scenariusz sezonu szóstego miał tyle dziur i nieścisłości, że nawet gdyby zamiast Colina był tam Tom, to i tak by to wiele nie pomogło - bzdura pozostanie bzdurą, niezależnie od tego, w jaki sposób i z jaką mimiką się ją wypowie.
Tak patrząc na wszystkie sezony jakie za nami, dochodzę do wniosku, że z tego serialu nie za bardzo dało się wyciągnąć więcej. Dexter odniósł sukces, bo połączył określone motywy w całość w sposób unikalny. Mamy kolesia pozbawionego uczuć, który ukrywa mroczny sekret i ma siostrę policjantkę, która nieświadomie gra w kotka i myszkę ze swoim bratem - pomysł bombowy, ale tylko na jeden, dwa, może trzy sezony. W końcu przecież coś trzeba zmienić, jakieś postacie wyeliminować, a jakieś dodać; główny bohater też musi ewoluować i musi być wystawiony na coraz poważniejsze próby. I tu się właśnie pojawia problem, bo istota Dextera jest właśnie połączenie odpowiednich elementów w taki a nie inny sposób, a kiedy się zaczyna niby mieszać, to nagle dochodzimy do wniosku, że czegoś nagle brakuje. Dexter to nie The Wire, gdzie co roku można było wprowadzać nowe historie, albo Breaking Bad, którego celem jest transformacja głównego bohatera. Dexter od początku tworzony był bez jakiejś większej wizji przyszłości i nie miał prowadzić do jakiegoś ściśle określonego punktu, scenarzyści skupili się po prostu na "tu i teraz". Nie twierdzę, że to błąd, po prostu taka specyfika tego rodzaju tematyki - jak tak o tym myślę, to dochodzę do wniosku, że Dexter może nawet lepiej sprawdziłby się jako film + kilka sequeli; coś na wzór filmów o superbohaterach, gdzie cała otoczka może się zmieniać, ale główny schemat pozostaje zawsze taki sam
Mam nadzieję, że to odkrycie Debry odwróci tendencję spadkową (1-4 świetne, 5 - dobry, 6 - śmieć kompletny) i jeszcze zobaczymy w akcji starego dobrego Dextera ;)
No tak, należałoby rozróżnić 2 kwestie: słabość scenariusza i grę aktorską. Powiem tak: scenariusz w ogólnym zamyśle (pomijając cały wątek D+D) jest imho dobry, bo morderca był ciekawy, morderstwa miały dobry koncept, motyw itp. Potem z realizacją też było nieźle, dopiero później wszystko zaczęło się rozłazić, że tak obrazowo powiem :) Masz rację w tym co mówisz, jednak oceniając aktorów bez całej tej otoczki, nie skupiając się na scenariuszu to wychodzi na to, że grali na "odwal się" i to za to mam do nich najwięcej pretensji. Jonny Lee Miller w 5. sezonie miał niezbyt ciekawą postać, a mimo to zagrał ją w moim odczuciu nieźle (albo zostałam oślepiona sympatią do niego po "Trainspotting" :P). Myślę, że to sprawa bardzo indywidualna. Ja tak czy inaczej jestem zdania, że aktor powinien trochę czarować, omamiać publiczność, bo wtedy będzie w stanie zrobić małe dzieło sztuki nawet z "Wlazł kotek na płotek", zaś nieudolny (czy leniwy) aktor nawet mając piękny tekst i tak go spartoli. Pozostaje tylko kwestia czy można myśleć w takich kategoriach o zwykłych aktorach serialowych, ale średnio chcę drążyć ten temat bo mnie piąteczek dekoncentruje :P
Co do drugiego akapitu - bardzo dużo racji :) Chyba narzucono Dexterowi jako postaci zbyt wiele specyficznych cech. Na początku (1-2 sezon) było to ekscytujące, bo kiedy nawet w "Na dobre i na złe" pojawia się seks (w dzisiejszym odcinku ze 3 sceny, nie pytaj czemu oglądałam... :P), w Dexterze zrobiono, hmmm, oziębłego bohatera. I tak ze wszystkim, bo przecież zabójstwa, ukrywanie się itp to nie są normalne tematy. Chyba tak w 3. sezonie twórcy stanęli na rozdrożu: czy kontynuować kreowanie tego samego Dextera, który mógłby się znudzić, czy zacząć eksperymentować. Wiadomo, którą drogą poszli i z perspektywy czasu widać, że przez te zakręcenie w jego życiu gdzieś zatracono istotę całej tej postaci. Wiadomo, bohater ewoluuje itp., można się jednak zastanowić czy to wszystko nie poszło o krok za daleko.
