PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=299616}
7,9 9 025
ocen
7,9 10 1 9025
Ergo Proxy
powrót do forum serialu Ergo Proxy

Czy ktoś kiedyś czuł, że coś podoba mu się tak bardzo, że ma ochotę podzielić się tym ze światem, ale nie może dobrać słów i nie jest w stanie opisać tego, co czuje? Ja mam tak, po obejrzeniu niektórych filmów anime. Mnogość zagadek, ukrytych znaczeń, niewyjaśnionych wydarzeń - cały czas musimy być skupieni, aby nie przegapić jednego zdania, którego gdzieś między dialogami wyjaśnia wiele z fabuły. Ignoranci zawsze będą widzieli w anime "Czarodziejki z Księżyca" i jakieś głupie japońskie brutalne kreskówki. Mógłbym przekonywać znajomych, że tak nie jest, że prawie wszystkie anime, które widziałem, były nieporównywalnie lepsze, niż większość kinowych hitów rodem z Hollywood. Po co jednak kogoś namawiać, skoro, aby poznać geniusz japońskiego anime, trzeba poświęcić na to czas i przygotować się na coś wymagającego ciągłego myślenia? Zwykle od kina oczekujemy rozrywki, tym bardziej od filmów animowanych. Ja muszę dawkować sobie anime tak, żeby się nie zmęczyć i nie zrazić. Zwykle oczekują od filmów wyjaśnień, a tu trzeba się większości rzeczy domyślać. Czasami potrzebuję świeżo po obejrzeniu poczytać poczytać profesjonalne recenzje, sprawdzić, co umknęło mojej uwadze. Po "Ergo Proxy" spodziewałem się kina s-f podobnego choćby do "Ghost In The Shell". Jest tu sporo podobieństw, ale głównie powierchownych. Fabularnie i stylistycznie "Ergo Proxy" jest czymś, czego nigdy nie spodziewałem się zobaczyć.

