Komercyjna wersja Tudorów. Chyba się w grobie przewracają:) Film przypomina M jak miłość w
najgorszym wydaniu. Tylko tyle i aż tyle:)
Komercja jest wszędzie - zleży jak wchodzi w .....e - kolejnej komercji -tzn. niewykształconemu widzowi:)
http://www.filmweb.pl/serial/Dynastia+Tudor%C3%B3w-2007-313990/discussion/Maria+ czy+El%C5%BCbieta,1519539
Komercyjny nie oznacza z góry zły, czy gorszy od powiedzmy artystycznego. Serial komercyjny jest po prostu nastawiony na zarabianie pieniędzy (jak chyba wszystko w dzisiejszych czasach) i skierowany do masowego widza. No i oczywiście dobrze wypromowany. Wiele filmów było z założenia filmami komercyjnymi a okazały się później wybitnymi dziełami.
Zgadzam się. I pewnie masz rację:) Ale pewnie mamy różne spojrzenie na tema historii. Film historyczny ma uczyć, a nie bawić. Pozdrawiam.
To nie jest typowy serial historyczny, a historical fiction ;) Nie zawiera wszystkich faktów, wiele jest zmienionych na potrzeby serialu. Nie można z niego na pewno uczyć się historii i do pewnych rzeczy trzeba podejść z przymrużeniem oka ;) Serial ma nam tę historię przybliżyć. I nie widzę tu akurat powodu, dla którego nie miałby być komercyjny :)
Mnie również boli straszne naginanie faktów, pominięci faktów lub wędrówki w czasie trupów itd :p
Komercja komecją, nowoczesny styl ok, ale połączenia osób obu sióstr Henryka nie zrozumiem! Największa bzdura serialu ;p
Najwięcej błędów i przeinaczeń historycznych jest w 1 sezonie. Później już ogląda się fajnie.
Niestety zawsze znajdą się narzekacze. Na LOST narzekali, na Rzym narzekali, na Tudorów narzekają, na Borgiów będą narzekać. Ja już przywykłem.
W sumie to historia Anglii i pewnie pod ich 'gusta' zrealizowana. Jak im to odpowiada, to spoko:) Ja bym nie chciała żeby mi królewską rodzinę pomylili;)
Jak dla mnie historia Tudorów jest sama w sobie bardoz cikawa i interesująca, więc niepotrzebnie ją zmieniali, ale cóż.
Przeżyłam jakoś i to nie wpłynęło na moją ocenę serialu:)
Czy tylko ja uważam, że co odcinek to gorszy? Lubię historię średniowiecznej Anglii i pierwsze odcinki mnie niesamowicie wciągnęły, ale jestem teraz w połowie drugiego sezonu i kolejny epizod z trudem oglądam do końca...
Trafne porównanie do m jak mdłości. Mam wrażenie, że mógłbym oglądać co drugi odcinek i niewiele bym stracił
Czy ja wiem, czy mocną? Raczej jest bardzo grzecznie. Już "Rzym" HBO był pod tym względem znacznie odważniejszy.
Trudno się nie zgodzić, że jest "telenowelowato" i z każdym odcinkiem - gorzej.
Irytuje mnie już od mniej więcej początku drugiego sezonu aktorstwo Meyersa, który narzucił sobie pewną "manierę" i właściwie od kilkunastu odcinków jest wciąż taki sam. Na dodatek się nie starzeje. W chwili ślubu z Jane Seymour (odcinek 21., jestem po 22. :P ) Henryk VIII miał 45 lat, a ten serialowy wciąż wygląda na 30-32. :P (Nie mają w Showtime charakteryzatorów? ) Postać Seymour też na razie mocno nijaka. Szkoda, bo wcześniejsze żony Henia były zagrane naprawdę dobrze (Maria Doyle-Kennedy była świetna, a Natalie Dormer nie dużo gorsza).
Konflikt religijny - dla serii, jak się zdaje, kluczowy - też już trochę "zjada swój ogon" - kolejne spiski papieskie robią się powoli nudnawe. Dialogi nie powalają - służą raczej temu, żeby doprecyzować, w którym miejscu wydarzeń historycznych akurat jesteśmy, gdyby ktoś się zdążył pogubić :P , niż żeby budować postaci z krwi i kości (właściwie chyba jedynymi ciekawymi postaciami od początku serialu były Katarzyna Aragońska i Anna Boleyn).
