Z odcinka na odcinek coraz gorzej. Scenariusz przypomina najgorsze odcinki i pomysły dwóch ostatnich sezonów oryginalnej serii.
- Dexter zachowuje się jakby nie wyciągnął żadnych lekcji ze swoich poprzednich spotkań z innymi przeciwnikami. Puszcza Charlie zamierzając ruszyć za Praterem, jakby nawet przez myśl mu nie przyszło, że Prater może się go teraz obawiać i zadba o swoje bezpieczeństwo
- Prater, gość który dopuszcza do siebie seryjnych zachowuje się jak idiota, gdyby nie Batista....
-Ech Batista, jedna z głównych postaci oryginalnej serii, poczciwy Angel który w pewnym sensie był kręgosłupem całego teamu z Miami zostaje kompletnie zarżnięty, upokorzony. Cały czas scenarzyści robią z niego idiotę, używają jego postaci tylko w zasadzie w jednym celu, żeby zdemaskował Dextera.... co za debilny pomysł. Batista brał udział w śledztwie FBI z Lundym, musiał znać motywy BHB, tutaj widzi Dexa w towarzystwie Pratera i leci z wywalonym jęzorem żeby ostrzec Pratera? Co za gamoń to wymyślił? Przecież znając motywy BHB musiał podejrzewać, że skoro Dex kręci się koło gościa to coś z gościem jest na rzeczy....
Generalnie scenarzyści zdają się mieć klapki na oczach na każdym kroku. Sam wątek Pratera, postaci na jaką jest kreowany wywala się na pysk już w założeniach tego kiepskiego scenariusza. Jak ktoś taki może nie skojarzyć Dexa który przewijał się w sprawach innych głośnych seryjnych? ITK, BHB czy Trójkowy? Ktoś kto ma hopla na punkcie seryjnych nie kojarzy postaci która tak często się przewijała i była mężem ostatniej ofiary Trójkowego? Charlie która przyznaje, że tropiła seryjnych, jest kreowana na dociekliwą i kompetentną nic nie kmini? Już pomijając powyższe, "Red" cały czas jej nie leży i próbuje niby go zdemaskować, ani przez chwilę jej nie przyszło żeby wrzucić fotkę Dexa do googla? No tak, nie mogło przyjść bo debilne założenia scenariusza szybko by szlak trafił.
Obawiałem się tego, że spartolą finał sezonu i chyba się nie pomyliłem, wszystko do tego zmierza. Nawet nie chce mi się zgadywać jakie głupoty zostawili sobie na koniec....