Serial złożony z dwudziestu trzech odcinków jest opowieścią w klimatach cyberpunkowych o tematyce utopii (mój ulubiony temat) i duszy w maszynie. Obie rzeczy goszczą na ekranach kin dosyć często, nigdy jednak nie przedstawiono tego w tak oryginalny i odważny sposób jak w "Ergo Proxy". Serial rozpoczyna się w utopijnym mieście zamkniętym pod kopułą, chroniącą ludzi przed skażonym środowiskiem na zewnątrz. W mieście Romdo emocje i uczucia nie są wskazane (skąd to znamy?), dążyć do doskonałości - znaczy starać się być "wzorowym obywatelem". Ponieważ ludzie opuścili Ziemię, po tym, jak sami ją zabili, resztka tych, którzy przetrwali jest niewystarczająco duża, aby zbudować ogromne ludzkie społeczeństwo. Ludzie tracąc powoli możliwości rozmnażania się, polegają na istotach zwanych Proxy, które potrafią tworzyć życie. Społeczeństwo Romdo to ludzie i androidy (AutoReivy), które zaprogramowane przez rząd pomagają ludziom stać się "wzorowymi obywatelami". Widok miasta, w którym połowa społeczeństwa to maszyny daje do myślenia. W pamięć zapada też obraz doskonałego sąsiedztwa, gdzie wszystko jest idealne, tylko że nie ma tam nikogo, kto mógłby tam mieszkać, ponieważ poza maszynami pomagającymi utrzymywać czystość i urok tego miejsca, nie ma już nikogo. W mieście dochodzi do incydentów wywołanych wirusem "Cogito", który zarażając AutoReivy uwalnia ich od programu i pozwala myśleć samodzielnie. Dochodzenie w sprawie zarażonych Autoreivów prowadzi re-l Mayer - naprawdę rzadko spotykany charakter w filmach. Dziewczyna ta jest wnuczką gubernatora oraz inspektorką Wywiadu Biura Cywilnego w Romdo. Na pierwszy rzut oka - kolejna zbuntowana silna nastolatka, udowadniająca światu, że jest najpiękniejsza, najlepsza, niepokonana i we wszystkim najwspanialsza. Szybko można się zorientować, że to wyjątkowa postać - trudno doszukać się w niej typowych cech głównych bohaterów filmowych. Jest samolubna, uparta, ignorancka, wydaje się niezdolna do miłości i głębszych uczuć. Możliwe, że stała się taka przez zupełny brak miłości dziadka i samo Romdo, które tworzy z człowieka bezduszną maszynę. re-l Mayer ma do dyspozycji swojego personalnego AutoReiva imieniem Iggy. AutoReivy mają to do siebie, że traktowane jak psy nie odczuwają poniżenia, celem ich istnienia jest służenie obywatelom. Iggy znosi wszystko, co wyprawia re-l Mayer, jest dla niej jedyną bliską osobą, nawet jeśli re-l nie zdaje sobie tego sprawy. A co jeśli Iggy potrafi myśleć za siebie i czuje to, co ludzie? W odcinku, gdy poznajemy dobrze Iggy'ego zacząłem ten serial traktować jako coś, czego nigdy wcześniej nie widziałem, coś na co czekałem. Prawdziwe "ja" tego AutoReiva było dla mnie pierwszym znakiem, że "Ergo Proxy" nie można zignorować. Nie wiedziałem jeszcze, że każdy kolejny odcinek będzie mi się podobał jeszcze bardziej. Na początku bowiem wszystko jest dosyć usypiające i mało zrozumiałe. Akcji prawie nie ma, tak zresztą dzieje się przez prawie cały serial, co jak na tego typu filmy jest niespotykane. Młoda re-l Mayer tropiąc zarażone AutoReivy trafia na istotę Proxy. Tym samym sposobem trafia na imigranta Vincenta Law, który zwykle pojawia się w miejscach, w których widziano Proxy. Vincent Law jest odwrotnością Mayer - słaby, wstydliwy, niepewny niczego, zgubiony. Mayer ścigając go opuszcza miasto, dowiadując się, że poza Romdo istnieje życie. Zaczyna zadawać sobie niewygodne dla rządu miasta pytania i nie ufając do końca nikomu w Romdo, sama zaczyna szukać na nie odpowiedzi. Wraz z nią podróżują Vincent Law oraz mały AutoReiv - maskotka o imieniu Pino. Pino zarażona wirusem "Cogito" w ramach myśli "Cogito Ergo Sum" zaczyna związywać się emocjonalnie z Vincentem, który powoli staje się dla niej kimś jak ojciec. Jak sama mówi: "Pino kocha Vincenta, Pino, Vincent kocha re-l, więc Pino też kocha re-l". Sam "ojciec" Pino to także bardzo ciekawy temat do opisania, ale chcąc zagłębiać się kolejno w każdy wątek, nigdy nie skończyłbym pisać. Wracając do małej Pino, jest ona moją ulubioną postacią. Swoim uśmiechem, naiwnymi pytaniami, zabawnym strojem królika stanowi ogromny kontrast na tle wiecznie przygnębionych postaci serialu oraz całkowicie zdewastowanego świata wokół nich. Pino sama mówi o sobie w trzeciej osobie, co już w połączeniu z jej radosnym japońskim głosem jest zabawne. Serial obfituje w znacznie więcej istotnych dla fabuły postaci. Każdy z wątków, nawet powiązany ze sobą nadaje się na zupełnie oddzielną historię filmową. To chyba czyni ten serial tak bardzo bogaty merytorycznie.