No tak, w przypadku filmu nie byłoby także miejsca na postaci-zapychacze, problemy małżeńskie (na Ritę i tak pewnie nikt nie zwróciłby uwagi dopóki nie pojawiłaby się topless), dzieci widmo. Marzenia... :)
O widzisz, ja bym akurat w Twojej skali umieściła odwrotnie 5. i 6., ale co kto woli, myślę że ta kwestia jakości 2. ostatnich sezonów była poruszana tyle razy, że szkoda klawiatury na powielanie tych samych wniosków :)
"Twoja opinia na temat odkrycia Deb jest ciekawa, z drugiej zaś strony nie oszukujmy się - ten moment musiał kiedyś nadejść :) No, chyba że Hall podpisałby jakiś dożywotni kontrakt i zginął w 28 sezonie podobnie jak Zębowa Wróżka w którymś z odcinków :P"
Mógłby nadejść w ostatnim odcinku na przykład podczas aresztowania Dextera w domu, tylko że lepiej jest zrobić dodatkowy sezon co się automatycznie równa z zyskiem gotówki.
"Obyś miał rację i oby 7. sezon nie powielił błędów 5.. Nie no, z tego co widzimy to twórcy raczej orientują się w tym jakie są opinie o serialu, więc może zdają sobie sprawę, że większość fanów uważa ten sezon za najgorszy. "
Chciałbym, aby powróciła forma z pierwszego i drugiego sezonu. Liczę na powrót Harrego i Briana.
W gruncie rzeczy historię Dexa mogliby skończyć po każdym sezonie i to w niegłupich okolicznościach - w 1. sezonie Debra mogłaby wcześniej się ocknąć, w 2. mógłby zginąć w płomieniach (straszna śmierć :( ), w 3. Dexter był przecież już przywiązany do stołu i zabierał się za niego ten psychol od depilowania palm, itp., itd. :) Patrząc z perspektywy czasu to o ile 1-4 były tworzone z pasją, z jakimś fajnym zapleczem fabularnym, tworzyły jakąś historię (+nieźle zarabiały), tak 5 i 6 to kasa kasa i na szarym końcu fabuła. To oczywiste, że każdy na serialu chce zarobić, to normalne, nie mam nic przeciwko temu. Chciałabym jednak, żeby twórcy traktowali pieniądze jako pewnego rodzaju nagrodę za fajny serial, a nie cel sam w sobie. A może inaczej - żeby tak nie pokazywali swojej żądzy pieniądza i, zasłaniając się dobrym serialem, tłukli ją po cichu :)
Chyba każdy by sobie tego życzył :) Harry jest mi totalnie obojętny (często denerwuje, z drugiej strony jest dla Dexa bardzo pomocny), ale Brian... hmm, gdybym miała wybierać, która postać zasługuje na osobny sezon, a nawet serial to zdecydowanie byłby to Biney :)
Wspominasz o pasji i myślę, że to słowo klucz jeśli idzie o Dextera. Serial jako taki jest dzieckiem niczyim - w przypadku większości seriali zazwyczaj jakiś twórca wychodzi z oryginalnym pomysłem, załatwia sobie produkcję a dopiero na końcu szuka stacji, która chciałaby go wyemitować. Właścicielem praw do Dextera jest z kolei Showtime, dla którego to jest (i - nie oszukujmy się - zawsze był) jedynie produkt. To Showtime wynajmuje sobie scenarzystów i ma pełną władzę nad kierunkiem, w jakim podąża serial; to tak jak z przedsiębiorstwami państwowymi - nie należą do nikogo konkretnego, zatem nikomu z nich pracującemu zbytnio na nich nie zależy. Zresztą najbardziej wymowne chyba jest to, że w początkowych sezonach za Dextera odpowiadały praktycznie trzy osoby: Clyde Phillips, Melissa Rosenberg i John Goldwyn. Dwoje pierwszych odeszło po czwartym sezonie, a Goldwyn po piątym - wnioski nasuwają się same...
A jeśli chodzi o potencjalny spin-off, to mnie się marzy taki z Doakesem w roli głównej ;) Standardowy procedural jakich wiele, tyle tylko że szefem wydziału jest Doakes, który terroryzuje cały posterunek, wymusza zeznania, torturuje aresztowanych, zastrasza podejrzanych, sam wymierza sprawiedliwość i generalnie stosuje się do swojego motta życiowego "fvck the book".
