O czym ma być ten serial. Przecież nie bazuje na żadnej książce. Powstało to między 1 i 2 częścią filmu, i do tego jest preqelem. Ale ja czekam. Po filmie chyba stałem się fanem i przygotowuję się do przeczytania książek.
Książek z cyklu Diuna jest 20. Sześć jest napisanych przez Franka Herberta, resztę napisał jego syn, który głównie zajmował się rozbudowaniem uniwersum Diuny. A owe uniwersum jest co najmniej tak bogate (jeśli nie bardziej!) jak świat Tolkiena, J. K. Rowling albo Star Warsów. Dlatego potencjał filmowy jest ogromny i jeśli wszystko zrobią dobrze, to spokojnie mogą stworzyć kolejne po MCU i DC uniwersum filmowe.
Ja właśnie czekam na kolejne części nowej filmowej sagi... tylko, że jest pewien problem. Denis Villeneuve powiedział, że najprawdopodobniej skończy ekranizować na Mesjaszu Diuny, bo następne części są nie do przeniesienia na ekran. No ale cóż poczekamy - zobaczymy.
https://www.filmweb.pl/news/Denis+Villeneuve+chce+nakr%C4%99ci%C4%87+trzy+filmy+ z+serii+%22Diuna%22-144373 także jeszcze chciałby nakręcić Mesjasza Diuny i Dzieci Diuny.
" następne części są nie do przeniesienia na ekran"
Nie no, wszystko się da przenieść na ekran, tylko musisz odpowiednio podejść do tematu i wprowadzić dużo filmowych zabiegów. Problem w tym że Villeneuve prawie w ogóle tego nie zrobił i kręcił praktycznie kropka w kropkę, co jest w książce (pomijając kilka rozdziałów z powodu ograniczeń metrazu kinowego). A jak będzie szedł tym tropem dalej, to zderzy się ze ścianą, bo ekstremalnie ciężka do ekranizacji jest już druga część książkowej Diuny, gdzie wprowadzane są masakrycznie duże elementy, zmieniające postrzeganie uniwersum, jak Agonia Przyprawowa i występują spore przeskoki w czasie.
"(pomijając kilka rozdziałów z powodu ograniczeń metrażu kinowego)"
Ja bym powiedział, że pomijając co drugi akapit, z powodu.... myślę, że z powodu, że nie czuje w ogóle tej książki. Kazali to nakręcił.
Na ekranizacji "Dzieci Diuny" akurat mi zależy najbardziej :( Pierwsze podejście z 2003 w mini serialu kompletnie mi nie podeszło, nie mogłem się połapać o co chodzi, jakby inna historia niż w książce. Fakt, oglądałem dalej jak 15 lat temu a czytałem jeszcze wcześniej ale w serialo-filmie wszystko było rozłożone inaczej, w książce mieliśmy przede wszystkim Leto i dalej Ghanime, Alie, Stilgara. Kaznodzieja (mimo, że nie było wątpliwości kim jest) był po prostu kaznodzieją ;) "na wpół szalonym mistykiem" gdzieś na dalszym planie ;)
Na ekranizacji "Dzieci Diuny" akurat mi zależy najbardziej :( Pierwsze podejście z 2003 w mini serialu kompletnie mi nie podeszło, nie mogłem się połapać o co chodzi, jakby inna historia niż w książce. Fakt, oglądałem dalej jak 15 lat temu a czytałem jeszcze wcześniej ale w serialo-filmie wszystko było rozłożone inaczej, w książce mieliśmy przede wszystkim Leto i dalej Ghanime, Alie, Stilgara. Kaznodzieja (mimo, że nie było wątpliwości kim jest) był po prostu kaznodzieją ;) "na wpół szalonym mistykiem" gdzieś na dalszym planie ;)
nie to że się nie da tylko następne części rozciągają się na przestrzeni 3tys lat.trzeba by było serial wielkości kilkunastu sezonów zrobić
Problem w tym, że jeszcze książki dużego Herberta są dosyć nierówne. Ich poziom narracyjny spada sukcesywnie. Nie znam wszystkich książek małego Herberta i jego kooperatyw, bo są zwyczajnie grafomańskie. Przez parę przebrnąłem, resztę sobie odpuściłem. Za bardzo przypominają paraksiążki z „uniwersum” Star Wars, z których większość przypomina fanfiki.
To akurat jest typowe. Odcinanie kuponów rzadko trzyma wysoki poziom artystyczny. Przekonali się też o tym miłośnicy Gateway Frederika Pohla, którzy czytali kontynuacje. Każda kolejna coraz gorsza, a Pohl jeszcze płodził opowiadania w tym "uniwersum", jakby było mało. Ale ja i tak marzę o adaptacji samego Gateway, bo ta fabuła niemal z założenia jest bardzo filmowa.
Też marzę o Gateway, Ślepowidzeniu czy Cieplarni... Jednak musiałby zrobić to jakiś wizjoner, w niezależnym studiu, typu A24 czy Neon. To typ książek, których nie da się dobrze przenieść na ekran bez kontrowania własną, wyraźną wizją. PJ z LOTR pokazał, że zaangażowanie, miłość i wizja to najlepsze składniki adaptacji.
najpierw należało przeczytać książki, tracisz połowę sensu filmu jak nie więcej bez ich znajomości, do pierwszej części filmu wystarczy bodajże pierwszy i drugi tom
podobnie było z gawenem i zielonym rycerzem, tylko tam bez zapoznana się z tym poematem widz traci jeszcze więcej z seansu, bez zrozumienia co autor zrobił z tekstem źródłowym
"najpierw należało przeczytać książki, tracisz połowę sensu filmu jak nie więcej bez ich znajomości, do pierwszej części filmu wystarczy bodajże pierwszy i drugi tom" - Masz rację: najpierw przeczytać książki, a filmy to sobie można w zasadzie odpuścić.
no i błąd, najpierw należało zasięgnąć do książęk, bo bez znajomości tracisz jakieś 50% treści z filmu
podobnie było np z zielonym rycerzem, bez znajomości poematu sir gawen i zielony rycerz traci się jakieś 50% treści podczas odbioru seansu
aż dwa razy to samo napisałem, bo nie widziałem, że już komentowałem
wniosek: przeczytaj wreszcie te diune i wróć xd
Osobiście przeczytałem Diunę i dwie kolejne części (albo trzy, już nie pamiętam, bo to było 20 lat temu), ale czy któraś z książek napisana przez syna Franka Herberta tak bardzo cofa się w czasie, że sięga jeszcze historii o planecie Ziemia?