Osobiście najbardziej podobały mi się odcinki, które dla innych stanowią prawdopodobnie tzw. "wypełniacze" niewprowadzające do fabuły nic nowego. Mam na myśli "Pracowicie Bezczynni", "Zabójczy Teleturniej" i "Wieczny Uśmiech" - tego typu rzeczy szukam w kinie, nigdy nie spodziewałem się znaleźć to w anime, zamiast w filmie fabularnym. Serial obfituje w ukryte znaczenia, podobnie jak większość tego typu dobrych anime. W odcinku "Wieczny Uśmiech" twórca miasta wygląda jak Walt Disney, a jego kraina przypomina wraz ze swoimi przesłodzonymi postaciami "Disneyland". Nawet postacie nie są nazwane przypadkowo. Większość z nich dostała imiona po słynnych filozofach. Samo miasto Romdo jest opisywaną przez Platona utopią. Pino to skrót i nawiązanie do imienia Pinokio - podczas podróży po świecie android ten staje się bardziej człowiekiem niż maszyną. Rada miasta przedstawiona jako rzeźby to także klasyczne dzieła głównie włoskich malarzy i rzeźbiarzy. Aplikacja wbudowana w AutoReivy nosi nazwę Turing - po Alanie Turingu, który przeprowadził słynny test na sztuczną inteligencję. Pewnie takich ciekawostek jest znacznie więcej i nigdy się o nich nie dowiem, nie przeszkadza mi to jednak doceniać wysiłek scenarzystów. Nieistotna jest dla mnie oszczędność kreski, czyli mało efektowne rysunki. Siłą serialu jest sama opowieść, dialogi, głosy, cytaty i nieprawdopodobna muzyka. Mam na myśli ścieżkę dźwiękową, niesamowitą czołówkę i piosenkę "Paranoid Android" brytyjskiego RADIOHEAD na końcu każdego odcinka. Dodatkowo po każdym odcinku następuje krótki wstęp do następnego, który jednak zamiast zwiastunem, jest zawsze jakimś pomysłowym cytatem albo krótkim monologiem. Uczucie, kiedy wiem, że nie do końca pojąłem dany odcinek, a już nie mogłem doczekać się następnego, było dla mnie czymś niesamowitym. Mam nadzieję, że każdy oglądający ten serial poczuje to samo albo i więcej.

ocenił(a) serial na 8
_Michal

"Przypadkiem" zacząłem czytać Twoją recenzję i przyznam bez bicia - przestać nie mogłem, co nieczęsto mi się zdaża. Naprawdę dobrze napisane. Jakoś mnie to ... (po)ruszyło.

Sam jeszcze (w wakacje!), wstawałem w nocy po kilka razy aby na bieżąco ściągać kolejne to odcinki, aby z zapartym tchem brnąć dalej w moje pierwsze anime od... naprawdę długiego czasu.

W mojej skromnej opini:

- za mało akcji (naprawdę, chociaż trochę, Proxy i ich styl walki naprawdę mi się spodobały!)
- trochę za dużo wypełniaczy (owszem, niektórymi nie pogardzę - narracja w "Pracowicie Bezczynnych" to coś co lubię)
- zawiłość i totalne pomieszanie - tylko ja mam takie wrażenie? Może to efekt wakacjynego odmóżdżenia? ;)
- wątek miłosny - DLACZEGO ONA GO NIE POKOCHAŁA?!?!?! ;( - przez cały czas trwania serialu na to czekałem XDDD
- Pino - tutaj jestem wręcz zobligowany się zgodzić - postać wyjątkowa, jedna z najlepszych kreacji jakie dotąd widziałem

8/10

Ps. skoro mowa o Pino - skojarzyła mi się z Edem z CB ^^

ocenił(a) serial na 8
Bezimienny_

Blaaah! - zapomniałem o openingu - MAJSTERSZTYK! Aż mnie ciarki przechodziły słuchając muzyki. Ścieżka dźwiękowa z pewnością na plus, i to duży! Polecam xd ehh... Chciałbym jeszcze raz przez to przejść... Od początku do końca. Aż żal się robi ;b

