W skali od 1do 10 jak byście ocenili tą serię i jaki według was był najlepszy i najgorszy odcinek? Daje
mocne 9/10. Najlepszy odcinek to Death in heaven, a najgorzej wypadł Robot of Sherwood.
Dla mnie najlepszy był Listen albo Mummy on the Orient Express :) A najgorszy... chyba dla mnie Into Dalek albo Robot of Sherwood.
Seria moim skromnym zdaniem 7/10. Myśle że to troche nisko ale niestety nie podoba mi sie postać Clary i tego że odcinki są praktycznie o niej. Ulubiony odcinek to Time Heist a najgorszy to In The Forest Of The Night. I jeszcze zadam wam pytanie, czy w tym sezonie nie ma za dużo technologii, sprzetów elektronicznych, jest ciut za bardzo nowocześnie?
Dobry sezon, trzymający poziom. Najlepszy odcinek to według mnie zdecydowanie 'Listen' i 'Dark Water', najgorzej wypadły dla mnie 'The Forest of The Night' i 'Flatline', jakieś nijakie były.
Serię oceniam pozytywnie! Przekonałam się do aktora dosyć szybko. Najlepsze są scenariusze, dla mnie zawsze są zaskakujące, bardzo pomysłowe. Missy jest genialna, taka jak Moriarty z Sherlocka. Nudny wątek Danniego i Clary, są nijacy jako postacie, ale pomimo to odcinki są emocjonujące. Nie widziałam wszystkich odcinków, ale zapamiętałam Listen, Dark Water i Death in Heaven jako najlepsze. Bardzo mi się podobał też Robots of Sherwood. Lubię kostiumowe odcinki, podróże w czasie i spotkania z kimś z historii lub legend i mieszanie tego z porąbanymi robotami, kosmitami, wszystko bez ograniczeń, to wielki urok tego serialu.
Odcinki o podróżach w czasie i spotykanie postaci znanych z historii lub legend, zawsze były w tym serialu obecne i zawsze były jednymi z najlepszych historii. W tej serii, niestety ale postać Clary zniszczyła dla mnie wszystkie odcinki. W Robots... zniszczyła w zasadzie cały nastrój, jej rozmowa z Szeryfem była denna i płaska. W Listen cały odcinek genialny aż do czasu jak Doktor poleciał na koniec Wszechświata. Najpierw idiotyczna rozmowa z Orsonem, potem jej "mowa" do Doktora jak wróciła ze stodoły na Gallifrey. Tak złej gry aktorskiej nie widziałem dawno (o przepraszam, Kasia Cichopek "gra" podobnie...). Gdy Clara była z 11, to ten styl pasował, bo Matt robił z siebie błazna i taka miałka Clara tam pasowała. Jednakże do genialnej kreacji Capadiego, tak słaba aktorka nie pasuje. Pink, mimo iż jako postać był napisany słabo, to zagrany był bardzo dobrze. Peter w tej serii zaprezentował genialny warsztat.
Seria świetna, większość odcinków naprawdę mi się podobała - 9/10 Capaldi to genialny Doctor i moim zdaniem idealnie komponuje się z Clarą, jedynie do Dannego mam takie mieszane uczucia. No i Missy! Po prostu była genialna.
najlepsze - Listen, Time Heist no i oczywiście finał
najgorsze - całościowo odcinka nie potrafiłabym wybrać najgorszego, w każdym było coś dobrego, no ale najsłabszy Kill the Moon
teraz tylko czekamy na świąteczny :D
Najlepszy zdecydowanie pierwszy odcinek finałowy, aka Dark Water(w czołówce jeszcze Listen i Kill the Moon), a najgorszy, jeszcze bardziej zdecydowanie, Robots of Sherwood, czyli najgorszy odcinek w historii New Who - choć do tytułu klapy sezonu mocnym kandydatem jest też In The Forest Of The Night.
A ocenowo - coś w okolicach 8/10, może 7,5, czyli zdecydowanie najgorszy sezon ostatniego dziesięciolecia, do tej pory wystarczała mi skala od 9 do 10.
