Konkretnie z tego serialu. I to nie chodzi po aktorkę, tylko o postać. O tą całą Lizzy Benet, czy jak jej tam. Przecież ona nie istnieje, to wymysł autorki książki. To z początku było śmieszne, ale staje się coraz mniej. Wy dziewczyny jesteście całkiem stuknięte, zatracacie granicę między rzeczywistością, a literaturą. Jeszcze moment i poszukam kobiety, która nigdy nie czytała tej książki i nie trzyma pod poduszką dwóch płyt z odcinkami tego serialu
Haha czyżbyś to ty był ową osobą zazdrosną? Spokojnie - kobiety owszem szukają swojego pana Darcy'ego, jednakże nie ideała. Jasne, że Lizzie nie istnieje, ale dla wielu kobiet jest ona wzorem do naśladowania osóbki błyskotliwej, honorowej, skromnej, miłej, pełnej taktu, choć nieco upartej. Jednak - mam nadzieję - nie ślepym wzorcem ;-)