Muszę powiedzieć że jestem zauroczona. Świetna scenografia, klimat epoki cudownie pokanany, pełno ciekawych postaci bo były ciekawe ale też śmieszne i romantyczne i denerwujące i czarujące. Dla każdego coś dobrego. Jennifer Ehle to strzał w dziesiątkę - urocza, kobieca ale z dziewczęcym urokiem, po prostu miodzio. I oczywiście Colin Firth - czaruje nieśmiałością i zabójczymi spojrzeniami ;) Przy tym całość kończy się jak to Jane Austen przykazała podwójnym ślubem. Pyszności i nic dodać nic ująć. Chociaż scena z mokrą koszulą jest baaaardzo przereklamowana i zawsze mnie rozczarowuje. W sumie to teraz nie bardzo mam ochotę na obejrzenie nowej wersji kinowej bo lepiej na pewno nie będzie.
Jeżeli tak bardzo jesteś zauroczona serialem, to do filmu podejdź bardzo a to bardzo sceptycznie, bo możesz bardzo się zawieść :). Ja kocham serial, bo jest idealny pod każdym względem, broni się i jako ekranizacja, i samodzielnie, a film jest trochę płytki...