Nie wiem, jak wy, ale twórcy chyba zbytnio wszystko komplikują w tym serialu - chodzi mi o sprawy uczuciowe. Jake najpierw twierdzi, że kocha Dylan, potem nagle podoba mu się Penny, potem zrywają ze sobą i Jake znów tęskni do Dylan i gdy ta jest już gotowa go do siebie przyjąć i odzwajemnić uczucie, Jake z powrotem twierdzi, że jednak kocha Penny. A Penny i Jake? Najpierw Penny wyznaje, że kocha Jake'a, ale po tygodniu zrywają ze sobą, jednak Penny wciąż kocha Jake'a, potem z kolei nienawidzi go (choć ten uświadamia sobie, że ma ochotę z nią być), po czym znowu coś do niego czuje (z kolei on woli być dla niej tylko kolegą z pracy), następnie znowu traktuje go ozięble (a tym razem Jack chciałby by do niego wróciła), a potem ma ochotę wyznać mu, że jednak go kocha (a Jack oczywiście w tym czasie znów nie chce z nią być). I tak w kółko. A teraz do tego jeszcze Gavin zaczął kręcić z Penny. Powoli robi się z tego intryga rodem z jakiejś latynoskiej telenoweli. Ja wiem, że te wszystkie sytuacje z tego wynikające są śmieszne, ale niech oni wszyscy się zdecydują, co czują, kto kogo kocha i czy faktycznie się kochają - bo takie zmienianie zdania co chwilę to chyba nie jest miłość...
no tak ale dylan teraz przyznala ze tylko przy jake'u jak wchodzi do jego gabinetu to czuje dreszcze i takie tam, skumala ze to musi cos znaczyc...to samo tyczy sie jake'a, z penny mial normalne kolezenskie stosunki, rozmawial z nia o wszystkim a w obecnosci dylan tracil glowe...dlatego widac ze polaczyla ich milosc...no a gavin i penny to juz inna bajka..