Skromne 7,5/10. Najlepszy - Death in Heaven, najsłabszy - Kill the Moon. Capaldi - dobry. Missy genialna. Słabi i nudni Danny i Clara. A teraz czekamy na świąteczny :)
Ja serię oceniam na 8,5/10. Moim zdaniem była dobra, tylko... no były lepsze :/ Doktor Petera Capladiego przekonał mnie od razu i mam nadzieję, że zostanie na dłużej niż dwie serie. Co do odcinków, najwyżej oceniam Dead in Heaven (10/10), Robots of Sherwood, Time Heist, Mummy on the Orientexpress i Flatline (9/10), najniżej Into the Dalek i In the Forest of the Night (6/10). "Najgorszych odcinków w serialu" nie znalazłam :P
Nie wiem, dla mnie ta seria jest okej, daleko jej do serii 1, 2 i 5.
Mysle ze zaraz odswierze ja sobie, przed odcinkiem swiatecznym.
Gdyby Capaldi nie byl tak swietny, to nie wiem czy bym kontynuowal ogladanie Doctora Who 2005.
Mnie Capaldi przypomina troche Colina, nie z wygladu, czy charakteru, ale obydwoje uwilbiaja Dr. Who, obydwoje sa swietnymi Doctorami ale ich ery (i tutaj, jak narazie jezeli chodzi o Capaldiego) sa srednie.
A ulubione odcinki to Deep Breath, Into Dalek, Robots of Sherwood, Listen, Caretaker i Flatline (glownie za setting, jak z Web of Fear.)
Według mnie ta seria była jedną z gorszych:/. Dałabym takie 7,5/10. To 0,5 za finał, Flatline i Listen ktore mi się podobały. Reszta odcinków była taka nijaka chociaż najgorszym chyba był Kill the Moon.
Na początku zaznaczę, że wszelkie zawarte w moim poście opinie nie uwzględniają odcinka świątecznego. Dla mnie też była to jedna z gorszych serii. Cieszy mnie zmiana charakteru odcinków na cięższe i mroczniejsze w porównaniu z seriami Jedenastego, bo tak też kontrastują ze sobą oba ostatnie wcielenia Doktora. Myślę jednak, że nie do końca to wyszło Moffatowi. Wprawdzie nie było już „everybody lives” ale za dużo było śmierci, która kompletnie żadnych emocji wobec zmarłych postaci nie wywoływała. Dwa najlepsze odcinki sezonu zostały napisane przez kogoś innego. Mowa oczywiście o Flatline i Mummy on the Orient Express. Były tam zdecydowanie najciekawsze potwory tygodnia. Równie ciekawy był jeszcze w Listen, ale pomysł uważam za nieco zmarnowany.
Wątek główny był nie najlepiej poprowadzony. Wcześniej pewne elementy były wplatane w fabułę odcinków. Teraz wstawek z Missy dowiadywaliśmy się za często na tyle niewiele, że równie dobrze mogłoby ich nie być. Ponadto z serialu zrobiła nam się Clara Who. Pomysł byłby super, gdyby był jakoś sensownie zakończony – a tak nie było. Po tym sezonie odnoszę wrażenie, że Moffat powoli zaczyna się wypalać. RTD odszedł po czterech sezonach i podobnie tak jak David wyczuł najlepszy czas na odejście. Tymczasem zapowiada się przynajmniej jeszcze jeden sezon pod nadzorem Moffata. W tym sezonie było także więcej niż zwykle odcinków autorstwa Moffata oraz dawno niewidziane odcinku mające więcej niż jednego autora, gdzie oczywiście pojawiało się nazwisko Moffata. Nie przełożyło się to moim zdaniem na jakość, wywołało to tylko wrażenie pchania się na siłę do napisów początkowych.