Bezimienny_

A jak pomyślę o wybitnie tragicznej postaci Iggiego to, pomimo tego, że oglądałem to anime już chyba z rok temu, chce mi się płakać;P A to jak został zmieniony utwór "Paranoid Android" jednego z moich ulubionych zespołów nie wiem czy wyszło mu na dobre, bo jeśli ktoś słyszał tę pieśń w oryginale to wie, że to raczej hymn pokolenia lat 90. niż zwykła pioseneczka;P

ocenił(a) serial na 9
Bezimienny_

A ja mam odwrotne wrażenia co do Vincenta i Re-L. Ona go pokochała w drodze do Moskwy/Mosko, ale nie dawała tego po sobie poznać. Oczywiście do samego końca nie jest to wyjaśnione, ale moim zdaniem reakcja Re-L po tym, jak Pino powiedziała, że słyszy Vincenta mówi sama za siebie.

W sumie Re-L to chyba jedna z moich ulubionych postaci w anime. Jej arogancja i pewność siebie działają na mnie wręcz hipnotyzująco.

Najbardziej zagadkową postacią serii jest wg mnie Dedal - nie wiemy wiele o jego działaniach, ale ciekawe jest, że wygląda on na dzieciaka, choć w istocie jest zacznie starszy - skoro to on stworzył Re-L. Re-L zresztą chyba w przeciwieństwie do Real rozwijała się normalnie, wynikałoby więc z tego, że Dedal powinien być o niemal 20 lat starszy od niej.

Bezimienny_

Jak na anime w którym praktycznie nic się nie dzieje przez większość czasu;P ani przez chwilę mi się nie nudziło oglądając je! Co do 'wypełniaczy' dla mnie te zabiegi były genialne - popaprany teleturniej i ten upiorny wręcz 'disnayland' to jedne z moich najbardziej ulubionych odcinków! Szkoda, że nie ma więcej tego typu produkcji:/

Bezimienny_

No i zaspamowałeś :/

ocenił(a) serial na 10
_Michal

Ja własnie skończyłem, co moge powiedzieć, genialny.
Fabuła hmm nie zrozumiałem , napewno nie zrozumiałem, nie moge tez uniknąc moich nadinterpretacji, a jeżeli cos zrozumiałem to nie było to aż tak zachwycające, chce przez to powiedzieć, że sama fabuła wydaje mi się...hmm jak to nazwać...gdy obejże cos i ograne pomysł to żadko moge mówić, że(mój zasób słów jest okropny :P, moja pisownia pewnie też, dyslektyk, na dodatek nie działa mi czerwone podkreślanie :/)...o! czyms mnie zaskoczył.Takie naprawde nowe pomysły zdażają się dosyc rzadko.Na dodtatek koniec pozostawia wieelki niedosyt na odpowiedzi które cały czas sobie zadawałem, pozostaje moja prawda :D.
Ten film jest raczej genialny ze wzgledu na same postacie, klimat, mnogość symboli i właśnie na tą luźną interpretacje tego wszytkiego , choc jednoczśnie ,o ironio, włąsnie to mnie najbardziej w tym filmie denerwuje.Oraz najważniejsze sposób realizacji, nie zauwązyłem wypełniaczy :P raczej ciekawe pomysły. Początkowe odcinki( pierwsze 5 odcinków ) nie zrobił na mnie zbyt wielkiego wrażenia, ale potem się zaczęło, z odcinka na odcinek robiło się coraz ciekawiej nie mogłem oderwać oczu od telewizora, aż do końcowego odcinka gdzie po prosytu pękła mi zyłka :P z zachwytu jak i z niedosytu o którym pisałem. Ostatnim razem podobne wrażenie zostawił po sobie "Ghost in the Shell", choc ten tytuł moze troche mniej mna wstrząsnął.
Moge powiedzieć tylko jedno waarto obejżeć.

