Stwierdzam, że ostatni odcinek był najpiękniejszym zwieńczeniem całego serialu. Najbardziej ujęły mnie słowa "mogę się zmienić". Wszystko to co House zrobił dla Willsona było najwspanialszym czynem okazującym jak bardzo go kochał :) Cała ta końcówka, i ten pogrzeb - mowy tych wszystkich ludzi sprawiły, że prawie poleciały mi łzy... to było naprawdę piękne... cieszę się, że zrobili taką końcówkę,a nie jakąś tandetną.. ten serial był wspaniały !
Dla mnie tez finał był prawie na miarę całego serialu, choć został lekki nie dosyt. Może kiedyś powstanie pełnometrażowe zakończenie.
myślę, że to było takie całkowite pożegnanie z serialem. Oglądałeś "Swang song" - odc. specjalny ? jak nie, to obejrzyj.. tam jest pokazane, że to już koniec :)
a gdzie oglądałeś/oglądałaś ten odcinek specjalny? bo ja szukam ale nie umiem znaleźć
próbuje napisać stronę ,ale pisze ,ze niezgodne z regulaminem = wejdź na" i i t v" razem pisane :)
choć interesuje mnie też jakby house zareagował na śmierć wilsona, co po jego stracie by robił, czy by się zorientowali że house jednak żyje.
scenarzyści wybrali bardziej optymistyczny koniec, choć ciągle smutny to woleli pokazać co dla Housa znaczył Willson i jak mu był bliski.. nie chcieli go tak po prostu uśmiercić, tylko pokazać, że House wcale nie jest taki bezuczuciowy.
Powinien powstać film opowiadający o życiu Gregorego Housea od dzieciństwa aż do chwili gdy Lisa Cuddy przyjmowała go do swojego szpitala. Ale ósmy sezon , ostatni odzcinek był do dupy . Nic ciekawego , bo nie wiemy co dalej będzie się działo.
nie chodzi o to co będzie się działo - bo to chyba zrozumiałe. Willson umrze, ale wpierw przeżyje wspaniałe miesiące u boku swojego Prawdziwego przyjaciela. Ostatni odcinek pokazał,że House jest tak naprawdę bardziej uczuciowy i bezinteresowny niż większość z nas. On się zmienił. To był piękny odcinek. To co on zrobił dla Willsona było najpiękniejszym uczynkiem. Co do filmu - to owszem byłoby fajnie, ale ten osmy sezon był ostatnim etapem w życiu Gregorego Housea.
Ale chwila! Masz racje w jednym, że House zrobił coś niesamowitego dla Wilsona co w normalnym życiu mało realne choć może jest i tu się zgodzę. Jest jednak "ale" co do reszty scenarzyści dali nam wszystkim otwartą kartę jak będzie. Równie dobrze na najbliższym zakręcie się zabili, rak mógł być w nagłej remisji lub wiele, wiele innych zakończeń które sami sobie możemy stworzyć. I to mi się z podobało mimo średniego ostatniego sezonu potrafili zakończyć całość bardzo fajnie, z kasą na jaką za sługiwał cały serial.
a zrobiłbyś coś takiego dla przyjaciela ? poświęciłbyś swoje życie ? raczej nie.
Jeszcze raz powtarzam, skąd wiesz, że nie? Tak sobie na kolanie wymyśliłaś? Nie porównuj postaci fikcyjnej z realem, bo tu, w życiu, w przeciwieństwie do fikcji i "pięknego" zakończenia dzieją sie rzeczy o których nie masz zielonego pojęcia, jak widzę.
Wiem. Tylko piszę, że zakończenie było świetne, że House pokazał jak dobrym jest człowiekiem.. a co do "niż większość z nas" to może i masz racje, źle dobrałam słowa. W życiu "realnym" dzieje się wiele, ty też o wszystkim nie wiesz, nikt wszystkiego nie wie...
Pewnie:), tylko nie lubię bezpodstawnych uogólnień. Wg mnie ostatni odcinek mocno naciągany. Wręcz bardzo kiepski. Natomiast sama końcówka ujdzie.
wiem, trochę dziwny. Pewnie chcieli przypomnieć wszystkich aktorów, no i zrobić takie podsumowanie moralne Housa, jedyne co uratowało odcinek to końcówka :)
on zawsze taki był, zawsze dobry,gdzieś w głębi :), ale nie lubił tego okazywać.
Za szybko się poddałaś w tej dyskusji, chodziło ci o poświęcenie dla przyjaciela nie musi być aż takie jak w serialu. Ale ja się zgodzę z twoją pierwszą tezą, że w normalnym świecie ludzie nie są zdolni to pewnych poświęceń. Broń swojego zdania albo ten serial nic cię nie nauczył, a wszystko nas uczy nawet serial, może dla nie których głupi ale ..., daje do myślenia.
