w scenie powrotu po nieudanych oświadczynach, gdy przypomina sobie słowa Lizzy. Jej kwestia kończy się nazwiskiem pana Wickhama, pan Darcy zatrzymuje się na zewnętrznych schodach, coś mówi, po czym z offu słychać tekst, który przypomina sobie Elizabeth. Nie znam angielskiego, a te słowa nie zostały przetłumaczone - i jestem bardzo ciekawa, co on tam z taką złością mówi (chyba pada tam coś o rodzinie, wydaje mi się, że słychać słowo "family"), bo pozostałe kwestie znam chyba na pamięć;)
Lizy mówi: "My opinion of you was decided when I heard Mr Wickham's story of your dealings with him."
Darcy, stojąc na schodach odpowiada sam sobie: Well, at least in that I may defend myself"
W wolnym tłumaczeniu wygląda to tak:
Lizzy: "Moja opinia o panu zdecydowała się, gdy usłyszałam opowieść pana Wickhama o pańskim postępowaniu względem jego osoby"
Darcy(sam do siebie): "Przynajmniej w tej sprawie mogę się bronić".
Możliwe:), w ogóle to ciekawe, jak funkcjonuje pamięć, dałabym sobie rękę uciąć, że nazwisko Wickhama pada na końcu wypowiedzi Lizzy.
Jest tak, jak napisałam. :) Ja to sprawdziłam. Taką mam naturę. A wiesz, że w ogóle nie zwróciłabym uwagi na ten tekst, gdyby nie Ty? Tyle razy oglądałam, wydawało mi się, że znam na pamięć, a ten kawałek jakoś zupełnie mi umknął.
No wiesz, napisałam tę prośbę pod wpływem impulsu (jak zwykle) i kierowałam się pamięcią. Gdy do niej wróciłam z Twoim tlumaczeniem, wysłuchałam jej uważnie, poza tym nie wątpiłam ani przez chwilę, że jest tak, jak piszesz:) Lubię całą tę scenę, gdy Darcy wraca z nieudanych oświadczyn, on tak pięknie cierpi:)
Miałam obejrzeć tylko tę scenę - oczywiście samooszukiwanie się dla zaawansowanych:) - wczoraj miałam seans z "Dumą i uprzedzeniem", a dzisiaj w pracy urwą mi głowę, tyle mam zaległości - ale to wszystko dla pana Darcy;)
Och, ja też uwielbiam, jak Darcy jest cierpiący. Najbardziej cierpiący jest, kiedy pisze list. A potem, po nieprzespanej nocy, z tą wymęczoną twarzą, w rozchełstanej koszuli, gasi z sykiem świecę, zmoczywszy uprzednio swe cierpiące lico zapewne lodowato zimną, zważywszy na ogrzewanie kominkowe, wodą. Jemu zawsze dobrze robi, gdy jest mokry :), nie sądzisz?
A wiesz, że mam na koncie podobne doświadczenie. Kiedy wrzuciłam płytkę w DVD, żeby odsłuchać wspomniane słowa, to potem już tak jakoś poleciało i obejrzałam do końca, czyli trzy odcinki :) I się przez to baaardzo późno położyłam spać, a rano cierpiałam. Co też ten Darcy potrafi zrobić ze skądinąd rozsądnym człowiekiem :)
Mokry pan Darcy...wybacz, ale jestem dopiero co po wywiadzie Bridget Jones z Colinem Firthem i tylko z tym mi się kojarzy...nie mogę przestać się chichrać, zaraz mi się przypomina, jak go pytała, czy go polewali ze spryskiwacza, albo to ostatnie pytanie, po którym uciekł:))) Sama wiesz, czyja to wina:)))
Hi, hi :))) Jak się przestaniesz chichrać, to jeszcze porozmawiamy o wpływie wilgotności powietrza na atrakcyjność pana Darcy'ego, mam taką nadzieję, bo wielce zajmujący to temat :) Btw, a podobały Ci się kawałki dotyczące "Love Actually" i ujęć głowy? Mnie bardzo to rozbawiło :D
No, tak bezradnie pokazywał dłońmi koło twarzy, ale Bridget była odporna:) O mokrym panu Darcy porozmawiamy za jakiś czas (a jest o czym;), jak trochę wywietrzeje mi z głowy ten wywiad, bo na razie mi się śmiechawa włącza za każdym razem:)))
Zaglądasz na pocztę? Coś tam dla Ciebie zostawiłam:)
Czy nie uważasz, że Richard Curtis, reżyser "Love Actually", spłodził własny gatunek multinarracyjnej komedii? :))))
O tak, powtórzone parę razy na różne sposoby, a biedny Colin i tak nie załapał, o co jej chodzi:) Nic dziwnego, że go pytała tylko o tę koszulę, wymyśliła takie mądre pytanie, a tu rozmówcy nie dostało inteligencji;)))
Czasami takie pytania zdarzają się na serio w wywiadach:)
O, niestety takie pytania bardzo często zdarzają się w wywiadach, co gorsza dziennikarze sami na nie odpowiadają, nie oczekując wcale odpowiedzi ze strony rozmówcy. Nie po to zadali pytanie, by wysłuchiwać odpowiedzi, ale by samemu popisać się "inteligencją. Na ogół odpowiedź jest równie zachwycająca jak pytanie :) Samo życie :)
wiesz może czy można gdzies obejrzec ten wywiad z polskimi napisami? Bo nigdzie nie znalazłam.
oj, to szkoda. Ja raczej dużo rozumiem jak oglądam angielsko-jezyczne filmy, ale nie gdy jest brytyjski akcent ;)
Agatko, przetłumaczyłam ten wywiad i zapisałam w postaci normalnego dokumentu. Nie potrafię zrobić z tego napisów niestety. Jeśli interesuje cię taka forma, to służę. Mogę przesłać na jakiś adres, albo wrzucić na chomika.
Wiem, że to będzie zupełnie od czapy i nie na temat, ale właśnie mi się przypomniało i skoro jestem już tutaj, to najprościej będzie powiedzieć to teraz, bo potem zapomnę. Musisz obejrzeć " Hanami. Kwiat wiśni". Koniecznie. Po prostu musisz. Zupełnie czarodziejski film. Jeden z najlepszych jakie oglądałam w 2010 roku. Chyba, że już oglądałaś?