Cóż, książkowy Dracula to potwór, potwór mieszkający w na wpół zrujnowanym zamku ze
szczurami i nietoperzami, mający dobre setki lat... pochodzący z krainy, która dla Stokera była
synonimem dzikości i nieznanych, groźnych ziem...
Jak do diabła można z niego zrobić amerykańskiego przedsiębiorcę próbującego propagować
elektryczność i to, w olaboga, XIX wiecznej Anglii, która na zacofanie nie narzekała? Starego
wampira... Amerykański przedsiębiorca z transylwańskiego hrabiego.
Nie, no, super.
A Frankenstein niech zostanie gwiazdą porno, co wy na to?
czepiasz się. oczywistym jest że trzeba nadążyć za masowym odbiorcą, tworząc seriale tego typu. ja oczekuję po prostu dobrej rozrywki mimo miłości do Draculi Stolkera.
*Stokera
Ale czy to tego stopnia, by zmieniać całkiem pierwowzór, tak kompletnie wbrew zasadom logiki? Coppola dużo zmienił. Dla masowego odbiorcy i interpretacji. Gdybym pisała scenariusz serialu na podstawie Draculi, też bym wiele zmieniła. Ale nie tak diametralnie, zabierając postaci wszystko prócz imienia, większość charakteru.
To naprawdę jest zmiana na poziomie robienia gwiazdy porno z Frankensteina.
Myślę, że chodzi o zrobienie z hrabiego postaci, dynamiczniejszej, żywszej, na której moznaby oprzeć serial.
Książkowy Dracula, tak naprawde nic nie robi, poza "byciem wampirem".
Wszelkie adaptacje starają się pokazać tą całą aurę wampiryczności, ale sam hrabia jest postacią dość statyczną.
Ot, siedzi sobie w zakurzonym zamku, czasem napadnie na wieśniaka, jedzie do Londynu pod wpływem impulsu, ale nie dlatego że Londyn Go ciekawi. Jeśliby przezył, wróciłby do swoich pajęczyn, świat Go nie interesuje.
Wydaje mi się że serialowy Dracula będzie postacią zainteresowaną światem, sposobem w jaki się zmienia (technologia), mającą zainteresowania i nawiązującą znajomości nie tylko po to żeby się "przyssać".
W perspektywie wielosezonowego serialu, to naprawdę rozwija postać już na starcie.