Zastanawia mnie tylko jedno, bo niby zakończenie jest piękne, ale z 2 strony to Greg miał do wyboru umrzeć, lub poświęcić całkowicie ostatnie miesiące przyjacielowi. Wybór dla mnie jest banalny, Grega z racji Jego specyficznego charakteru mimo wszystko trochę to kosztowało, ale wychodzi na to, że w sumie nic nie miał do stracenia, bo i tak wszyscy prócz Wilsona myślą że nie żyje, więc z tego co zrozumiałam to i tak po śmierci Wilsona zapewne ze sobą skończy, bo i tak tak jakby nie żyje. Jakoś mi się nie chce wierzyć że ujawni swoje "z martwych wstanie", pójdzie grzecznie do więzienia i zacznie życie bez prochów i medycyny. Co wy o tym myślicie? Bo ja mam mieszane uczucia.
a może poleci do ciepłych krajów, w jakieś odludzie i tam będzie żył.. może kogoś pozna, i rozpocznie nowe życie, pod nowym imieniem i nazwiskiem..
Teoretycznie możliwe. Szczerze mówiąc, zakończenie życia zaraz po śmierci Wilsona jako zrealizowanie wcześniej założonego planu, moim zdaniem deprecjonuje trochę Jego "altruizm" względem przyjaciela.
zakończenie tego serialu jest tak ułożone, żeby każdy mógł sam stworzyć swój koniec, więc to od ciebie zależy co się stanie z Housem ;)
Gdyby to tak na prawdę ode mnie zależało, to już dawno by był u mnie w mieszkaniu;) Oczywiście Hugh. A wracając do tematu, to chyba nawet dobrze, że twórcy zdecydowali się na takie zakończenie.
oczywiście, dali wolną wolę widzom , każdy może stworzyć własne zakończenie ;)
Może kiedyś zrobią ekstra mroczny odcinek ostatniego dnia życia Wilsona z chowaniem go na cmentarzu. Wiadomo, że to tylko czysta hipoteza, ale nigdy nic nie wiadomo.
ta.. może, ale to byłby bardzo nieciekawy odcinek, bardzo przygnębiający.. ja bym czegoś takiego nie chciała widzieć, wolę zapamiętać Willsona jako szczęśliwego i pełnego energii oraz chęci do życia człowieka :)
Serial wspaniały, ale 7 sezon był kiepski, czegoś brakowało, tego co widzieliśmy we wcześniejszych sezonach. Ostatni odcinek był dobry, ale myślę że większości fanów nie spełnił oczekiwania..:)
Widziałem ósmy sezon, ale mówię że ostatni odcinek nie był aż tak dobry jak każdy się spodziewał.
mnie najbardziej zastanawia, co house zrobi po śmierci wilsona, zabije się? to by było ultra dramatyczne etc no i też, skoro formalnie nie żyje to jak niby ma tak nagle wrócić, ale przecież dał trzynastce obietnice, że kiedy przyjdzie czas, to sami wiecie.
Ale nie wiem czemu się kolesia czepiasz, zresztą już drugiej osoby? Myślisz że wszyscy to idioci i oglądając ten serial, myśleli że oglądają film dokumentalny? To co bo to jest fikcja to, nie już nie można pogadać co by było gdyby?
Pewnie, że można. A jesli można, to dlaczego nie można:) wypowiedzieć swojego zdania?
To ma tak działać tylko w jedną stronę? Przecież to forum i każdy może mówić co chce.
dobre pytanie. Myślę, że reżyserzy nie zgłębiali tego aż tak bardzo, ale to prawda, że skoro House "nie żyje" to nie może pomóc trzynastce... Ale jeżeli już się tak nad tym zastanawiamy to może np. House zawsze gdzieś z dala śledziłby losy m.in. 13-tki i gdyby była taka konieczność ujawniłby się i by zrobił co trzeba, tak by nikt go nie zauważył :) coś takiego.
może może.. w ogóle szkoda, że trzynastki było tak mało w tym ostatnim odcinku, jak kiedy pokazywali życie wszystkich po 'śmierci' house'a, miałam straszną nadzieję, że pokażą też ją z jej dziewczyną na jakiejś wyspie w grecji czy coś takiego:) trzynaska foreva!
no, dokładnie. Chociaż oni chyba chcieli przypomnieć tych zapomnianych, co nie żyją. Trochę mnie zdziwiło pojawienie się żony House, ale cieszę się, że to zrobili.. ale najbardziej brakowało mi Caddy !
że w momencie , gdy jej choroba (pląsawica...) będzie już w w takim stadium, że nie będzie mogła funkcjonować , to House pomoże jej umrzeć.