Niedawno skończyłem oglądać serial SHERLOCK i po przeczytaniu opisu tego serialu stwierdzam,
że nijak ma się do oryginału i wydaje mi się, że może być marną podróbą. Jakie są wasze zdania,
warto zaczynać ten serial czy lepiej przejść do innego. Zaznaczam, że to są tylko moje przemyślenia
więc prosze się nie złościć :)
Po pierwsze Elementary naprawdę nie ma nic wspólnego z Sherlockiem BBC poza materiałem źródłowym. Zanim serial wyszedł było wiele obaw, że będzie to po prostu amerykańska wersja Sherlocka. Ale jak się przekonaliśmy obawy te były bezzasadne. Nie wiem, czego szukasz w serialach, ale Elementary to świetny procedural (ze świetnymi postaciami). Jeśli jednak oczekujesz niemożliwie skomplikowanych intryg, pościgów i powiewających długich płaszczy, to się zawiedziesz.
Zgadzam się z przedmówcą, Elementary łączy z Sherlockiem tylko dzieło sir Arthura Conan Conan Doyle'a. Ciężko więc nazwać go "nędzną podróbką" skoro jest ekranizacją (bardziej lub mniej udaną - to już zależy od osobistej oceny) serii książek powstałej ponad 100 lat temu.
Oba seriale są różne w tak wielu płaszczyznach, że nie ma ich co porównywać. Elementary ma układ typowego procedurala z głównym wątkiem przewijającym się w tle, Sherlock ograniczoną ilością odcinków i bardziej rozbudowaną, zawiłą fabułą bardzo takim proceduralem zostać nie chce. Osobiście uwielbiam oba wcielenia Holmsa, jednak mają zupełnie odmienne klimaty. Nie oznacza to, że którykolwiek z nich jest gorszy (nie mówię tu oczywiście o technicznych aspektach, ponieważ w wykonaniu i budżecie Sherlock bije amerykańską wersję na głowę). Najlepiej obejrzyj kilka odcinków i zobacz czy ci się spodoba, Elementary nie zasłużyło na to, aby skreślać je po przeczytaniu opisu.
Amerykanie chcieli uzyskać prawa do "Sherlocka" BBC, a kiedy im się nie udało, postanowili zrobić własny serial. Zaangażowali Jonny'ego. Lee Milllera, który w głośnym spektaklu "Frankenstein" grał dwie role na zmianę z Benedictem Cumberbatchem. Producentka "Sherlocka" zagroziła jednak sprawą sądową w razie jakichkolwiek podobieństw. Stąd "Elementary" to zupełnie inny serial, w zasadzie bazujący na podstawowych właściwościach opowieści Conan-Doyle'a: genialny detektyw ma towarzysza, pomagają policji oraz osobom prywatnym w rozwiązaniu trudnych spraw, przy czym detektyw stosuje metodę dedukcji wspartą ogromną, choć specyficznie ukierunkowaną wiedzą.
Twórcy "Elementary" na tej bazie stworzyli zgrabny serial proceduralny i starają się, żeby zagadki były na miarę geniuszu Sherlocka. Bardzo mało czerpią z oryginalnego materiału, choć oczywiście i u nich jest Moriarty, Irene i Mycroft (oraz Lestrade) - na wszelki wypadek są to postacie dalekie od tych z "Sherlocka" BBC (dla mnie jednym z powodów oglądania "Elementary" jest stwierdzenie, jak też sobie jego twórcy poradzą w tej mało komfortowej sytuacji...). Chyba tylko w jednym odcinku nawiązano bezpośrednio do fabuły opowiadania Conan-Doyle'a ("Zabójstwo przy moście") - rzecz w tym, że "Sherlock" BBC zaanektował już w pierwszym sezonie sporo materiału :-) Za to wyposażyli Sherlocka w umiejętności, o których Moffat i Gatiss wcześniej nie wspomnieli (amerykański Sherlock hoduje pszczoły... jeśli pamiętasz dialog przy łóżku szpitalnym Sherlocka w serialu BBC, to zestawienie go z tym faktem niewątpliwie Cię rozbawi).