O widzisz, tą informacją o prawach do Dextera to mnie zaskoczyłeś ;) W takim wypadku wszystko chyba staje się jasne. Wiadomo, każdy jest wolnym człowiekiem i decyduje o swojej karierze, może więc scenarzystom znudził się format / zabrakło pomysłów. Dziwi mnie jedynie postawa Showtime. Nie lepiej byłoby za wszelką cenę zatrzymać tą trójkę i np. zrobić jeszcze jeden, ostatni, sezon, zamiast pozmieniać wszystkich, a potem ciągnąć takie nie wiadomo co? Serial być może zarobiłby więcej, ale przede wszystkim byłby lepszej jakości. No ale jak to mawiają, jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze...
Haha, a hasłem promującym serial byłoby "Surprise Motherf*cker" :D Jak już będę piękna, bogata i założę własną stację tv to wtedy pogadamy :P
Pierwsza sprawa to zakończenie 6 sezonu. Sądzę, że Dex wykręci się sianem i opowie Debrze jak to Travis chciał zabić Harrisona + chęć zemsty na kolejnym seryjnym zabójcy który nęka jego rodzinę (Rita i Trójkowy). Wmówi jej, że to jego pierwszy raz i poprosi aby go kryła w tej sprawie. Oczywiście postawa Deb co do brata się zmieni, ale nie będzie to jakaś gigantyczna różnica. Zwłaszcza, że "pochwalała" sprawę mścicieli z 5 sezonu.
Druga sprawa to zmiana serialu po śmierci Rity. Fakt nie ma się już komu tłumaczyć z niczego. Osobiście sądziłem, że Astor i Cody zostaną przy Dexie i to będzie naturalne następstwo Rity. Nastolatce nie wytłumaczysz tak łatwo swojej nagłej nieobecności jak 3 latkowi.
Trzecia sprawa to pojawienie się Briana miało przede wszystkim przygotować na wewnętrzne rozterki Travisa. Pokazać jak wyimaginowana osoba może kierować poczynaniami tej żyjącej.
Co do zakończenia serialu to ja widziałbym bardziej współczesny wkład mediów. Załóżmy, że na końcu 7 sezonu Dex zostanie złapany i wszystkie jego grzechy wyjdą na jaw. Teraz dorzućmy najnowsze środki komunikacji. Człowiek, który zabijał przestępców, który chciał bronić uczciwych obywateli zostaje wrzucony za kratki. Toż to marzenie każdego młodego, żądnego sukcesu dziennikarza. Tworzą z niego współczesnego Robin Hooda, czy coś w tym stylu. Na jego temat powstają artykuły, książki, czy filmy. W końcu pod naporem opinii publicznej, ktoś tam na górze stwierdza, że wypuszczenie "bohatera prostych ludzi" doda mu kilka procentów w sondażach.
Mi także to zakończenie przypadło najbardziej do gustu ale 5 sezon także został skończony bardzo ładnie, jedna sprawa nie daje mi żyć nie wiem jak wam ale mi się wydaję ze to nie 3kowy zabił Ritę tylko ten sąsiad Dextera od początku coś mi nie pasowało w nim...
Pomysł w sumie nie byłby taki zły, gdyby to dobrze rozegrać, ale upłynęły od tego wydarzenia już tyle czasu, że odgrzebywanie tego (a co za tym idzie podważanie w pewien sposób sezonu czwartego) nie ma już teraz najmniejszego sensu. Pomijając już to, że sami scenarzyści potwierdzili, że to Trinity ją zabił.
Jeśli już mowa o Trójkowym, bardzo mi się podobała cała jego rodzinka i nie ukrywam że chciałbym aby znowu wrócił motyw z jego synem. Fajnie by było jakby zaczął zabijać, dla przykładu "złych ojców". Swoją drogą Brando Eaton (Jonah) nieźle przykoksił w 5 sezonie.
Właśnie na taki motyw liczyłem, kiedy Jonah pojawił się w szóstym sezonie, ale potencjał drzemiący w jego postaci został zmarnowany koncertowo...
Może i by mnie zamurowało, gdyby cały sezon ogólnie nie był totalnym szmelcem.
1 sezon miał według mnie zdecydowanie najlepsze zakończenie, aż czułem jak łezka w oku się kręci jak dexter zabijał brata poza tym a pozatym był on jedynym czarnym charakterem który sprytem i umiejętnościami naśladowania emocji dorównywał dexterowi