Mogli zrobić z tego komedię (parę razy się zaśmiałam), mogli zrobić kryminał, romans czy film przyrodniczy, mogli wszystko razem, ale jak można w taki sposób zabierać się za temat leczenia traumy? To jest niewiarygodne. Plus za estetykę (oprócz zbliżeń na twarz Kidman, przepraszam Nicole), plus za impresję, ale trzeba umieć podźwignąć ciężar sprawy, za którą się bierzemy.
Dokładnie, zwłaszcza że większość bohaterów poznajemy bardzo powierzchownie tak naprawdę. To się kupy nie trzyma!
Prawda jest taka, że terapie psychodeliczne istnieją. Są prowadzone legalnie w Australii i niektórych stanach USA, w ramach badań klinicznych w wielu miejscach na świecie oraz nielegalnie praktycznie na całym świecie. One rzeczywiście polegają na podaniu psychodelików w celu "rozmiękczenia" sztywnych wzorców zaburzonego umysłu i skonfrontowania z wypartymi traumami. Są niesamowicie skuteczne i są uważane za absolutny przełom w psychiatrii.
Problem tylko w tym, że ten serial popełnia dużo błędów w przedstawieniu sposobu, w jaki są one prowadzone. W tym serialu mamy do czynienia z pogwałceniem większości procedur, których się w ramach takich terapii przestrzega i których zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa oraz pozytywnego przebiegu całej terapii. To, co się wyprawia w tym serialu to przepis na zapakowanie całego towarzystwa na oddział zamknięty z ciężkimi psychozami.
Oprócz tego w kompletnie błędny sposób przedstawia działanie psychodelików. Objawy, które mają bohaterowie serialu to objawy delirium, a nie doświadczenie psychodeliczne. A delirianty (prawdziwe halucynogeny, w przeciwieństwie do psychodelików, które halucynacji nie powodują) niczego nie leczą, wręcz przeciwnie - kaleczą, ludzie po deliriantach często mają bardzo poważne i długotrwałe zaburzenia.