shit. 3 odcinki za sobą i po prostu nic ciekawego. Moim zdaniem powielony najgorszy rodzaj shoujo jaki może być.
Nie dość, że bishe (ten wyraz ciężko przechodzi przez gardło mając ich na myśli) są paskudni, myślą, że są nie wiadomo kim ( i jak nazywają siebie wampirami
to po prostu śmiech na sali proszę państwa. Jedyne co ich łączy z wampirami to kły.) to na dodatek jest jeszcze biedna dziewczyna, która
trafia do starego domu nic nie wiedząc.
Jest uległa, bezradna, niezdarna, niepojętna, głupiutka, wszyscy traktują ją jak zabawkę
jak i ona sama pozwala tak siebie traktować to na dodatek są pseudo wzruszające sceny. (wspomina ojca)
Ich głosy także mi się nie podobają. Albo jak jeden z nich mówi Bitch-chan.
Oglądam dalej, może znajdę jakiś pozytywny punkt w tym anime, chociaż myślę, że będzie trudno a kryteriów wcale surowych i wygórowanych nie mam.
Nie wiem co się dzieje, że co kolejna pora roku tym gorsze anime wypuszczają, czy może trafiam na takie badziewia.
Zgadzam się, tych "chłopaczków" nie można nazwać wampirami, dla mnie wampiry pokroju Alucarda.
Zwłaszcza drażni mnie ten z misiem nie wiem czemu ale kojarzy mi się z jakimś psycholem i zboczeńcem.
Ze zboczeńcami się wszyscy kojarzą ale ten z misiem to trochę jak dzieciak, który jeszcze nie wie co mu wolno a czego nie i jest niedojrzały psychicznie.
Nie wiem czy zauważyłaś,ale generalnie teraz jest taki trend,ze chyba pomysły z mang się wyczerpały i czerpie się z gier na Playstation i tam taka główna bohaterka ma korelacje ze wszystkimi...to bardzo spłyca akcje i bohaterów.
Oglądajac (6 odcinek) mam wrażenie, że 'bishe' są na siłe przedstawione jak bad boy. Zgodnie z zasada, że wredni i sarkastyczni zawsze są uwielbiani. Problem w tym, że niektóre 'złe' postacie maja w sobie to coś, a oni nie mają niczego co mogło by przyciągnąć uwagę, ich zachowanie jest wręcz irytujące. No i główna bohaterka.. Wszyscy robią jej krzywdę, a ona tępo za Nimi cały czas łazi. Zamiast starać się ich unikać, skoro się ich boi, to nie. Najpierw zagaduje, podkłada się, a później ma pretensję, że ja ktoś ugryzł..
Dobrze, ze odcinki maja po 15 minut, to da sie jakoś przetrwać, a nie lubie porzucać serii.
Ja także nie lubiłam porzucać serii do czasu kiedy zaczynałam trafiać na same "liche" anime.
Później uznałam, że szkoda czasu na kontynuowanie czegoś, co się nie rozwinie.
Też jestem rozczarowana, ale postaram się dobrnąć do końca. Właśnie obejrzałam szósty odcinek. Yui wkurza mnie niesamowicie, typowa pannica, która daje ze sobą robić wszystko, bez kiwnięcia palcem (raczej, że jak ktoś się do ciebie dobiera, czy próbuje ugryźć, to odpychasz go, drzesz się - cokolwiek). Z "panów" najbardziej denerwuje mnie Kanato (wspomniany "ten z misiem"). Totalne pyscholowate coś, wiecznie rozkapryszone i raz ubóstwiające Yui a innym razem życzące jej śmierci. To samo tyczy się Raito, czyli naszego rasowego zboczeńca w kapeluszu. Wredota chodząca, która ma wybrakowany język (jak można nazywać kogoś Bitch-chan? - na nasze to bodajże "suczka", ale tłumacze zmienili to na "laleczka") i beznadziejne podejście do relacji z Yui. CHyba tylko Reiji jest w miarę normalny (ten w okularach), choć też ma zdrowe odchyły. Reszta, czyli Shu (pan leniwy zasłuchany na amen), Ayato (trochę lżejszy zboczeniec, ale również okropnie wnerwiający) i Subaru (najzimniejszy z najzimniastejszych zUy i małomówny) o także banda papierowych bishów, którzy nie wiedzą czego chcą. Być bishem to jedno (bywają w anime bishe o ciekawym charakterze i takich lubię), ale być papierowych zUym bishem to pozycja na out.
