Niestety zabrakło tu ręki Toriyamy i to czuć. Na jednej półce z DBZ moim zdaniem serii GT nie da się postawić. Dość często wieje nudą i zdecydowanie nie wciąga tak jak poprzednik. W zasadzie warto chyba obejrzeć dla trzech elementów:
- Dan Dan Kokoro Hikareteku (wspaniały opening!),
- dla ujrzenia SSJ4 (chociaż i tak nie czuje się tej jego domniemanej potęgi tak jak czuło się to w Z, kiedy np Goku po raz pierwszy transformował się na Namek, lub tak jak Gohan robił z Cellem co chciał, kiedy poszedł jeszcze dalej. Tu, kiedy Goku osiąga SSJ4, przez chwilę ma przewagę, a potem Baby również się wzmacnia i Goku znów zbiera baty, podobnie z Vegetą- chwilka przewagi, kiedy łączą się w Gogetę, a potem znów są nieporadni jak małe dzieci. Ogólnie w tej serii nie czuć tak potęgi w zasadzie wszystkich postaci, która przecież powinna być wielka po wydarzeniach DBZ, nie wspominając o tym, że znaczna większość postaci, do których przywiązałem się w serii Z została zepchnięta na dalszy plan),
- oraz dla zakończenia, które moim zdaniem jest świetne, pomysłowe i wzruszające. Dla wielu także zagadkowe i mylące- w internecie, z tego co zauważyłem, pełno jest dyskusji na temat czy Son Goku zginął z ręki Omega Shenrona w przedostatnim odcinku- moim zdaniem tak, i była to śmierć godna bohatera.
To skoro zginał z ręki Omega Shenrona to kto go pokonał? :) Goku nie miała aureoli ani nic w tym stylu.
Co do samych wniosków, z większością się zgodzę. Mi nie pasowało też różowe futro SSJ. Transformacja Vegety w SSJ4 zupełnie niepotrzebna, a jeśli już to nie w tak beznadziejny sposób. Tez nie podobało mi się zepchnięcie innych do roli worków treningowych. Co z dawnym Piccolo? Co z Gohanem? Tutaj prezentowali poziom miernot.
Właśnie to jest tak mylące- chociaż w międzyczasie zdążyłem już wypracować nową teorię. Początkowo uważałem, że Goku umarł uderzony przez Shenrona kulą negatywnej energii, w momencie, w którym został wbity w glebę- potem z tej gleby się podniósł, gromadząc Genki Damę z całego wszechświata, a ataki Shenrona nagle przestały robić na nim wrażenie (!), po czym po pokonaniu go, odleciał razem z Shen Longiem, odwiedzając w dziwny, jakby transcendentny (pojawiał się i znikał, jakby go tam wcale nie było) sposób swoich przyjaciół, a także pojawiając się w różnych miejscach sto lat później (Turniej Tenkaichi, na którym walczył jego praprapraprawnuk, Góra Paozu, skąd Goku Jr. zdobył czterogwiazdkową smoczą kulę w kinówce GT), co nasuwa pomysł, że jest jakiegoś rodzaju duchem. Podobnie wszyscy, których odwiedził, zaczynając od Vegety, pytali "Goku... Czy ty...?", nie dokańczając, jakby chcieli powiedzieć "czy ty jesteś duchem?". Z drugiej strony, ta teoria jest o tyle niespójna, że śmierć w Dragon Ballu rzeczywiście jest ukazywana w zgoła odmienny sposób, i dziwne by było, gdyby nagle zdecydowano się ją pokazać inaczej. Pan w momencie kiedy Goku zbiera ostatnią Genki Damę, powiedziała, że wygląda jak jakiś bóg- co nasunęło mi pomysł, że Goku w rzeczywistości nie umarł, ale jego niezrównana wola walki, chęć pokonania zła w postaci Omega Shenrona przeistoczyła go właśnie w coś w rodzaju transcendentnego, nieśmiertelnego boga... coś w rodzaju wniebowzięcia.
Tym co mówiła Pan o Goku, że jest "Wszechmocny" to bym się nie sugerował. Polskie tłumaczenie było tak zjechane, ze tam wszystko już mogło paść. Chociaż teoria o tym, że Goku stał się nieśmiertelny (ukazanie się Goku Jr. i podstarzałej Pan na Tenkaichi Budokai) wydaje się w miarę prawdopodobna.
Ja akurat oglądałem japoński oryginał z angielskimi napisami, i mimo że japońskiego nie rozumiem poza paroma popularnymi zwrotami, to w napisach było dosłownie "Grandpa, you're like a god".
No tak czyli "Dziadku jesteś jak Bóg" ;) W sumie stwierdzenie jednego z bohaterów, nie tak jakby narratora.
Owszem, wypowiedź bohaterki a nie narratora, ale narrator w Dragon Ballu nie jest wszechwiedzący, a ta kwestia znalazła się tam w jakimś celu. Podoba mi się to, że ta końcówka jest tak niedosłowna, że każe gdybać, cóż to mogło się stać tak naprawdę.
He he dokładnie. Ale jeśli się nie mylę Goku po tym jak został mocno uderzony przez Omega Shenrona i spoczął w tej mega dziurze zaczął prosić ludzi o moc potrzebną do Genki Damy. Czyli ostatkiem sił ale jednak zdołał utworzyć największą Genki Damę.
To gdzie poleciał na Shernlongu też w sumie jest kwestią otwartą. Smok mógł go wchłonąć, Goku mógł polecieć na nim w zaświaty albo do innego wymiary, lub po prostu smok mógł go zabrać na mały podniebny trip :)
Podobało mi sie ze Goku odleciał na smoku a po drodze żegnał sie ze swoimi przyjaciółmi ale nie rozumiem tego ze smocze kule znikły wraz z Goku , przecież cały czas w Dragon Ball Z było mówione , że jeżeli smocze kule przestaja istniec to razem z nimi Wszechmogący . Według mnie na tym powinien zakonczyc sie odcinek . Bez sensu pokazany był Turniej Tenkaichi bez wszystkich bohaterów.