Ktysiu

Ja mam wręcz odwrotne wrażenia. Pierwsze odcinki naprawdę mnie zaintrygowały i wciągnęły w senną atmosferę Romdo, ale dalej było niestety coraz gorzej. Oglądanie drugiej połowy serialu, było wręcz męczące. Mam wrażenie, że sami twórcy nie wiedzieli, o co im chodzi i dokąd to zmierza. Nie lubię takich nadmuchanych historii, które na finiszu pękają jak bańka mydlana i nic z nich w widzu nie pozostaje.

ocenił(a) serial na 10
SteelRose

No coz, mnie ta historia o samym Proxy malo interesowala. Takze pierwsze trzy odcinki mnie zmeczyly nieco. Pozniej takie odcinki, ktore wymienilem w recenzji mnie rozwalily. W ogole historia trojki lub czworki znajomych interesowala mnie bardziej niz elementy zagadki.

ocenił(a) serial na 9
_Michal

pokochałam ten serial w momencie, kiedy vincent otworzył oczy, zaraz przed "skokiem", w pierwszym odcinku. każda najmniejsza historia i postać ma sens- genialny scenariusz. wizualna strona, muzyka... ciężko streścić to w kilku zdaniach, a dłuższe opisy znudzą "niefanów". może zabrzmi to pompatycznie, ale walka vincenta stała się moją walką. walka re-l tak samo. pino.... to ja.

o tak! podeszłam do tego emocjonalnie. ta seria na to pozwala.

budowa i podejście do głównych bohaterów trochę przypomina mi Cowboya Bebopa. abstrakcja niektórych odcinków, komedia i dramat w innych. a wszędzie ukryty sens. można spędzić miesiące, doszukując konkordancji niektórych pomysłów, czy nawet motywów muzycznych, które zazwyczaj są tylko tłem, a zaczynają budować treść.

ergo proxy "nie jest serią dla wszystkich"- kolokwializm, ale jak inaczej uprzedzić Was przed tym, w co pakujecie się oglądając pierwszy odcinek. nie mogę polecić z czystym sumieniem. ale jeżeli macie odwagę- spróbujcie!

ocenił(a) serial na 7
_Michal

Chyba powiedziałęs wszystko co było do powiedzenia. Ja powiem tylko: Amen. Pzodrawiam.

ocenił(a) serial na 10
_Michal

Od siebie powiem tyle: to anime to cudo.

Odnośnie ludzi którym się nie podobało - ciężko ustrzec się przed durnym tekstem "ci, którym się nie podobało, nie zrozumieli" którego sam nie znoszę (bo np. w przypadku Wojny Polsko-Ruskiej którą rozumiem lepiej niż wielu "zwolenników", właśnie tak do mnie mówiono), ciężko też powiedzieć "o gustach się nie dyskutuje", bo tego tekstu też nienawidzę, wolę raczej powiedzenie "są gusta i guściki".

Powiem po prostu, że może jestem głupi, ale nie rozumiem jak to się może nie podobać :-).

Mi podobała się całość, od pierwszego do ostatniego odcinka. Rysunek, miejscami wręcz ascetyczny, za to mający wszystko to co czyni go perfekcyjnym, muzyka, po prostu niesamowita, fabuła, razem ze wszystkimi swoimi symbolami, nawiązaniami i zawoalowanymi zagadkami, kreacja postaci, wszystkie mają tu swój charakter i każda pełni jakąś rolę, jakby byli "uczłowieczoną układanką", koncept.... i przede wszystkim K L I M A T.

I w żadnym anime nie widziałem tak genialnych fillerów.

ocenił(a) serial na 10
Mikz

Pierwszy raz ktos w koncu napisal (szkoda, ze nie wsyzscy to zobacza), ze NIE MA czegos takiego jak "kazdy ma inny gust", albo "nie podoba sie ERGO :-) nie zrozumiales".
Oczywiscie, ze mozna rozpoznac gowno od dobrego filmu, mozna tez z jakiegos powodu polubic gowniany film, bo na przyklad ma sie slabosc to danego klimatu (np. horrory o mrowkach).