Jako procedural "Elementary" to naprawdę ciekawy, choć nie porywający serial (w znaczeniu: kiedy będzie następny odcinek, bo nie mogę się doczekać). W warstwie obyczajowej jest bardzo amerykański i to jest chyba jego najsłabszy element. Watson gdera całkiem podobnie jak John w wersji BBC, ale robi to bez wdzięku Martina Freemana, a jej próby uczynienia z Sherlocka "normalnego" człowieka wydają mi się po prostu niesmaczne.
Skoro już wspomniałaś o Lestradzie i o tym, że twórcy elementary starają się jak najmniej mieć wspólnego z sherlockiem bbc, muszę powiedzieć, że w przypadku jego postaci kiepsko im to wyszło ;) Moim zdaniem Lestrade to akurat ta sama postać, w nieco alternatywnych rzeczywistościach. Bo przecież inspektor policji, który do tego stopnia polega na konsultancie, będzie miał ciężkie życie, kiedy zabraknie jego magicznego pomocnika (oczywiście nie w Sherlocku, ponieważ tam Lestrade jest tylko dla humoru, ale potraktujmy go poważniej i zabierzmy mu Sherlocka i mamy Lestrade'a z elementary).
PS Nie daje mi to spokoju. Dlaczego awatar z tego filmu? To wyraz sympatii do Stinga, czy do jego postaci, a może masz po prostu takie poczucie estetyki? Co kryło się za Twoją decyzją? (Tak naprawdę chciałam wiedzieć tylko to. To całe gadanie o Lestradzie to zasłona dymna.)
"Only I will remain"... "Diuna" i ja to długa historia :-) Genialna powieść przeczytana w odpowiednim momencie życia i może nie do końca udany, ale ambitny (biorąc pod uwagę ówczesne środki techniczne) film Lyncha ze świetnymi zdjęciami i wysmakowaną scenografią... Oczywiście to Paul jest moim bohaterem, za to Feyd przypomina mi, że anty-bohater może mieć niemal identyczną pulę genów. Bardzo lubię tę rolę Stinga. W ogóle bardzo lubię i cenię Stinga, a że wygląda tu dokładnie odwrotnie niż ja, to taka fajna zmyłka :-)
A Lestrade z "Elementary" przypomina mi hamletyzującego Wallandera w wersji Branagha. Lestarde BBC nie jest może geniuszem, ale jakoś sobie radził przez ten czas, kiedy Sherlock ganiał po Europie szajkę Moriarty'ego. To solidny rzemieślnik, który dobrze czuje się w swoim zawodzie. Lestrade CBS natomiast po wielu latach pracy nagle zaczyna mieć wątpliwości co do swoich umiejętności... Dziwne... Oczywiście nie ma lotności umysłu i spostrzegawczości Sherlocka,ale zna procedury, na czym opiera się praca jakichś 75 procent stróżów prawa. Nie rozumiem więc jego rozterek i sytuacja z ostatniego odcinka wydaje mi się bardzo naciągana.
Lestrade BBC to normalny, dobry gliniarz, którego Sherlock traktuje z lekceważeniem tylko dlatego ze nie wybija sie ponad przecietnosc (ale on przeciez wszystkich przecietnych tak traktuje). Lestarde CBS to tez przecietnie dobry glina, z ta tylko róznica ze posiada on duze ambicje i jeszcze wieksze kompleksy plus do tego charakter kompletnego dupka, który sprawia wrażenie ze gdyby posadzic go na tronie to zrobiłby sie z niego kolejny Joffrey Lannister. ;) Wczesniej wiekszosc (jesli nie wszyskie) sherlockowych filmow, pokazywaly Lestrade jako komicznego, leniwego idiote, nie majacego pojecia o swojej robocie. Kompletnie nie pamietam jak to było w ksiazkach ale cos mi swita ze podobnie tylko moze bez tego rysu komicznego.