Ostatni odcinek 4 serii, który był jednym z najlepszych i najbardziej zaskakujących w całej serii na moment dostarczył nam naprawdę ogromnych wrażeń. Uśmiercenie przez scenarzystów Rity było kompletnie nieoczekiwane i zaskakujące. Zwrot akcji wydawał się dobrą decyzją, czymś co pchnie serial na nowe tory i pozwoli mu utrzymać bardzo wsyoki poziom dzięki ogromowi możliwości, które dawało to tragiczne zdarzenie w życiu Dextera. Akcja mogła potoczyć się dosłwonie w każdą stronę. Pewnie nie jeden fan przez 9 miesięcy snuł w głowie różnescenariusze i analizował to, jak może zachować się główny bohater w nowej sytuacji. Było to bardzo mocną strona produkcji, gdyż sprawiło, że wszyscy z niecierpliwością czekali na kolejną serię. Niestety z dzisiejszej perspektywy, moim zdaniem, niesamowity potencjał jaki mieli scenarzyści, został źle wykorzystany.
Przede wszystkim fatalnie pokierowano akcją w piątym sezonie. Wewnętrzne przeżycia Dextera zostały w zasadzie sprowadzone do 2-3 odcinków, bo później bohater poznał Lumen i na niej skupiła się dalsza fabuła. Wprowadzenie tej bohaterki, której wątek (nieszczególnie z resztą ciekawy) zakończył się definitywnie już na końcu 5 serii było dość nietrafione.
Ponadto kompletnie posypał się wątek dzieci Rity, które Dexter odesłał do dziadków i które nie pojawiły się od tamtego czasu w serialu (z wyjątekim krótkiej, chociaż całkiem przebojowej wizyty Astor). Jest to dość irytujące, gdy teraz patrzymy na głównego bohatera czule kładącego swojego synka spać, podczas gdy dwoje innych dzieci, dla których miał być ojcem zupełnie go nie interesuje.
I przede wszystkim. BRAK RITY. To właśnie to najbardziej kaleczy teraz serial wg mnie. Zdałęm sobie z tego sprawę jakoś w połowie 6 serii. Po prostu brakuje mi tego napięcia związanego z tym, czy ona się przypadkiem nie dowie, wiecznego oczekiwania na to aż on w końcu jej wszystko wyzna. Ich relacja była naprawdę jednym z fundamentów tego serialu. Rita, była kolejną osobą/ jednostką którą Dexter musiał oszukiwać i "wkręcać". Teraz oglądając jego akcje ciekawi nas tylko, czy złapie go policja lub czy moze stanie się coś nieoczekiwanego podczas akcji. Wtedy ważny był też powrót do domu i to co czekało tam na Dextera. Jak się wytłumaczy, jaką historię sprzeda żonie, czy nie zagubi się w końcu w swych kłamstwach. To przedłużało chwile napięcia i oczekiwanie na to, czy kolejna idealna zbrodnia ujdzie mu na sucho.
Myślę, ze sam pomysł zakończenia 4 serii był bardzo dobry, jednak scenarzyści powinni wcześniej solidnie przemyśleć i przygotować podkład pod dalsze losy bohatera , by serial na tym przełomowym wydarzeniu skorzystał. NIestety moim zdaniem z zadania się nie wywiązali i "Dexter" po hucznym upadku w 5 serii dopiero w połowie 6 zaczyna podnosić się z kolan. Jednak do najwyższej formy wciąż wiele mu brakuje,
Myślę, że masz całkowitą rację. Patrząc z perspektywy czasu lepiej byłoby uśmiercić kogoś z wydziału (np. LaGuertę) - też byłoby szokujące, jednak serial dałby bez tego radę. Tak to jest z zabijaniem ważnych postaci - napędza akcję, ale też pozostawia trudną do zapełnienia pustkę. Zapewne twórcy chcieli jakoś odświeżyć formułę (bo przecież bez tego końca byłby to kolejny sezon z podobnym zakończeniem), jednak możliwości na wstrząśnięcie widzami jest całe mnóstwo, a posuwanie się do rozwiązań tak radykalnych moim zdaniem powinno odbywać się tylko wtedy, kiedy zwyczajnie brakuje pomysłu na postać. Tak dzieje się np. teraz z Quinnem - a myślę, że Rita mogłaby jeszcze wiele zdziałać.