Ze wszystkim sie zgadzam, ale osobiscie moge napisac, ze wiem i rozumiem ludzi, ktorym sie nie spodoba ERGO PROXY. To nie jest film dla wszystkich. Pomijajac, ze w ogole anime nie jest dla wszystkich. Ja na przyklad nie specjalne zrozumialem film "Experiment Lain" oraz mange "Blame".

Moim zdaniem Ergo Proxy jest specyficznym serialem i nie ma prawa spodobac sie wiekszosci.

Pozdrawiam!
PS
Super jest poczytac wszystkie ciekawe posty pod swoja recenzja.

ocenił(a) serial na 10
_Michal

Po tekście "są gusta i guściki" spodziewałem się raczej że zaraz ludzie zaczną wylewać na mnie kubły pomyj (wiadomo, "poprawność polityczna") a tu, proszę, miłe zaskoczenie :).

Odnośnie kwestii rozumienia, widziałem wielu trolli jeżdżących po różnych dziełach a nie wykazujących nawet odrobiny zrozumienia dla tematu. Pisząc o tekście "Nie podoba się, nie zrozumiałeś", miałem raczej na myśli to, że NIE WSZYSTKICH przeciwników można pakować do jednej szufladki z taką etykietką.
Piszesz, że film nie ma prawa podobać się większości, ale w skład tej większości wchodzą:
-> Ludzie, którzy przez swoje durne podejście traktują anime jako "bajkę dla dzieci" i nawet nie dokończą pierwszego odcinka
-> Ludzie, którzy poczują się urażeni faktem że ktoś próbuje zmuszać ich do myślenia (ERGO :-) nie zrozumieli)

oraz ostatnia niewielka grupa czyli

-> Ludzie, którzy zrozumieli ale to do nich nie przemówiło

W parze ze zrozumieniem tego serialu u mnie przyszedł zachwyt, dlatego stwierdzam że nie rozumiem jak to się może nie podobać, oczywiście mając na myśli tą ostatnią grupę. Może tu chodzi o pewne uczucia które w jednych siedzą a w innych nie? Pewnie nigdy się tego nie dowiem.

Określenie "to nie jest film dla wszystkich" moim zdaniem w tym przypadku rozbija się właśnie o kwestię uczuć, chyba że masz jakąś inną teorię. Chociaż, szczerze mówiąc, rzygać mi się chce jak czytam ten swój łzawy wywód o uczuciach. Wolę po prostu powiedzieć że nie rozumiem, bo ten wywód, chociaż logiczny, jakoś do mnie nie przemawia :P

użytkownik usunięty
_Michal

mam tak samo jak Ty musze dawkowac Anime abys ie nie zmeczyc, czasem pzreczytac fachowa recenzje i zobaczyc co mi umknelo a pzrede wszystkim

"Czy ktoś kiedyś czuł, że coś podoba mu się tak bardzo, że ma ochotę podzielić się tym ze światem, ale nie może dobrać słów i nie jest w stanie opisać tego, co czuje? Ja mam tak, po obejrzeniu niektórych filmów anime"

Tak rowneiz tak mam,a to oznacza ze jestesmy podobni w odczuciach ogladajac uduchowione Anime pelne czlowieczenstwa jak i zapewne wielu fanów tegoz wyjatkowego gatunku nie dla wszystkich.

_Michal

ja tak miałem po anime Berserk:D ... zaczełem czytac wszystkie posty na temat tego anime mange bo musialem wiedziec wszystko o losach bohaterow tego anime polecam gorąco anime Berserk;) jest moze w innym klimacie niz ergo bo to bardizej przygodowe anime z elementami psychologicznymi czasem warte obejrzenia:)

a Ergo Proxy obejrze jak sciagne:D

Pzdr

użytkownik usunięty
_Michal

Piękne anime, nic tak mnie nie zachwyciło od bardzo dawna. Ergo Proxy wciągnęło mnie po uszy.

