Daleka jestem zazwyczaj od oceniania postaw ludzi w skrajnych okolicznościach, powtarzam raczej za naszą noblistka, że "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono", ale... pozwalam sobie na przeżycie szoku. Pokochałam książki Szczypiorskiego "Z notatnika stanu rzeczy" za wspaniałe refleksje i wspomnienia, z których bije ciepło i inteligencja, również "Początek". A tu takie "odkrycie". Chyba po raz pierwszy mam problem z oddzieleniem twórczości od życiorysu autora, tak bardzo się rozczarowałam.