Pamiętacie odcinek gdzie dziewczyneczka miała szanse zwiać, a jednak urok osobisty wampirków nie pozwolił jej na to?! Ech... Naprawdę nie wiem skąd urwali się ludzie wielbiący to coś (a są tacy, naczytałam się na "fanpejdżach" z fb... -_-') Żaden "bish" w tym anime mnie nie przekonał. Wszyscy są jednakowi, mimo, że mają inne buźki. Pod kontem uwielbienia dla sadyzmu nie różnią się nic a nic. Poza tym są mega sztuczni i mdli. Fabuła jest jedynie pseudo fabułą i to co mi się w anime najbardziej podoba to chyba motyw zegara wskazującego numer odcinka. Ładny zabieg.
W 9 odc wydarza się nagle coś niezwykłego, ale i tak będąc świeżo po 10 mogę stwierdzić, że pomysł spartaczono i anime powróciło do swojego beznadziejnego plotu...
Nie wiem jak dla was, ale dla mnie całe to anime to taki pseudo-hentai dla grzecznych dziewczynek. Sceny wgryzania się napalonych chłopaczków i bierność bohaterki, która oddaje się tej wątpliwej przyjemności - punkt kulminacyjny każdego odcinka... -_-'
Dokładnie, jedyny bardzo pozytywny aspekt tego anime to zegar. Oczarował mnie ten pomysł od pierwszego odcinka i w sumie tylko to :D
Mnie jeszcze przypadła do gustu muzyka z openingu. Niby nic takiego, ale w miarę wygodnie się jej słucha. Motyw zegara - fajny. No i wysilając się - ładne kolorki w anime. Fabuła.. ekhem to tu takowa jest? Obrzydliwe są dla mnie momenty, gdy "Panowie" wgryzają się w inne części ciała bohaterki niż szyja (patrz: udo, czy cokolwiek innego).
obejrzałam dopiero teraz ten serial i jestem rozczarowana.Z każdym nowym odcinkiem oczekiwałam, że akcja się rozwinie...i nic się nie działo.Yui jest strasznie głupią i naiwną nastolatką zafascynowana urodą swoich sadystycznych prześladowców ..i to jest fabuła filmu.Choć nie, to nie oni ją prześladują, to ona za nimi łazi jak cień i prosi się wręcz o ugryzienie( jeśli kogoś się boję to go unikam a nie idę z nim na cmentarz czy też wchodzę do jego pokoju - prawda?).Pozytywne aspekty filmu to faktyczne zegar i kolory anime
Spartaczyli motyw z ich matką, to była szansa na coś lepszego w tym patosie, ale oczywiście wszystko szlag jasny trafił.
Po długiej przerwie (kilku letniej) chciałam wrócić do anime i trafiłam przypadkiem na to... Na początku myślałam, że odcinki są urwane bo tylko po 15 min i praktycznie żadnej rozwijającej się fabuły... Wybiliście mnie z błędu bo próbowałam się doszukać czegoś w tym a tam praktycznie nie ma nic, nie mówiąc o spartaczonym charakterze głównej bohaterki...Przy okazji - ktoś coś poleca podobnego ale wartego obejrzenia?
1. Uta no Prince-sama - też jest mało wymagające. Stado bishów (w którymś momencie jest ich chyba... dwudziestu!), machających tyłkami do muzyki i jedna sierota, pisząca dla nich piosenki.
2. Haruka Naru Toki no Naka de Hachiyoushou - ośmiu typa z przeszłości wokół pannicy, która jest jakąś reinkarnacją (plagiat InuYashy i Fushigi Yuugi).
3. La Corda d'Oro - kolejne muzyczne "cuś", ale utrzymane w klimacie muzyki poważnej i zaczarowanych skrzypiec (niektóre motywy są dość naiwne i zbyt baśniowe).
Z ambitniejszych haremówek polecam Hakushaku To Yousei :). Troszkę nietypowa kreska, ale ma ciekawszą fabułę i czerpie z irlandzkich mitologii. Jeśli nie przeszkadza Ci starsza data anime, to polecam też Yami no Matsuei. Kryminał w połączeniu z paranormalnością z Shinigami w tle :).
To chyba najgorsze wywalanie kasy w błoto jakie widziałam zamiast np stworzyć coś na poziome albo lepiej dać pieniądze na cele charytatywne albo na biedne dzieci z Afryki to nie trzeba kurde pompować cenny hajs na takie szmiry wprost z klozetów z najmroczniejszych i najobskurniejszych gułagów na tępe jednowymiarowe mokre sny chorych na głupotę faneczek Twilight'owych wymiocin z bandą śmierdzących kastratów na czele czysta poezja i głupota Japońców.