PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=33088}

Duma i uprzedzenie

Pride and Prejudice
1995
8,2 37 tys. ocen
8,2 10 1 37286
7,9 7 krytyków
Duma i uprzedzenie
powrót do forum serialu Duma i uprzedzenie

Obejrzałam "Dumę i uprzedzenie" tzn. te 6 odcinków w ciągu niecałej doby. Zrobiłam to z
dwóch względów. Po pierwsze, dlatego, żeby porównać tę wersję z wersją z 2005 roku, po
drugie, żeby porównać postać p. Darcy'ego z postacią Johna Thorntona (Północ Południe,
zachęcano mnie gł. z tego powodu, aby porównać, który z panów był wspanialszy w swej
dumie).

Z acznę od plusów. Podobał mi się sposób wykreowania postaci Lizzy przez Jennifer Ehle.
Lizzy dzięki nie nabrała słodyczy, radości ale charakteru. Momentami Jennifer przypominała mi
Meryl Streep (te dołeczki, oczy, sposób ekspresji). Polubiłam tę jej urodę i sposób bycia.
Niesamowicie sympatyczna postać. Pan Darcy to druga bardzo interesująca postać. Colin,
którego uwielbiam sprawdził się w tej roli bardzo dobrze. Najbardziej podobały mi się sceny,
gdy p. Darcy mówił przyjacielowi, że nie zamierza się poświęcać i tańczyć z pannami, które nie
znalazły innych partnerów tym samym robiąc im przysługę. A druga scena, gdy spotkali się
wraz z Lizzy przy jeziorze koło jego pałacu. Bardzo lubię Colina, i nie chcę być źle zrozumiana,
ale nie zrobił na mnie tak wielkiego wrażenia, jak na niektórych z Was. Bardzo dobrze oglądało
mi się ten serial, ale w pewnym momencie czułam się zmęczona tymi balami, odwiedzaniem
jednych przez drugich itp. Mało było scen, które szczególnie by zwróciły moją uwagę.
Od razu uprzedzam, że nie czytałam książki, zamierzałam to zrobić, po obejrzeniu DiU z 2005,
ale jeśli ten serial był takim odzwierciedleniem książki, to chyba podziękuję. Postać ojca Lizzy -
p. Benetta była trzecią osobą, która wzbudziła moją sympatię. No i może pan Whicam. Reszta
w mniejszym bądź większym znaczeniu mnie irytowała. Alison Steadman wcielająca się w
postać matki dziewcząt doprowadzała mnie do sytuacji, w których zmniejszałam głośność.
Być może teraz mnie zakrzyczycie, że się nie znam itp, ale zdecydowanie bardziej wolę wersję z
Keirą i Matthew z 2005 roku. Być może nie była już tak wierna książce, ale filmy na ogół nie są.
Lepsze to niż upchanie na siłę wszystkich wątków. W filmie w moich odczuciu nie musi być
wszystko to co zawarte zostało w książce, gdyż wtedy historia robi się rozlazła i nie ma już tego
samego klimatu.

I taka jeszcze jedna dygresja. Na pewno pan Darcy - Colina nie przebije w moim osobistym
rankingu Johna Thorntona (Richarda Armitage) czy też kapitana Wentwhorta (Rupert Jones).
Aczkolwiek każdy ma prawo do swojej opinii. Niemniej ten miniserial może się podobać i jak
widzę ma wielu fanów. Z przyjemnością spędziłam te 5 godzin przy nim, jednocześnie już
wiem, że raczej więcej do niego nie wrócę.