W tym sezonie było jednak więcej dylematów moralnych cięższych niż zazwyczaj i to mi się podoba. Lubię kiedy to co oglądam inteligentnie skłania do myślenia. Oczywiście lżejsze chwile też powinny być i takie odcinki też były. W tym sezonie zauważyłem także więcej odniesień do zarówno do NuWho jak i Classic Who i to jest zdecydowany plus – dzięki temu serial jest całością. Może to wynika z tego, że wnikliwiej oglądam odcinki, a może z tego że wznowione serie mają już na tyle dużo odcinków, że w końcu można się do nich solidnie odnosić.
Co do Dwunastego, to nikt chyba nie ma wątpliwości, że został wybrany właściwy aktor do właściwej roli. Trwało to dłużej niż w przypadku Jedenastego, ale w trakcie sezonu przekonałem się powoli do Dwunastego i mam nadzieję, że będzie jak najdłużej, bo potencjał aktorski Capaldiego jest spory i na pewno nie został w całości wykorzystany, czemu winny jest najpewniej sam wypalający się Moffat i dominująca w tym sezonie Clara. I tak Capaldi poradził sobie bardzo dobrze jak na tak słaby sezon. Także kostium Dwunastego przypadł mi do gustu, ale strój woźnego z Caretakera był świetny i nie miałbym nic przeciwko temu, żeby Doktor nosił go częściej :D Choć przyznam, że Clara nabrała w tym sezonie kolorków, to w pewnym momencie zaczęło być jej za dużo.
Wreszcie dochodzimy do wątku Danny’ego i Clary. Związek początkowo wiarygodny, by potem nabrać tej sztuczności i stać się czymś nużącym. Tak samo jest z postacią Danny’ego, który wzbudził większe emocje dopiero w przedostatnim odcinku. Nawet jeśli od początku pisana mu była śmierć to mógł być znacznie ciekawszą postacią.
Podsumowując, Dwunasty jak najbardziej OK, oby było go więcej w 9 sezonie. Moffat jak dla mnie może odejść i ustąpić miejsca w prowadzeniu serialu komuś innemu. Niech skupi się na Sherlocku. Mam nadzieję, że Jamie Mathieson napisze więcej odcinków w przyszłości, a może i nawet stanie się show runnerem. W jego odcinkach czuć, że mimo że fanem Doktora nigdy nie był to załapał o co w tym wszystkim chodzi. Kto wie co by się stało, gdyby dane mu było napisać wątek główny sezonu :) Poza tym sezon dobry, ale jak wspomniałem bywało lepiej i spadek formy i zmarnowany potencjał w wielu miejscach jest widoczny, więc 8-/10
Co do najlepszego odcinka to są nimi wspomniane Flatline oraz Mummy on the Orient Express. Najgorszy ewidentnie był Kill The Moon.
Jeszcze dodam, że szkoda że nie wykorzystano sceny z płonącą TARDIS z zapowiedzi sezonu. Ponieważ tego nie wykorzystano to widziałbym tą scenę w odcinku z regeneracją Dwunastego w następnego Doktora. Chyba że to było i nie zauważyłem to przepraszam., ale coś takiego raczej bym zapamiętał. No i mam nadzieję, że chociaż raz Capaldi pojawi się w tym stroju http://www.doctorwhotv.co.uk/wp-content/uploads/peter-capaldi-scarf-doctor-who.j pg bo to też było w materiałach promocyjnych, a ostatecznie na pewno się nie pojawiło - a moim zdaniem nienajgorzej Capaldi w tym wygląda i chętnie bym to zobaczył w którymś odcinku, może np. następnym świątecznym :)
Nie widziałem jeszcze finału i świątecznego odcinka.
Oceniam serię 4/10 ;/.
Jak na razie najlepszy jest Time Hest, a najgorszy... heh, sporo tego... Chyba Kill the Moon, bo przy wielu z góry było wiadomo, że będą szajsem. Po KtM się jednak czegoś spodziewałem, a rozczarował mnie strasznie.