Ale mimo to - jeśli wyłączy się wszelkie nadzieje na ambitną produkcję historyczną, jeśli uświadomi się sobie, że przecież to serial Showtime, a nie HBO, czy AMC, więc trudno oczekiwać cudów - to można go oglądać z umiarkowaną, ale jednak przyjemnością. Kobiety są piękne, mężczyźni przystojni, spiski na tyle kiczowate (zresztą to akurat cecha wspólna wszystkich produkcji o Tudorach, przy których pracował Michael Hirst, nie tylko "Dynastii..."), że aż urokliwe, wizualnie jest bardziej niż przyzwoicie, niektóre pomysły Hirsta tak niepoważne, że aż zachwycające (zapasy Henryka VIII i króla Francji), więc w sumie jest dobrze. Niemniej Tudorowie zasługują na lepszą produkcję. Chyba poszukam gdzieś "Sześciu żon Henryka VIII" telewizji BBC i wtedy sobie porównam. :P
Obejrzałem odcinek dwudziesty trzeci. Zaczęła mi się podobać aktorka grająca Jane Seymour - szkoda, że (wnioskuję to z zapowiedzi odcinka następnego :P ) jej rola w serialu dobiega końca. No, ale nic dziwnego - Jane długo żoną Henia nie była.
Najbardziej beznadziejną postacią trzeciego sezonu jest Sir Francis Bryan. Przyznaję Skw_, że najmniej się dzieje w pierwszej połowie drugiego sezonu. Teraz jest "energiczniej", ale i wciąż - kiczowato. :P
O dziwo nie ma tandetnego wątku gejowskiego, jak w dwóch pierwszych sezonach. Może to i lepiej.
Niestety coraz mniej tych scen łóżkowych :) Po przebrnięciu przez trochę nudnawą (moim zdaniem) pierwszą część drugiego sezonu, muszę zmienić zdanie - później serial rozkręca się, a trzeci sezon obejrzałem w jeden dzień :)
Davus, zapomniałeś o ambasadorze Chapuys - wg mnie, jego rozmowy z różnymi postaciami (przede wszystkim z Henrykiem i Cromwellem) są genialne. Czysta kwintesencja dyplomacji :)
Chapuys jest OK, ale mnie nie powala. :P Dodałbym do tej grupy też Charlesa Brandona, gdyby nie to, że jego przemiana z szalonego ogiera w aniołka gdzieś na początku drugiego sezonu była zbyt nagła, by można ją było uznać za uzasadnioną. Niemniej warto pamiętać, że to Brandon jest "sprawcą" najodważniejszej (jak na razie - jestem po 24. odcinku) sceny erotycznej w serialu, która miała miejsce bodajże w... pierwszym odcinku (został wtedy przyłapany na seksie z jakąś panienką przez jej ojca). Pilot serialu był odważny, potem było już niezwykle grzecznie. A szkoda. :P
Seymour zmarła, a to znaczy, że ta część historii Henryka VIII, którą jeszcze jako tako znam już za mną. Może będzie mi się pozostałe 14 odcinków dzięki temu lepiej oglądać. :) Zobaczymy.
Raczej bym nie stwierdził, że potem było już grzecznie. Może nie tak jak w "Rzymie", gdzie pojechali po całości, ale też pokazali co nieco :)
Nie powinieneś się rozczarować, wg mnie im bliżej końca serialu tym lepsze odcinki
No, wreszcie scena erotyczna warta wspomnienia! Odcinek dwudziesty piąty, prawie końcówka - przewrotnie zmontowana z odczytywaniem przez biskupa podstawowych zasad nowego kościoła anglikańskiego. Generalnie odcinek dość słaby, ale ta scena - całkiem niezła. ;) Niezły też motyw na samym końcu ze śmiejącym się, przebranym za króla, siedzącym na tronie błaznem.
Czwarty sezon na razie (jestem po trzecim odcinku) naprawdę dobry. Wciąga. Co prawda Anna z Cleves zrobiła się mało ciekawa (jest urocza i bez przerwy uśmiechnięta, nic poza tym), a Katarzyna Howard to skończona idiotka, ale fajne jest to, że akcja serialu skupia się głównie na pałacowych intrygach (jest dzięki temu bardziej intymnie, właściwie większość akcji rozgrywa się w pałacowych komnatach), a nie na papieskich spiskach (co już było nudne).
Katarzyna Howard była najbrzydszą, najgłupszą i w sumie najnudniejszą ze wszystkich dotychczasowych żon Henryka. Mocne słowa, ale tak to zostało pokazane w serialu. :P No, jestem dokładnie w połowie ostatniego sezonu. Czwarty i piąty odcinek czwartego sezonu dobre, ale jednak słabsze od trzech wcześniejszych.