Nie wiem co im do głowy strzeliło z tym 5. sezonem. Ok, może nie powinien opierać się tylko i wyłącznie na śmierci Rity - bo przecież Dexter nie jest wylewnym nadwrażliwcem. Jednak wprowadzenie od razu nowej kobiety w niezbyt porywającym wątku to duże przegięcie. Chciałabym dostać jakiś rasowy sezon psychologiczny, w którym Dex wychowuje sam trójkę dzieci, zastanawia się kim była dla niego Rita, co powinien robić w życiu - podobnie jak jest teraz w 6. Big bad w takiej sytuacji wcale nie musiałby być bardzo wyeksponowany, wystarczyłoby żeby dawał popalić Dexterowi - i dla mnie byłoby to rozwiązanie idealne.
Moim zdaniem obecnie główny problem to nie brak Rity (bo to najlepiej dało się odczuć w 5. sezonie), a bezmyślne wprowadzenie pierdyliarda różnych postaci. Gdzieś już to pisałam i się powtórzę - lepiej oglądałoby się serial z 7-10 bohaterami (jak sezon 1. czy 2.) i solidnym wątkiem, niż teraz z grupą 20 postaci, która każda musi mieć coś do roboty - a to co istotne się rozmywa. W tym sezonie już nieco przesadzają - Brother Sam, Jamie, 2 DDK, Jonah, Brian, asystentka i stażysta Masuki, 2 nowych "adeptów" Travisa - a nie wymieniałam przecież takich oczywistości jak Dex czy Debra...
Sezon 6. jednakże mi się podoba - wątek DDK jest ciekawy, jest dużo nowych sytuacji i finał także zapowiada się bardzo interesująco. Jestem jednak zdania, że te 2 odcinki które pozostały to ostatni dzwonek, żeby znów zaprowadzić serial na właściwe tory. Mam wielką nadzieję, że te ostatnie dwa sezony będą napisane na tyle zmyślnie, że pozostanie stara, dobra ekipa, a twory typu Lumen czy Brother Sam zostaną ograniczone do minimum.
Dołączając się do wypowiedzi, zauważyłem też brak epizodycznych zabójstw złych ludzi, to właśnie zamiast tych motywów, podziwiamy mini epizodki ekipy z miami. Mimo, iż ten klasyczny motyw poniekąd mógł być już nudny, to jednak stanowił integralną część serialu (i w miarę regularnie się pojawiał).
Zauwaz, ze fabula potoczyla sie tak, ze Dexter nawet jesli by chcial, to nie mialby kiedy mordowac tych zlych ludzi.
Daee1 ma rację. Zresztą, szerze mówiąc to wolę kilka świetnych morderstw (jak tego byłego kumpla w 1. odcinku czy Tooth Fairy) - takich zapadających w pamięć, ciekawych, brutalnych i wypełnionych rozmowami Dextera, jakimiś rekwizytami itp., niż takie hurtowe zabójstwa, które polegają tylko na pokazaniu foty i dźgnięciu w klatę. Myślę, że przynajmniej w obecnym sezonie brak dexterowych morderstw fajnie rekompensują "dzieła" DDK, które przecież zawsze są ciekawe.
A mnie przede wszystkim przeszkadza brak zagrożenia dla Dextera. Przecież działania DDK nie są wymierzone przeciwko niemu i generalnie nie ma powodu, by się nimi zajmować (co najlepiej obrazuje zgłoszenie lokalizacji łodzi na policję). Wypłynęło zdjęcie z dwunastego odcinka, które rzuca nowe światło na całą sprawę, więc może jeszcze jednak jakichś emocji się doczekamy.
Z jednej strony fakt. Z drugiej - przecież Travis (albo w sumie Gellar) już jakiś czas temu ogłosił go fałszywym prorokiem i teraz chyba wszystkie działania będą przeciwko Dexterowi (jak choćby ten obraz z trailera nowego odcinka). Nie widziałam tego zdjęcia, więc nie chcę się wypowiadać jakoś bardzo wylewnie, jednak mając w perspektywie prawdopodobne (co prawda powolne, ale jednak) łapanie Dexa, to wolę przemęczyć się te parę odcinków, ale potem mieć fajną i napiętą akcję od początku 7. sezonu :)