Odcinki tej serii mi się podobały, kilka szczególnie, mimo małych niedociągnięć, które nadrabiały klimatem, grą aktorską i pomysłem, jak choćby Into the Dalek, Listen, czy Kill the Moon (nie rozumiem, o co ludzie się tak go czepiają, zgadza się, jajo było trochę idiotyczne, ale mieściło się w konwencji serialu lepiej niż pierdzący kosmici z serii nr 9, a pomijając to, i ten idiotyzm z pytaniem połowy ludzi na Ziemi , bo reszta była po słonecznej stronie i nijak światła zgasić nie mogła, co postanawiają w sprawie księżyca, odcinek był całkiem klimatyczny). Jest też w tej serii kilka które awansowały na moja top listę i będą oglądane jeszcze wiele, wiele razy, czyli Flatline, Deep Breath, Caretaker, czy odcinki finału. Tragiczny był tylko In the Forest of the Night, zmarnowany potencjał i koszmarnie bezbarwny Danny. Może dlatego, że lubię Clarę nie mam wrażenia, że robi się z tego Clara Who i cieszy mnie, że aktorka zostaje w serialu dłużej, a sam Capaldi to wreszcie "Mój" Doctor, niech się schowają poprzednicy, choć również byli wybitni w tej roli :) Podsumowując, ta seria to dla mnie coś między 8,5 a 9. Niestety, wątek Danny'ego został tak po macoszemu potraktowany, a niedoróbek odcinkowych tez się trochę uzbierało, że zaważyło to na moim odbiorze całości i mimo najszczerszych chęci nie mogę dać wyższej noty i nie oszukiwać samej siebie.
Najbardziej z tej serii to polubiłem Doktora jakaś odmiana wreszcie, ale zdenerwował mnie wątek Clary i Mr.Pink'a jak polubiłem Clarę w 7 sezonie tak poczułem odrazę w tym. Sezon sam w sobie się nie wybił więc daję 6,5 góra 7,5/10.
Zdecydowanie to jedna z gorszych serii. W zasadzie gorszy jest tylko 5 sezon. Historie nudne, odcinki jakieś takie zdziecinniałe, Doctor z początku nijaki zszedł w ogóle na dalszy plan, choć potem jego charakter się uwydatnił i sporo zyskał. Clara zaczęła mnie potwornie irytować choć w 7 sezonie ją lubiłam. Nie spodziewałam się takiego spadku formy tym bardziej, że 7 sezon był dobry. Moffat naprawdę mógłby już odejść. Czas najwyższy.
Najlepszy odcinek to Flatline, najgorszy ciężko mi wybrać bo tych kiepskich jest za dużo (Into the Dalek, Robots of Sherwood, The Caretaker, Kill the Moon, In The Forest Of The Night). O dziwo po raz pierwszy podobał mi się Moffatowski finał, ale mam wrażenie, że to tylko ze względu na świetnie odegraną Missy.
P.S. Pink to jakaś porażka. Oby go nie przywrócili do życia :/. Jak ja tęsknię za Rorym. On był idealnym "facetem" towarzyszki Doctora.
Tym razem się z Tobą nie zgadzam ;) Jak już Ci pisałam na forum Hobbita dla mnie sezon 8 jest lepszy od 7. Największa w tym zasługa Capaldiego, którego pokochałam od razu. Jego mroczny, czasem chamski i nieobliczalny Doctor jest wspaniały. Uwielbiam go (choć oczywiście Tennant wciąż jest nr 1). Capaldi rewelacyjnie gra (dla mnie widać od razu różnicę między nim, a miernym Smithem). Tematyka większości odcinków mi się podobała, zainteresowały mnie, a "Listen" to mistrzostwo. Do tego finał - najlepszy finał ze wszystkich Moffatowskich - wreszcie bez przepisywania czasu!
Żeby jednak nie było tak kolorowo to teraz trochę ponarzekam :P
- 4 odcinki nudne, bez polotu (The Caretaker, In The Forest Of The Night, Deep Breath, a Robots of Sherwood to już w ogóle mega porażka)
- Clara - zaczyna irytować (tyle pożegnań, a ona jeszcze wraca?!), talent aktorski Coleman wypada blado przy Capaldim (ze Smithem byli na podobnym poziomie, za to Peter na każdym kroku ukazuje jej aktorskie braki), do tego mam wrażenie, że Jenna z Mattem lepiej się dogadywała, była pomiędzy nimi jakaś więź, a przy Capaldim w ogóle tego nie czuję, nie dostrzegam żadnej "chemii", przyjaźni między nimi).
