Serial który miał ambicje stać się ,,Grą o tron" w kosmosie bardziej wygląda jak ,,Kosmiczne jaja" przy ,,Gwiezdnych Wojnach"
Nie mamy tu wiele akcji. Rozczarowani będą Ci którzy liczyli na kosmiczne bitwy. Serial skupia się na intrygach / spiskach rodem z licealnego dramatu.
Nie czytałem książek, więc opieram się jedynie na tym co mogliśmy zobaczyć na ekranie. Przy dobrym akcyjniaku mogę ,,wyłączyć myślenie" i dać się porwać. Tutaj mój mózg był brutalnie pacyfikowany w każdym odcinku mimo, że serial zdecydowanie nie jest akcyjniakiem. Najbardziej raziło mnie:
- BG wydaje się najbardziej bać autorytarnych rządów imperatora bo to doprowadzi do zniszczenia ludzkości, dlatego w samym BG będziemy rządzić… autorytarnie. Matka przełożona decyduje o wszystkim a jej doradcami są ,,I, me and myself”
- Myślące maszyny niemal zniszczyły ludzkość sto lat wcześniej dlatego powinniśmy korzystać z potężnej AI – ale ją odizowaliśmy, więc cóż złego się może stać? Szczególnie, że z żadna z sióstr nie wygląda na speca od AI/IT. Ciekawe kto zajmuje się konserwacją tego wszystkiego.
- Valya posiada jakąś magiczną moc rozkazywania siłą umysłu o której nikt nie wydaje się cokolwiek wiedzieć, ale to nie problem nauczyć koleżanki jak opanować te magiczne sztuczki.
-W BG są może ze 3 starsze siostry i reszta przyuczających się nastolatek. Oczywiście część sióstr służy jako prawdomówczynie, jednak przy tej ilości rodów oraz ilości szkolonych dziewcząt wiele sióstr powinno być ,,wolnych”. Natomiast po tym jak zmarła matka przełożona nie mamy żadnego zjazdu BG – wszystko toczy się wśród dosłownie kilku starszych sióstr i grupie nastolatek. W końcu kto by się przejmował czymś tak błahym jak przejęcie autorytarnych rządów od matki przełożonej która wydaje się, że rządziła przez ostatnie kilkadziesiąt lat? Malutka frakcja jednej ze starszych sióstr i frakcja nastolatki. That's all folks.
-Po zamordowaniu pozostałych sióstr grupa nastolatek decyduje o przyszłości galaktyki. Ukrycie zwłok to prawdziwy majstersztyk (na pewno rozkładające się zwłoki kilkunastu ludzi nie będą śmierdzieć) , a pozostałym wystarczyło powiedzieć, że siostry zdecydowały się odejść. Przecież ich rodziny na pewno nie starały się dowiedzieć co się z nimi stało jak nigdy nie wróciły.
-Starano się nam pokazać, że Valya już w młodości była takim ,,geniuszem cieni”, dlatego też wysłała brata na samobójczą misję, która nie miała szans powodzenia. Brawo Valya!
- W BG gdzie ,,prawda się nie ukryje” bo przecież w tym się siostry specjalizują, sekreciki i kłamstwa są na porządku dziennym. I nikt nic nie podejrzewa!
Jednak lepiej zaczyna się dziać w ,,czasach obecnych” Pomińmy milczeniem ,,imperatora” bo facet jest tak do bólu slaby i bezwolny, że jedynie irytuje.
- Imperator i jego rodzina rządząca setkami (tysiącami?) planet nie ma przy sobie ochrony. Ot w sumie każdy może do nich podejść i ich zamordować. Nie liczę pojedynczych bezimiennych strażników którzy czasem pojawią się na drugim planie, stający tak daleko, że nie mieli żadnej szansy zareagować
- Imperium nie ma żadnych służb wywiadowczych (!!!). Absolutnie żadnych. Imperator nie wie kompletnie nic co się dzieje zarówno wśród wysokich rodów jak i BG oraz rebeliantów.
-Dzieci imperatora, których jedynym ukazanym w serialu talentem było ,,bycie dziećmi imperatora” postanawiają podkopać czy też wręcz zniszczyć jego władzę. Czy oprócz lekcji fechtunku nie powinni pobierać lekcji zarządzania i dyplomacji? Wydaje się, że w swoim wieku powinni już pełnić jakieś role w Imperium i być rasowymi zimnymi bezwzględnymi graczami w tej ,,grze".
- Córka, przyszła imperatorka, zachowuje się jak rozkapryszona 15 latka, mimo, że na ekranie widzimy dorosłą ukształtowaną kobietę 30+. Postanawia zniszczyć własny ród bo tata chroni mordercę jej niedoszłego męża (z przymusu) a potem uwalnia rebelianta bo się zakochała (mimo, że ten chciał ich wszystkich – w tym ją – zabić). Pogratulować.
- Jedynie Desmont Hart próbuje coś działać – jednak zbyt mało, zbyt słabo i za wolno.
Nie było w tym serialu nawet jednej postaci na miarę nie tylko Varysa czy Littlefingera, lecz nawet Cersei. Nie było nikogo kto wzbudzałby miłość, ani nikogo kto wzbudziłby nienawiść jak Jeffrey czy Ramsay.
Postacie w tym serialu są mdłe, nijakie. Irytują niemiłosiernie i jedyne czego pragnę to by zajął ich miejsce ktoś ciekawszy -> ktoś kto ma odrobinę oleju w głowie by prowadzić tą kosmiczną ,,grę o imperatorski tron”
Ogólnie bardzo celne spostrzeżenia. Mimo to nie uważasz, że Twoja ocena wynika tylko z rozczarowania? Serial nie jest zły, jest schematyczny i rzeczywiście nie ma tam ani jednej postaci, której życzę źle albo byłoby mi przykro, gdyby zginęła. Jednak jako całokształt uważam, że jest to serial z półki 6, czy nawet 7/10.