FILM z 2005 roku z Matthew Macfadyen i Keirą nieporównywalnie lepszy od tego serialu! Aktorstwo, scenografia i ta muzyka mistrzostwo!!! a Matthew jako Pan Darcy obłędny i ten jego głos... mam ciary :)
Muszę się całkowicie nie zgodzić. Film nie umywa się do serialu, który idealnie przedstawia historię Lizzie i Pana Darcy'ego. Może, gdyby z filmu zrobić mini serial, tak jak tutaj, to byłoby lepiej. Niestety, zbyt dużo chcieli pokazać w filmie w tak krótkim czasie. Za to w serialu przedstawili wszystkie wątki dokładnie, gra aktorska jest fenomenalna, kostiumy przepiękne.
To moja opinia, rozumiem jeśli ty jej jednak nie podzielasz :)
Ok, rozumiem może rzeczywiście nie ma co porównywać bo film a serial to różnica, ale dla mnie Matthew jako Pan Darcy cudny! :)
Najpierw chciałam oburzona napisać: chyba kpisz.;) Ale teraz napisze, ze każdy ma inny gust. Jak dla mnie w wersji z 2005 postacie są niezbyt dobrze dobrane. W serialu widać, że Wickham jest starszawy trochę, ale bardziej przypomina uwodziciela niz ten cienki blondasek. Matthew MacFayden to świetny aktor, ale nie pasuje mi wizualnie do roli pana Darcy. Gada jakby miał katar. Gdy jego duma ustępuje zmienia się w ciamajdę. Takie mam wrazenie. Juz bardziej pasuje mi w tej roli Sam Riley w "Dumie i uprzedzeniu i Zombie". Za to Colin Firth to ikona w tej roli. Wygląd i gra są perfekcyjne.
MacFayden to dobry aktor, ale według mnie nie ma tego "coś" co powinien mieć Darcy. Jak dla mnie bełkocze. I cały czas mam wrazenie, że zaraz wytrze nos w rękaw. To przystojny mezczyzna i lubię wiele jego rol, ale jako Darcy nie podoba mi się wizualnie. A scena pierwszych oswiadczyn? Powinna wydawać mi się malownicza, a on prawie źebrze w tej scenie. A Darcy powinien walczyc z Elizabeth na słowa. Nie czuję klimatu w tym filmie. Ale zdjęcia są piekne.