- Mistrz - do samej aktorki nic nie mam, bo zagrała bardzo dobrze, ale nie podoba mi się idea zmieniania płci przez Władców Czasu. Ja chcę ponownie męskiego Mistrza, bo Mistrz kobieta to nie to!
Co do Pinka - akurat drażni mnie tak samo jak Rory :P Ale to pewnie przez te wszystkie wątki miłosne (gdyby nie romansidła z Clarą i Amy to byłoby znacznie lepiej).
"Moffat naprawdę mógłby już odejść. Czas najwyższy" - a z tym to się akurat zgadzam w 100% :) Choć Capaldi mógłby jeszcze zostać na 10 sezon ;)
P.S. Liczyłam na zmianę towarzysza, niestety tak się nie stało :( A chciałabym zobaczyć w tej roli jakiegoś faceta, albo kosmitę (a może męskiego kosmitę? :P ), bo ziemskie kobitki to już mi się przejadły.
Nie do końca się tak nie zgadzasz :P. Capaldiego i ja polubiłam może to jeszcze nie miłość, ale idzie w dobrą stronę. Również zgadzam się z tym, że finał ostatniego sezonu to najlepszy finał ze wszystkich Moffatowskich. "Listen" z początku mi się podobał (może prócz zakończenia). Ale na przestrzeni innych odcinków gdzie na pierwsze miejsce wysuwał się wiecznie Danny i Clara znielubiłam go. Bo dobry odcinek to taki do którego wracam z przyjemnością a tu już nie mam ochoty.
Zainteresowała mnie ta chemia bądź jej brak o której piszesz. Faktycznie pomiędzy Clarą a 12 tego nie czuć. Zobacz że wszystkie relacje z 11 Doctorem były oparte na miłości bądź flircie towarzyszek z nim. A teraz gdzie ani miłość ani flirt nie bardzo pasuje relacja stała się płytka. Może jest to i kwestia aktorstwa bo taka relacja wyszła pomiędzy Donną a 10 Doctorem. Bez miłości czy flirtu a tylko czyta przyjaźń.
Zmiany płci prze TL i ja nie popieram pomimo urokliwej Missy. Boje się, że to fundament pod przyszłego Doctora kobietę.
Męski towarzysz kosmita - marzenie. :)
Ten sezon ma taki problem, że miał wiele odcinków dobrych, lecz nie wybijających się, ze trzy świetne (Listen, Kill The Moon i Flatline) i dwa totalne gnioty (Robots..., In the Forest of The Night) aspirujące do grona najsłabszych w historii serialu. Gra aktorska zarówno Jenny jak i Petera na wysokim poziomie, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że to najlepsza jak na razie para Doktor-Companion, ale choć cieszę się że Clara będzie w 9. serii, to martwi mnie trochę że przez wszystkie 12/13 odcinków. To chyba, patrząc przez pryzmat poprzednich towarzyszy, nieco za długo. Wyraźnie widzę p tym sezonie potrzebę wymiany scenarzystów, i nie chodzi mi nawet o samego Moffata, lecz po prostu odcinki napisane przez "świeżą krew" podobały mi się ogólnie dużo bardziej niż przez starych scenarzystów. Takiemu Gatissowi do końca życia chyba nie zrozumiem, o co chodziło przy pisaniu Robotów z Sherwood, zwłaszcza że już udowadniał, że potrafi dobrze pisać, nawet historie osadzone w podobnym klimacie (The Crimson Horror). Odcinki Moffata jeszzce w większości jakiś poziom trzymały, poza 8x01, który był nie tyle słaby co raczej przeciętny, lecz widać wyraźnie, że facet się albo wypala, albo po odcinku na 50 rocznicę zmniejszyło się jego zainteresowanie Doctorem Who. Mimo, że ogólnie darzę go ogromnym szacunkiem i jego sezony uważam za lepsze od poprzednika, jeśli w 9. sezonie ma być tak samo, niech lepiej poimyśli, żeby powoli odejść z serialu i zająć się np. Sherlockiem. Najlepsza postać prócz Doktora i Clary, to oczywiście Missy, grana przez świetną Michelle Gomez. Najsłabsza bezapelacyjnie Danny Pink, i nawet fakt że w finale i odcinku świątecznym zagrał lepiej niż zazwyczaj (czytaj: lepiej niż drewno) tego nie zmieni. Denerwowały mnie też często pojawiające się sprawy osobiste, w szczególności romanse Clary i Pinka. Najgorsze jest to, że praktycznie w każdym odcinku były to krótkie rozmowy lub rozmowy przez telefon, a i tak irytowały jak ch****a. Ale sezon raczej przeciętny, oceniłem go na 7,5/10, niżej jest tylko 1 (7/10) i 6 (6,5/10).
