Dość przyjemny odcinek, bez wielkiego szału ale lubię gdy Jake ma więcej niż krótki epizod przed kamerką internetową. Fajny wątek z wynajętą dziewczyną i te "i love you" po wyznaniu kim jest rozbrajające. I gadatliwa Missi też ma swój urok dla mnie. Biedny Jake gdzie on znajdzie inną Missi. 9 sezon mnie drażnił ale już się przyzwyczaiłem i w 10 nie jest źle.
Pomysł z tym, że jak Walden i Missi nikogo nie znajda do pewnego czasu, to moga sprobowac razem, jest zerżnięty z "How i met your mother". No chyba, że taki dziwne akcje są w ameryce na pożadku dziennym, wtedy sorry, zwracam honor.
Ta cała Miley Cayrus działa mega na nerwy nie dość, że dali jej role przygłupa wiecznie gadającego. To jeszcze wnerwia mnie to, że jak coś jej Walden proponuje to ona zawsze fuj. Myślałem od samego początku, że oni będą coś kręcić i będą fajne akcje. Śmieszne jest to, że jej bohaterka mając do wyboru przystojnego młodego faceta z pozycją leci na przygłupa, który, jak Jaka to już w ogule jest żałosne. Alan który siedzi na kanapie Ciągle z kwaszoną miną i ciągle mu się nic nie udaje wszystkie kobiety nim gardzą to juz się przejadło. Bo niby pracuje na nic nie wydaje poza alimentami dodatkowo walden do zarządu go zatrudnił w którymś momencie za mieszkanie i za nic nie płaci to jego sytułącja powinna być dużo lepsza. Charlie był fajny na luzie podrywał laski 18-19 letnie i żadna nie mówiła fuj. Cały czas sie było, z czego pośmiać się a tu potencjał aktorów jest niewykorzystywany, bo serialu komediowego robi się dramat.
amen
W pełni się z Tobą zgadzam. Kurde jak na ekranie pojawia się panienka Cyrus to mam ochotę wyłączyć odcinek. Nie mam pojęcia co ona ma wnosić do serialu, chyba tylko tyle, żeby przyciągnąć przed TV nastolatki. No niewiem, może też tak mówię, że nie jestem z tego poj... pokolenia :)