A co do 'wypełniaczy' to mam trochę mieszane uczucia, 'Pracowicie bezczynni' to był jeden z najlepszych odcinków natomiast 'Zabójczy teleturniej' był taki trochę nie wiadomo skąd wzięty, co do czego?? nie wiem a 'Wieczny uśmiech' trochę nie pasował do reszty docinków ale tak czy inaczej 'Teleturniej' i 'Uśmiech' były bardzo dobre i podobały mi się tylko tak na siłę wciśnięte.

Tak czy inaczej Ergo Proxy jest dla mnie wyjątkowe i zasłużyło sobie na ocenę maksymalną czyli 10 i ląduję u mnie w ulubionych:)

ocenił(a) serial na 9
_Michal

Moim zdaniem fabuła była niezbyt przekonująca. Miała wiele ciekawych wątków, które jednak nie stworzyły jednej całości i to głównie uważam za wadę tej produkcji - głębia kryje się w poszczególnych wątkach, ale nie w całości.

Bohaterowie natomiast to faktycznie wielki atut "Ergo Proxy". Przepiękna i niezależna Re-l Meyer (Real też zresztą, ale ciekawa była bardziej ze względu na swoją obecność, niż charakter), tajemniczy i platonicznie zakochany Dedal, dziecinna i niewinna Pino, pewny siebie Raul. Rzadko kiedy trafia się tak interesujący zbiór postaci.

Gdy podczas napisów ostatniego odcinka zdałem sobie sprawę, że to już koniec, poczułem smutek że to już, pewien niedosyt. Gdy jednak po ostatnim odcinku nie pojawiła się ta zapowiedź następnego, przyszło także i uczucie pustki.
3-4/5 Chociaż fanem fantasy nie jestem, "Ergo Proxy" polecam.

PS. Moje ulubione odcinki to rzecz jasna odcinek pierwszy, "Pracowicie bezczynni" oraz "Udręka". W kwestii teleturnieju nie podzielam Waszego dobrego zdania o nim. Odcinek irytująco przejaskrawiony, ale za to oferujący najwięcej odpowiedzi. Zupełnie inny klimat, bardzo groteskowy i pstrokato-kolorowy, a co najgorsze - włączony trwale w fabułę serialu, a nie pominięty jako chwilowa odskocznia lub majaki znane jedynie oczom Vincenta.

użytkownik usunięty
_Michal

Bardzo fajna recenzja. W zasadzie zgadzam sie z tobą poza jedną kwestią - odcinka z tym durnym teleturniejem "Q,Q,Q,Q". Nie wiem dlaczego, ale w strasznych bólach to oglądałem. Doceniam wielowątkową fabułę, jednak w tym jednym, jedynym odcinku forma jej zaprezentowania mnie odrzucała. W tym odcinku podane są informacje o ludzkości, opuszczeniu przez nią Ziemi i kilka wzmianek o Proxy - szczególnie Proxy One, który pojawia się później już tylko na końcu. Osobiście uważam jednak, że można było to zrobić w bardziej przystępnej formie, niż "teleturniej" - szczególnie, że był on "oderwany" od wszystkiego. Nawet nie wyjaśniono jak oni się tam znaleźli i jak się stamtąd wydostali (studio teleturnieju) - nie wyjaśniono tego pomimo, iż w Romdo odbierano transmisję tego teleturnieju i nawet Administrator wspomniał, że ktoś specjalnie włączył satelitę, aby transmitować ten teleturniej.
I jeszcze jedna uwaga co do imienia głównej bohaterki Mayer - oglądałem to anime w wersji oryginalnej, z angielskimi napisami - w tej wersji jej imię było wypowiadane jako "Lilu", chociaż w napisach widniało "Lil Mayer". Na początku jej nie lubiłem - zadufana w sobie, egocentryczna, samolubna i pusta panienka - tak ją oceniłem. Jednak w miarę upływu akcji Mayer przechodzi gruntowną metamorfozę - szczególnie w odcinku, gdzie tkwią wiele tygodni bez wiatru.
Poza tym postać Pino jest UJMUJĄCA. Zdecydowanie moja ulubiona ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones