Pod względem realizacyjnym to jest wyższa półka serialowa i nie ma co do tego wątpliwości. Trzyma to (technicznie) poziom seriali HBO (obecnie Max).
Jeśli chodzi o fabułę, to tutaj niestety jest gorzej. I nie chodzi o powolne budowanie dramaturgii oraz lekko grafomański splot różnych mało prawdopodobnych okoliczności - chodzi nade wszystko o brak kreatywności poprzez naśladowanie serialu Gra o Tron. Cała masa postaci charakterologicznie i pod względem motywacji funkcjonuje na bazie tych samych szablonów, które Martin stworzył pisząc swoją serię powieści. I to podobieństwo jest nieprzyjemnie uderzające.
A warto pamiętać, że twórczość Martina to coś zupełnie innego niż twórczość Herberta i jego syna. Próba wplecenia klimatów z Gry o Tron w świat typu Diuna to naprawdę poważny, bardzo poważny zarzut.
Widać producenci HBO (obecnie Max) uznali, że warto poruszać się wydeptanymi wcześniej ścieżkami, skoro tamten patent przyniósł komercyjny sukces. Ja zaś uważam, że jeśli już bardzo chciano trzymać się schematów z Gry o Tron, to były od tego spin-offy, w rodzaju "Ród smoka". I to jakiś sens miało. Diuna to kompletnie inna bajka, która zasługiwała na osobne potraktowanie.
Zachowuję wysoką ocenę 6/10, ale mało błyskotliwy scenariusz nie pozwala mi dać więcej.