Wiem :) Gdy pisałem "Moffat mógłby się zająć Sherlockiem" chodziło mi chodziło mi o to, żeby skupił na tamtym serialu całą swoją uwagę i znów serwował nam świetne odcinki, jak to robili z Gatissem i Thompsonem w pierwszych dwóch sezonach ( bo 3. jest moim zdaniem już znacznie słabszy), i nie robił takich rzeczy, jak właśnie kilkuletnie przerwy między sezonami z tylko jednym odcinkiem w trakcie ;)
Blame BBC! Sherlock to jeden z wielu mini-seriali BBC, które mają premierę co kilka lat, to nie jest wina Moffa ;)
Fakt, 3 sezon był dość słaby, wg mnie głównie ze względu na Mary, za bardzo się na niej skupiamy i w ogóle - Mary to taka Sherlockowa odpowiedniczka Clary - nagle stała się główną bohaterką serialu i to mnie irytuje, bo serial powinien być o Sherlocku i Watsonie rozwiązującymi zagadki, a Mary mogłaby być gdzieś na boku.
Moff chce zostać co najmniej do kolejnej regeneracji, gdyż, jak to określił, chce żeby Doktor zregenerował się w murzynkę. A to już raczej dobije ten serial.
Chcieć to on może ;) Na szczęście w kryzysowych wypadkach zawsze odwołać go ze stanowiska ma prawo BBC.
Ja mam nadzieję że BBC pójdzie po rozum do głowy i nie dopuści do tego. Nie żebym był seksistą, rasistą czy homofobem. Nie i bardzo mi do tego daleko, ale nie wyobrażam sobie Doktora kobiety.
"chce żeby Doktor zregenerował się w murzynkę"
Powiedz, że to mało śmieszny żart. Gdyby to zrobił zniszczyłby serial doszczętnie.
Poczytaj jego wywiady w brytyjskich gazetach. Co wywiad mówi że skoro Mistrz jest kobietą, do Doktor też będzie. W jednym rzucił że nie rozumie czemu do tej pory Doktor nie był czarny i w ogóle fajnie by było jakby Doktor był kobietą i w dodatku czarną.
Niech się jeszcze w muzułmankę w burce zregeneruje.
Tak podejrzewałam, że Missy to tylko podłożone fundamenty pod przyszłego Doctora kobietę ;/. I o ile ona wypadła świetnie nie chcę Doctora kobiety. Mam nadzieje, że przed kolejną regeneracją BBC go wywali.
Ciezko, bo zla nie jest, ale czegos brakuje.
Moj ulubiony to chyba Deep Breath, najgorszy to, hmm chyba Time Heist, mam w planach kupno serii 8 jak troche stanieje i wtedy zobaczyc ponownie, wiec narazie nic nie mowie.
Ocena serii: 3/10
Najlepszy odcinek: Listen (odc.4.)
Najgorszy odcinek: The Caretaker (odc.6.)